Z danych zbieranych przez Investment Company Institute, zrzeszającego ok. 9 tys. amerykańskich funduszy inwestycyjnych, wynika, że w lipcu udział płynnych aktywów w portfelu podmiotów akcyjnych spadł do rekordowo niskiego poziomu 3,5 proc. Nieustającą zniżkę z poziomu 4,4 proc. obserwujemy od sierpnia minionego roku. Obrazuje to utrzymujący się optymizm zarządzających mimo nasilającego się kryzysu na rynku nieruchomości w USA. W trakcie hossy internetowej udział płynnych aktywów, głównie gotówki, wyniósł w skrajnym przypadku 4 proc. Sprawa rosnącego zaangażowania w akcje nie jest tak istotna w okresach, gdy trwa duży napływ kapitału do funduszy akcji. Jednak w sierpniu ujemne saldo wpłat i wypłat zamknęło się według wstępnych danych kwotą blisko 12,3 mld USD. To najgorszy wynik od września 2002 r. Równocześnie niespotykanym w przeszłości zainteresowaniem cieszyły się fundusze pieniężne, które pozyskały w sierpniu prawie 154 mld USD. Tym samym różnica salda wpłat i wypłat w obu grupach funduszy zamknęła się sumą 166 mld USD, nigdy wcześniej niewidzianą. Większa popularność funduszy pieniężnych niż akcyjnych trwa od wielu miesięcy.
Przez osiem kolejnych sesji, do 19 października, spadały kursy firm finansowych w USA - to najdłuższa taka seria od pięciu lat
O skali niechęci do spółek finansowych świadczyła seria ośmiu kolejnych spadkowych sesji, jakiej doświadczyły kursy z tej branży w połowie października. Nie dość, że firmy publikowały kiepskie wyniki, to jeszcze w dużej liczbie przypadków były one gorsze od przewidywań. Według danych, na 24 października negatywnie zaskoczyły inwestorów 24 firmy, a 23 miały wiadomości lepsze od spodziewanych. To proporcja znacznie gorsza niż na całym rynku, gdzie słabiej od oczekiwań wypadają rezultaty około 22 proc. przedsiębiorstw. Z samego faktu, że notowania firm finansowych nie były w stanie podnieść się przez osiem kolejnych sesji, trudno wyciągać radykalne wnioski. Jednak jeśli przypomnimy sobie, że branża finansowa była jednym z liderów ubiegłorocznego wzrostu, a teraz inwestorzy przeżywają tak duże rozczarowanie, to sytuacja zaczyna wyglądać groźniej. Gracze na czas nie przewidzieli prawdziwych konsekwencji załamania się rynku nieruchomości w USA. Odbudowa zaufania potrwa.
Pierwszy raz od 2001 r. widać poprawę w wymianie handlowej Stanów Zjednoczonych
Od pięciu miesięcy amerykański miesięczny deficyt handlowy jest mniejszy niż 60 mld USD. Równocześnie od jesieni minionego roku obserwujemy stopniowy spadek 12-miesięcznej średniej deficytu handlowego, co potwierdza trwałość poprawy salda wymian handlowej USA. To pochodna utrzymywania się wysokiego tempa wzrostu eksportu Stanów Zjednoczonych (12,8 proc. w sierpniu i 12,4 proc. średnio w ostatnich 12 miesiącach) oraz szybkiego spadku dynamiki importu (do 3 proc. w sierpniu i 4,8 proc. średnio w ostatnich 12 miesiącach). Ogromny deficyt handlowy to jedna z głównych przyczyn niechęci do dolara, utrzymującej się w ostatnich latach. Gdy poprzednim razem, w 2001 r., poprawiał się bilans handlowy USA, notowania dolara były wysokie (euro kosztowało około 90 centów), a ze względu na zjawiska recesyjne w globalnej gospodarce spadały wyraźnie zarówno eksport, jak i import amerykański. Teraz światowa gospodarka jest w dobrej kondycji.