Ministrem rozwoju regionalnego będzie Elżbieta Bieńkowska, a ministrem pracy Jolanta Fedak - poinformował desygnowany na premiera Donald Tusk. Tym samym od wczoraj znamy już pełny skład przyszłego rządu.
Elżbieta Bieńkowska kieruje Wydziałem Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim w Katowicach. Jest absolwentką Krajowej Szkoły Administracji Publicznej w Warszawie. Ukończyła studia podyplomowe w SGH. W regionie śląskim jest uznawana za jedną z najlepszych specjalistek w sprawach unijnych dotacji.
- To dobra kandydatura - mówi poseł Grzegorz Dolniak z Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem, Bieńkowska jest kreatywna i sprawdziła się w wielu sytuacjach. - Znam ją z pracy w Urzędzie Marszałkowskim. Skutecznie zabiega tam o środki z Unii Europejskiej - dodaje Dolniak. Poseł podkreśla, że Donald Tusk realizuje zapowiedź umieszczania w rządzie ludzi spoza życia partyjnego, którzy skupią się na realizacji powierzonych im zadań.
Podobną opinię wyraża były senator, obecnie poseł Kazimierz Kutz z PO. - Bieńkowska jest osobą o dużych kompetencjach. Śląsk ma wreszcie swojego ministra - mówi Kutz. Poseł dodaje, że cieszy się z tego wyboru, ponieważ kandydatka jako wieloletni pracownik Urzędu Marszałkowskiego doskonale wie, jak rozwiązać problemy regionów. Kutz potwierdza, że Bieńkowska jest bezpartyjnym fachowcem, co, jego zdaniem, dobrze wróży działalności resortu rozwoju regionalnego. Poseł dodaje, że nie bez znaczenia jest fakt, że Bieńkowska współpracowała z Janem Olbrychtem, eurodeputowanym PO, który pierwszy otrzymał propozycję objęcia teki ministra rozwoju regionalnego.
Dolniak przyznaje, że jednym z decydujących argumentów przemawiających za kandydaturą Bieńkowskiej była rekomendacja udzielona przez eurodeputowanego. - Jan Olbrycht byłby bardzo dobrym ministrem, ale odmówił. W tej chwili jest w Parlamencie Europejskim, z czego Polska czerpie korzyści - mówi Dolniak.