O blisko 30 proc., do 4,1 mln zł spadł w I półroczu zysk netto spółki prowadzącej restauracje Sphinx i Chłopskie Jadło w porównaniu z danymi, jakie wykazała narastająco po pierwszych dwóch kwartałach tego roku - wynika z raportu półrocznego. Obroty się nie zmieniły i wyniosły nieco ponad 39 mln zł.
Dlaczego zysk netto Sfinksa spadł o 1,7 mln zł? Zarząd tłumaczy, że biegły rewident obniżył wycenę wartości godziwej aktywów trwałych. Zwiększono również odpisy amortyzacyjne. - Biegły zawsze ocenia wartość godziwą składników trwałych. Kierując się zasadą ostrożności, obniżył ich wartość. To przełożyło się na zmniejszenie wyniku netto - tłumaczy Michał Seider, wiceprezes Sfinksa.
Zarząd giełdowej firmy podkreśla, że spadek zysku netto nie wynikał z pogorszenia się wyników restauracji. Firma szykuje się do ekspansji zagranicznej. W tym roku założyła spółki zależne w Niemczech, Czechach, Rumunii i na Węgrzech. - Pod koniec roku otworzymy pierwszą restaurację w Budapeszcie. Mamy także podstawy prawne do rozpoczęcia działalności w Niemczech i Rumunii. Finalizujemy rejestrację spółki na rynku czeskim. Nasze pierwsze restauracje w tych krajach pojawią się w przyszłym roku - zapowiada Michał Seider.
Dodaje, że Sfinks zamierza pozyskać nowe koncepty restauracyjne. - Przyglądamy się różnym restauracjom. Mamy jednak wysokie kryteria oceny. Koncept, na którego przejęcie się zdecydujemy, musi nie tylko być atrakcyjny i komplementarny do Sphinxa, ale i stwarzać możliwość jego powielenia - podkreśla.