Węgiel na świecie drożeje, a jak będzie w Polsce?

Ceny węgla kamiennego na świecie nie spowalniają swego marszu w górę. Również polskie firmy wydobywcze podniosły stawki za surowiec sprzedawany za granicą o ponad 8 procent w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku. Jednak w kraju średnia cena węgla nie wzrosła tak szybko. Nikt też nie spodziewa się, aby surowiec ten na krajowym rynku drożał w najbliższym czasie w ekspresowym tempie. Podwyżki jednak będą. Jak duże? Na to bardzo duży wpływ będzie miała sytuacja w energetyce.

Publikacja: 13.11.2007 10:08

Od stycznia do września tego roku, w porównaniu z analogicznym okresem 2006 r., ceny węgla sprzedawanego w kraju do celów energetycznych wzrosły o 1 procent. W tym samym czasie stawki za surowiec wysyłany na eksport wzrosły o około 18 procent. Jeżeli chodzi o węgiel koksujący, to przez dziewięć miesięcy tego roku ceny ukształtowały się na poziomie o około 6 procent wyższym niż w tym samym okresie 2006 roku.

Ceny rosną, więc zdawałoby się, że sytuacja sektora węgla kamiennego powinna się poprawiać. Należy jednak pamiętać, że dwa lata temu średnia cena tego surowca kształtowała się na poziomie ponad 194,4 zł za tonę, przy obecnej cenie na poziomie niewiele ponad 189 złotych. Z czego wynikają te zmiany stawek, które trzeba płacić za czarne złoto?

Co się dzieje na świecie

Zmniejszają się dostawy węgla kamiennego od jego głównych producentów. Jednocześ-nie utrzymuje się duże zapotrzebowaniu na ten surowiec w rejonie Azji. Wynika ono przede wszystkim z dynamicznego rozwoju gospodarek Indii i Chin. Co więcej, na świecie następuje duży wzrost stawek, które trzeba płacić za przewóz surowca. Efekt jest taki, że od lipca następuje dynamiczny wzrost cen węgla na rynku międzynarodowym. Do głównych przyczyn takiej sytuacji należy zaliczyć wciąż rosnący popyt na przewozy brazylijskiej rudy żelaza do Chin, a także zatłoczenie na głównych morskich szlakach transportowych. Co więcej, załadunki węgla na eksport w portach w Australii i Ameryce Południowej są limitowane.

Na wzrost cen na międzynarodowym rynku węgla kamiennego wpłynęło również ożywienie popytu zgłaszanego przez odbiorców europejskich. Sytuację taką można było zaobserwować w połowie września, kiedy w krajach Starego Kontynentu wzrosło zainteresowanie dostawami na 2008 rok. W sytuacji bardzo ograniczonej podaży węgla w rejonie Azji - Pacyfiku, jak również niewielkiej dostępności węgla z Republiki Południowej Afryki, Kolumbii oraz Rosji, w trzecim tygodniu września indeks węglowy (mierzący cenę dla bieżących transakcji, obejmujący koszt surowca, ubezpieczenie i koszt jego transportu) w portach Europy Zachodniej wzrósł do poziomu 93,36 dolarów za tonę węgla. Jeszcze na początku tego roku wynosił on około 70 USD/t.

Większość dostawców potwierdza, że w Rosji utrzymują się nadal duże problemy z zapewnieniem odpowiedniej ilości wagonów dla wysyłek węgla. Sytuacja w najbliższym czasie nie poprawi się, ponieważ rosyjskie elektrownie przed sezonem zimowym będą zwiększały ilości węgla na składach, a to oznacza zwiększone zapotrzebowanie na wagony. Zdaniem analityków, nawet jeżeli w najbliższym czasie na rynku pojawią się dodatkowe ilości węgla, należy liczyć się (przynajmniej do końca 2007 r.) z utrzymaniem bardzo wysokiego poziomu stawek frachtowych (czyli za transport morski).

Jak zauważa polskie Ministerstwo Gospodarki, na rynku azjatyckim, wobec utrzymujących się od długiego czasu problemów z załadunkiem węgla z Australii oraz Indonezji, wielu nabywców, mimo bardzo wysokich stawek frachtowych, nadal sprowadza węgiel z RPA. - W sytuacji ograniczania eksportu węgla przez skoncentrowanych na rynku wewnętrznym dostawców chińskich, elektrownie z Japonii i Korei Południowej konkurują z odbiorcami indyjskimi między innymi o węgiel z Indonezji. Przyczynia się to do umacniania cen węgla - możemy przeczytać w najnowszej analizie opracowanej przez resort. Co więcej, banki inwestycyjne zalecają azjatyckim producentom zwiększenie inwestycji związanych z wydobyciem węgla. Na skutek niezwykle dynamicznego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną w Azji przewaga popytu nad podażą węgla będzie się utrzymywać w ciągu co najmniej najbliższych 10 lat.Ale u nas jest inaczej

Cena węgla kierowanego z naszego kraju za granicę wynosiła średnio w pierwszych trzech kwartałach tego roku 204 złote za tonę. W porównaniu z analogicznym okresem 2006 roku oznacza to wzrost o ponad 15 zł/t, czyli o 8,1 procent. Ale do innych krajów, głównie do Unii Europejskiej, wysyłamy tylko około 15 procent krajowego wydobycia. Reszta sprzedawana jest w Polsce. A na tym rynku ceny nie wzrosły tak mocno. Trudno też spodziewać się, aby mogły w najbliższym okresie mocno zwyżkować.

