Ericsson AB, największy na świecie producent sieci telefonii komórkowej, miał zaskakująco zły kwartał. Zysk netto obniżył się o 36 proc. do 4 miliardów koron (620 milionów dolarów) i kurs akcji poleciał wczoraj w dół nawet o 29 proc. Papiery tej spółki kosztowały we wtorek już 18,52 korony (SEK), a spadek kursu był największy od 17 lat.
Inwestorzy byli bardzo rozczarowani wynikami Ericssona, gdyż analitycy przewidywali 6,14 miliarda koron zysku, czyli prawie tyle samo co rok wcześniej, kiedy firma zarobiła 6,2 mld SEK. Wprawdzie przychody ze sprzedaży wzrosły 6 proc. do 43, 5 miliarda koron, głównie dzięki Chinom i Indiom, ale oczekiwania analityków były większe (45,3 mld SEK).
Carl-Henric Svanberg, dyrektor generalny Ericssona, twierdzi, że niższy popyt na ulepszanie sieci w Ameryce Północnej i w Europie negatywnie wpłynął na marże i podobnej sytuacji spodziewa się w następnym roku. Szef firmy przewiduje, że w bieżącym kwartale przychody mogą się zmniejszyć.
To gwałtowny zwrot, gdyż przed miesiącem mówił inwestorom w Londynie, że dynamika branży jest "mocna". Joergen Vrenning, zarządzający w sztokholmskim Catella Capital, informacje o wynikach kwartalnych Ericssona potraktował jak "grom z jasnego nieba". - Problemy rentowności w Ericssonie są bardzo poważne - twierdzi.
Szwedzka firma nie jest wyjątkiem. We wrześniu prognozę tegorocznej sprzedaży obniżył francusko-amerykański Alcatel-Lucent, (producent sprzętu telekomunikacyjnego), a jako przyczynę wskazał słabszy popyt w Ameryce Północnej. Z wyników wspólnego przedsięwzięcia z Nokią, w zakresie produkcji sprzętu telekomunikacyjnego, nie jest zadowolony niemiecki Siemens.