Gospodarka USA i dolar szybko
nie odzyskają zaufania inwestorów
Spadki na giełdach to wciąż efekt kryzysu w segmencie kredytów subprime. Inwestorzy są nerwowi i rynek ciągle jest niestabilny. Indeksy giełdowe ciągną w dół głównie kiepskie informacje napływające z sektora fi-
nansowego w USA oraz na Zachodzie Europy. Sytuację pogarszają drożejące ropa i złoto. Niewątpliwie, jeśli ich ceny zaczną spadać, w górę pójdą też indeksy giełdowe. Zasadnicze pytanie, kiedy to się stanie. Na pewno ropa i złoto nie potanieją w najbliższych tygodniach. Kontynuacja wzrostów cen tych surowców to kwestia miesięcy. W przypadku ropy jej ceny windują m.in. dobre wyniki gospodarki chińskiej, co oznacza rosnący popyt na ten surowiec. Zwyżkę na rynku ropy mogłaby powstrzymać decyzja OPEC o zwiększeniu wydobycia "czarnego złota". Sytuację w Stanach Zjednoczonych pogarsza odpływ środków inwestowanych w akcje do portfeli obligacji europejskichPeter Cartwright
strateg rynków akcji w banku inwestycyjnym Evolution Securities
Na pozytywne sygnały przyjdzie nam poczekać
Ani w krótkim, ani w średnim okresie nie przewiduję wzrostów na światowych rynkach akcji. Będziemy mieli ciągłe spadki. Po prostu nie dostrzegam w tej chwili żadnych sygnałów mogących zwiastować odwrócenie tej tendencji. Dotyczy to wszystkich giełd. Azjatyckie podążać będą za amerykańskimi. Do pewnego stopnia niezależnie mogą zachowywać się rynki wschodzące w Europie Środkowej. W dłuższej perspektywie poprawa sytuacji w skali świata jest prawdopodobna. Gdybym miał prognozować, kiedy nastąpi ten moment, stwierdziłbym,
że za sześć miesięcy. Co do ceny ropy, to gdyby rzeczywiście spadła, mogłoby to oznaczać dwie rzeczy. Po pierwsze: recesję, co oczywiście dobre dla rynków by nie było. Po drugie: poprawę sytuacji politycznej,
na co się nie zanosi. Jeśli inwestorzy szukają wciąż lokalizacji dla swych pieniędzy, to polecałbym firmy o dużym potencjale wzrostu na arenie międzynarodowej.
David B. Buik
>analityk domu maklerskiego BGC Partners w Londynie
Surowce nie stanieją, a najbliższe miesiące nie przyniosą zmian
Główną cechą obecnej sytuacji na rynkach okazuje się niestabilność. Nastroje niepewności utrzymają się jeszcze przez pewien czas, indeksy tracić będą co najmniej przez kolejne trzy miesiące. Wpływają na to: zagrażająca inflacja, kryzys kredytowy, który potrwa jeszcze mniej więcej sześć miesięcy, oraz wysoko wyceniane surowce. Te problemy dotyczą nie tylko Ameryki.
Przy obecnym napięciu w Iraku i Iranie spadek cen ropy nie wydaje się możliwy. Wystarczy wspomnieć, że niektórym rafineriom brakuje surowca do natychmiastowego przetworzenia. Pozostałe surowce również nie będą tanieć, gdyż zapotrzebowanie w przeżywających boom gospodarkach Indii i Chin nie spadnie. Tak więc każda obniżka cen metali czy paliw będzie tymczasowa. Rynki finansowe mogą odczuć leciutką poprawę, jeśli stanieje złoto - choćby nieznacznie, bo możliwości bardziej znaczącej deprecjacji nie widać.