Z drugiej strony, wyniki spółek wydobywczych nie wyglądają w tym roku najlepiej. Presję na wzrost cen surowca zwiększają też ostatnie żądania płacowe górników. Związki zawodowe domagają się podwyżek od 500 do ponad tysiąca złotych na osobę. Swoje oczekiwania uzasadniają tym, że chociaż w sektorze przedsiębiorstw średni wzrost wynagrodzeń kształtuje się na poziomie ponad 10 procent w skali roku, to w ich branży płace nie rosną szybciej niż w tempie kilkuprocentowym.

Trzeba porozmawiać

z energetyką

Największą część wydobywanego w kraju węgla kamiennego zużywa polska energetyka i ciepłownictwo. 95 procent energii elektrycznej wytwarza się w naszym kraju właśnie z tego surowca. Dlatego też spółki węglowe przymierzają się do tego, aby wynegocjować z wytwórcami podwyżki już od początku przyszłego roku. Spekuluje się, że najwięksi producenci surowca chcieliby podnieść swoje stawki nawet o 15 procent. Nawet związki zawodowe z tego sektora górniczego narzekają, że ich spółki pośrednio dotują energetykę i że powinno się to szybko zmienić.

Sprawa jednak nie jest prosta. Nadal nie wiadomo, jak ukształtują się ceny energii elektrycznej w Polsce w 2008 roku. Niedawno Urząd Regulacji Energetyki wydał decyzję o zniesieniu obowiązku przedstawiania przez spółki handlujące elektrycznością do zatwierdzenia przez ten urząd. Z branży od razu podniosły się głosy, że firmy energetyczne poczują się jak "spuszczone ze smyczy" i wykorzystają tę okazję do podwyżek oferowanych przez siebie cen o 10-15 procent już od pierwszego stycznia 2008 r. Zwłaszcza że - jak bardzo często przypominają prezesi największych firm energetycznych oraz przedstawiciele rządu - polskie elektrownie potrzebują pieniędzy na inwestycje w odtwarzanie starych i rozwój nowych mocy wytwórczych.

W związku z tym nawet znaczące podwyżki opłat za prąd znalazłyby uzasadnienie. Wzrost ten nie przyniósłby jednak oczekiwanego skutku, gdyby znacząco wzrosły ceny surowca wykorzystywanego do wytwarzania energii elektrycznej. W branży mówi się, że kontrakty na sprzedaż węgla na przyszły rok nie zostały jeszcze podpisane. Dotychczas kopalnie i elektrownie wstrzymywały się z tym w oczekiwaniu na decyzję URE.

Co ma polityka do cen

Ale niepewność w sektorze paliwowo-energetycznym nadal nie maleje. Odwołano niedawno prezesa URE. Przypuszcza się, że decyzja odchodzącego premiera Jarosława Kaczyńskiego wynika stąd, że Urząd Regulacji Energetyki nie skonsultował z nim dokładnie skutków swojej decyzji o uwolnieniu cen energii. Tymczasem obecnie, na kilka dni przed objęciem rządów przez nową ekipę, wygląda to na próbę podrzucenia swoim następcom "kukułczego jaja" w postaci szybujących opłat za prąd. Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, prognozują, że podwyżka cen energii o 10 procent przyczyniłaby się w sposób bezpośredni do wzrostu rocznej inflacji o około 0,4 punktu procentowego. Do tego trzeba doliczyć jeszcze wzrost kosztów wytwarzania dóbr i usług. W efekcie oprócz nieco większej inflacji, wzrost cen energii mógłby przełożyć się na spowolnienie tempa wzrostu całej polskiej gospodarki.

Efekt jest taki, że wszyscy czekają na decyzję, którą ma podjąć nowy prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Istnieją przypuszczenia, że będzie on musiał wycofać się z uwolnienia cen i utrzymać taryfy w sektorze przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Platforma Obywatelska nie ukrywała niedawno swojego oburzenia wobec decyzji o uwolnieniu cen energii elektrycznej juDlatego można przypuszczać, że jeśli nie zrobi tego odchodzący rząd, to sprawę w swoje ręce weźmie koalicja PO i PSL.

Zamieszanie trwa,

ceny to niewiadoma

Nowy premier Donald Tusk ma wygłosić swoje exposé 23 listopada. Do tego czasu potrwają zmiany kadrowe i spore zamieszanie w energetyce. Dlatego jeszcze co najmniej kilka tygodni trzeba poczekać na ustabilizowanie się sytuacji w sektorze i objęcie rządów przez nową ekipę. Dopiero wtedy wszyscy będą dokładnie wiedzieć, jak mają ukształtować się ceny energii. Wtedy też będzie wiadomo, jakie stawki za węgiel kamienny uda się wynegocjować kopalniom z ich największymi odbiorcami.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy