Wczoraj rynek otrzymał sporą garść ważnych informacji statystycznych. Najbardziej interesujące dla wszystkich były dane o inflacji. A te okazały się złe - tempo wzrostu cen we wrześniu sięgnęło 2,3 proc. To sporo więcej, niż oczekiwali analitycy - 1,9 proc., a w stosunku do wyniku sierpniowego - 1,5 proc. - mamy do czynienia z wielkim skokiem. Tak szybki wzrost cen to "zasługa" drożejącej żywności - jej ceny podskoczyły o 2,4 proc. (po odliczeniu tytoniu i alkoholi). Sam kierunek - do góry - nie budzi emocji wśród analityków, bo zwykle żywność drożeje we wrześniu. Liczy się jednak skala. - Takiego wzrostu cen żywności nie było już dawno. Na dodatek zdrożało wiele produktów - mówi Rafał Benecki, analityk ING Banku.
Stopy w górę
- Na koniec roku inflacja znajdzie się znacznie powyżej celu inflacyjnego - mówi analityk ING. Jego zdaniem, tempo wzrostu cen może sięgnąć 3 proc., podczas gdy cel RPP to 2,5 proc. - Jednocześnie widać, że sierpniowy spadek inflacji był przejściowy - dodał.
Potwierdza to Piotr Bujak, analityk BZ WBK. - W naszej ocenie - biorąc pod uwagę ostatnie miesiące - perspektywy dla inflacji się nie zmieniły. O ile w sierpniu za jej zaskakujący spadek odpowiadały czynniki jednorazowe, czyli promocyjne obniżki cen połączeń internetowych, o tyle we wrześniu za jej gwałtowny wzrost odpowiada czynnik sezonowy - czyli ceny żywności - powiedział.
Płace rosną wolniej