Choć na giełdach przyhamowała zwyżka notowań i znów rośnie niepewność co do koniunktury gospodarczej w przyszłości, to nie ustaje szturm inwestorów na waluty z niektórych rynków wschodzących. Zainteresowanie nimi potęguje słabnący dolar. Skłania to globalnych inwestorów do poszukiwania zysków w innych częściach świata.
Przez ostatni tydzień nasza waluta umocniła się o 2,6 proc. w relacji do dolara i o 1,9 proc. w stosunku do euro. Była drugą najlepszą inwestycją wśród walut z rynków wschodzących. Bardziej zyskał tylko południowoafrykański rand. Umocnił się prawie dwa razy bardziej niż złoty.
Aprecjacja walut z emerging markets nie jest zjawiskiem, które pojawiło się w ostatnich dniach. Przez minione cztery tygodnie złoty zyskał 6 proc. względem dolara i ponad 4 proc. w relacji do euro. W efekcie kurs wspólnej waluty spadł poniżej 3,63 zł, a amerykańskiej - do niecałych 2,54 zł. Także w skali ostatnich czterech tygodni najlepiej prezentował się południowoafrykański rand, relatywnie słabiej waluty azjatyckie.
Kluczem jest tani dolar...
Umocnieniu walut z rynków wschodzących towarzyszy systematyczny spadek wartości amerykańskiego dolara. Od połowy sierpnia euro podrożało z nieco ponad 1,34 USD do przeszło 1,43 USD. W tym czasie zyskiwały również waluty z emerging markets.