We wtorek zarząd Elektrimu (w upadłości) drugi raz wystąpił do władz Giełdy Papierów Wartościowych o wykluczenie akcji z obrotu. Spółka powiadomiła o tym rynek w ostatnim dniu października, na godzinę przed północą, gdy w krajach anglosaskich trwał Halloween (wieczór duchów i wydrążonych dyń, gdy dzieci krążą od domu do domu z okrzykiem "treak or treat": psikus albo poczęstunek).

"Psikus" Elektrimu może mieć poważne konsekwencje. Jak powiedział nam wczoraj prezes Piotr Nurowski, wniosek o wykluczenie Elektrimu z GPW zaakceptował nadzorca sądowy Józef Syska. Szefowie spółki liczą, że zarząd giełdy przychyli się do ich prośby.

Według P. Nurowskiego, argumenty zawarte we wniosku są podobne do użytych przy pierwszej próbie (10 września).

Sytuację zmienia jednak jeden fakt: gotowość do ogłoszenia wezwania zgłoszona przez największego akcjonariusza spółki, firmę PAI Media, którą kontroluje Zygmunt Solorz-Żak. To, czy będzie wezwanie zależy od decyzji GPW. Gdyby było ogłaszane dziś, cena za akcję Elektrimu mogłaby wynieść ponad 8,5 zł.