Lider krajowego rynku bakalii, spółka Bakalland, wypracował w I kwartale roku obrotowego (zaczyna się w lipcu) 30,8 mln zł przychodów, czyli o 45,16 proc. więcej niż w porównywalnym okresie ubiegłego roku. Zysk z działalności operacyjnej zwiększył się w omawianym okresie o 181,29 proc., do 481 tys. zł. Grupa zanotowała 34 tys. zł straty netto. W porównywalnym okresie ubiegłego roku było 77 tys. zł pod kreską.

- Jestem zadowolony z wyników. Trzeba pamiętać, że rynek, w którym działamy, charakteryzuje się sezonowością - mówi Marian Owerko, prezes Bakallandu. - Chcemy to zjawisko neutralizować, dlatego zbudowaliśmy grupę kapitałową - dodaje. Spółki Bakallandu zajmują się m.in. dystrybucją kasz, ryżu czy oliwek. Zarząd tłumaczy, że w III kwartale trzeba było jeszcze ponieść koszty restrukturyzacji kupionych w zeszłym roku firm, jednak był to ostatni kwartał, w którym grupa zanotowała stratę netto. W połowie grudnia zarząd opublikuje prognozę finansową na ten rok. Z wstępnych szacunków wynika, że grupa wypracuje 10 mln zł zysku netto, przy ok. 200 mln zł sprzedaży.

Obradujące dwa dni temu WZA zadecydowało o przeznaczeniu 20 proc. zeszłorocznego zysku netto na dywidendę. Daje to 90 groszy na akcję. Wczoraj za walory Bakallandu płacono 7,2 zł, po spadku kursu o 6,5 proc. Dniem prawa do dywidendy będzie 30 listopada.

- Co roku będziemy wnioskować o przeznaczenie na dywidendę 20-30 proc. zysku - zapewnia prezes Owerko.