Stephen Pope
>szef działu analiz rynku akcji w Cantor Fitzgerald Europe
Spadki ominą niektóre branże. Dobre rozwiązanie
to inwestycje w metalurgię oraz górnictwo To, że przez giełdy przetacza się ostatnio fala wyprzedaży, nie oznacza, że wszystkie firmy tracą na wartości. Indeksy parkietów w USA i Europie Zachodniej ciągnie w dół głównie sektor finansowy. Jednak jest wiele branż, które wciąż pozostają atrakcyjne z punktu widzenia inwestorów. Pomimo gorszej koniunktury są spółki, które, jak np. Adidas, potrafią wypracowywać dobre wyniki. Od początku zamieszania na rynkach finansowych pozytywnie prezentuje się kondycja dużych koncernów z rynków wschodzących, takich jak: Brazylia, Chiny, Indie oraz Rosja. Widać tam spory potencjał rozwoju. Poza tym polecałbym inwestycje w spółki metalurgiczne, wydobywające węgiel oraz działające w przemyśle stoczniowym. Branże te wyglądają obiecująco na tle pozostałych rynków. Atrakcyjne mogą być też inwestycje w firmy tytoniowe oraz koncerny farmaceutyczne. Po nich na fali prawdopodobnie będą przedsiębiorstwa zajmujące się zaawansowanymi technologiami. Generalnie skończył się okres, kiedy drożały akcje praktycznie wszystkich spółek. Teraz trzeba dobrze wybrać sektor, aby nie był zbytnio narażony na kryzys w sektorze kredytów hipotecznych. Wnioski należy wyciągnąć też z drożejącej ropy i złota. Nie zanosi się na to, aby w najbliższych tygodniach surowce miały znacząco potanieć. Trend wzrostowy utrzyma się przynajmniej do końca roku. Dlatego dobrze jest kupić akcje firm, które korzystają na drogim paliwie i kruszcu. To może doprowadzić do zwyżki kursu spółek wydobywających ropę oraz koncernów górniczych.
rozmowa "parkietu" z Pawłem Homińskim, zarządzającym w Noble Funds TFI
Kursom akcji nie grozi długotrwała bessa
Czy zgadza się Pan z poglądem, że gwałtowne spadki kursów akcji na naszej giełdzie to jedynie echo zawirowań na rynkach światowych?
Sytuacja na świecie ma oczywiście przełożenie na koniunkturę na naszym rynku. Problem polega jednak na tym, że na to nakłada się inna przyczyna spadków na GPW - zbyt wysokie wyceny akcji.
W środę wskaźnik cena/zysk dla indeksu sWIG80 wynosił 28. Czy można wskazać jakiś poziom tego wskaźnika, który należałoby uznać za wystarczająco atrakcyjny do zakupów akcji?
Posługiwanie się wskaźnikami C/Z opartymi na historycznych zyskach spółek ma ograniczone zastosowanie.
Lepszym rozwiązaniem są wskaźniki bazujące na zyskach prognozowanych na przyszły rok. Dla sporej grupy spółek taki prognozowany C/Z spadł z poziomu 25 do 15-18. Jeśli wyceny spadną jeszcze bardziej, można będzie uznać je za atrakcyjne.
Czyli kursom akcji nie grozi długotrwała bessa?
Na dłuższą metę powinien się utrzymać trend wzrostowy.
Czy jednak nie jest tak, że spadające kursy akcji dyskontują ewentualne spowolnienie gospodarcze?
Faktycznie na przyszły rok prognozowany jest niższy wzrost gospodarczy. Różnica w stosunku do obecnego tempa nie jest jednak duża - wynosi zaledwie 0,5-1 pkt proc. Nie ma więc mowy o recesji. Tak nieznaczne spowolnienie nie powinno zagrozić zyskom ogółu spółek. Pogorszenie warunków makroekonomicznych odczują jedynie niektóre sektory. Zachwytu nie wywołają zapewne w kolejnych kwartałach wyniki eksporterów (z powodu umacniającego się złotego), jak i spółek ponoszących duże nakłady na siłę roboczą (z powodu presji na wzrost płac).
rozmawiał Tomasz Hońdo