Istota każdego modelu wyceny dochodowej (DCF) jest taka sama - należy najpierw oszacować przyszłe dochody spółki, następnie przeliczyć je (zdyskontować) według odpowiedniej stopy dyskontowej, a na końcu zsumować owe zdyskontowane wartości. Dyskontowanie ma na celu sprowadzenie przyszłych kwot do wartości przeliczonej na obecne pieniądze. Złotówka, jaką otrzymamy np. za 10 lat, nie jest bowiem warta tyle, ile złotówka, którą mamy już teraz. Po pierwsze, siła nabywcza pieniądza maleje z czasem na skutek inflacji. Po drugie, mając już teraz przysłowiową złotówkę, możemy ją zainwestować, by osiągać dodatkowe dochody przewyższające
inflację.
Tu pojawia się jednak pytanie - jaka powinna być dyskontowa stopa procentowa (oznaczmy ją symbolem D)? W modelach DCF stopa ta jest równoznaczna z tzw. średnim ważonym kosztem kapitału danej spółki. Praktycznie każda firma finansuje swoją działalność dwoma rodzajami kapitału: własnym (pozyskanym od akcjonariuszy oraz wypracowanym z zysków) oraz obcym (czyli głównie kredytami i pożyczkami). Najtrudniejsze jest obliczenie kosztu kapitału własnego. Wyznacza się go na podstawie wzoru:
Koszt kapitału własnego (KKW) = stopa procentowa wolna od ryzyka + współczynnik Beta x premia za ryzyko rynkowe
Nie wnikając w teoretyczne uzasadnienie tego wzoru, wyjaśnijmy, że stopa wolna od ryzyka to np. rentowność rocznych bonów skarbowych (można przyjąć, że w długim okresie wyniesie ona ok. 5 proc. - mniej więcej tyle co obecnie). Premia za ryzyko rynkowe to element trudny do oszacowania (jest to "nadwyżka" zysków z akcji nad stopą wolną od ryzyka w długim terminie), niemniej również najczęściej przyjmuje się tu poziom 5 proc.
Współczynnik Beta obrazuje, w jakim stopniu akcje danej spółki są ryzykowne na tle całego rynku. W praktyce analitycy często zakładają w swoich raportach, że Beta = 1, czyli w długim okresie notowania będą się poruszały w rytmie całego rynku. KKW wynosi zatem: 5 proc. + 1 x 5 proc. = 10 proc.
Teraz trzeba jeszcze oszacować koszt kapitału obcego (KKO). Warto pamiętać, że cały czas mowa jest o stopach w długim terminie, nie należy więc przyjmować po prostu oprocentowania, jakie spółka płaci obecnie. Zaletą kapitału obcego jest to, że odsetki traktowane są jako koszt, a więc zmniejszają płacone podatki. W tej sytuacji KKO = (stopa procentowa wolna od ryzyka
+ premia za ryzyko kredytowe) x (100 proc. - stopa podatkowa w długim terminie). Premia za ryzyko kredytowe to równie trudna do oszacowania wielkość, jak premia za ryzyko rynkowe. Przyjmuje się często poziom 1 proc. Z tego wynika, że KKO = (5 proc. + 1 proc.)
x (100 proc. - 19 proc.)
= 4,9 proc.
Teraz pozostaje już tylko połączyć oba elementy (KKW i KKO), stosując średnią ważoną. Każda spółka ma inną strukturę finansowania (tzn. inny jest udział kapitałów obcych). Zbadaliśmy, jaki jest przeciętny udział długu w aktywach spółek notowanych na GPW.
Z naszych obliczeń (na podstawie raportów na II kwartał) wynika, że przeciętny udział kapitałów własnych w sumie bilansowej wszystkich spółek to 51 proc. Dla niebankowych spółek z WIG20 udział ten jest zbliżony i wynosi 55 proc. Można zatem przyjąć dla zaokrąglenia, że firmy giełdowe w połowie finansują się kapitałem własnym, a w drugiej połowie - długiem.
Wobec tego: stopa dyskontowa (D) = 10 proc. x 0,5 + 4,9 proc. x 0,5 = 7,5 proc. Taki poziom przyjmujemy we wszystkich obliczeniach w tekście.
Model wyceny DCF w dwóch wersjach - jak powiązać oczekiwane zyski i wartość spółki?
Czytając dowolną rekomendację analityczną, można być niemal pewnym, że została ona oparta przynajmniej w części na DCF (chyba że sytuacja danej spółki - np. stan upadłości - wymaga zastosowania specyficznej metody wyceny, która uwzględnia np. tylko wartość rynkową majątku). Najmniej skomplikowana wersja tego modelu zakłada, że dochody spółki będą rosły w nieskończoność w stałym tempie. Na pierwszy rzut oka obliczenie tej wartości wygląda na niewykonalne - jak można obliczyć sumę ciągnącą się w nieskończoność? Kluczowy jest jednak fakt, że dochody z każdego roku dyskontujemy, a to oznacza, że w każdym kolejnym roku dochód jest wart coraz mniej, przeliczając go na obecne pieniądze. W efekcie dochody, jakie spółka uzyska za kilkadziesiąt lat, mają minimalne znaczenie dla jej obecnej wartości.
Przykładowo: przy prognozowanym rocznym tempie wzrostu zysków na poziomie
3 proc., stopie dyskontowej równej 7,5 proc. i obecnym dochodzie równym 100 tys. zł, przyszły dochód z 10 roku wart jest obecnie 65,2 tys. zł, a z 50 roku - niespełna 11,8 tys. zł. Takie założenie jest zbieżne z mechanizmami rządzącymi notowaniami giełdowymi. Dla inwestorów liczą się przede wszystkim prognozy wyników obejmujące kilka najbliższych kwartałów. Na szczęście, matematycy znaleźli sposób, by sprowadzić te na pozór skomplikowane obliczenia do banalnego wzoru:
Obecna wartość spółki (W) = obecny roczny dochód spółki/(stopa dyskontowa - roczna stopa wzrostu zysków).
Bliższa przyszłość jest bardziej przewidywalna niż dalsza - z takiego założenia wychodzi dwufazowa wersja modelu wyceny. Przyszłość dzieli się na dwa okresy. W pierwszym (5-10 lat) prognozuje się wzrost zysków spółki w innym tempie (często szybszym) niż w drugim okresie, który podobnie jak w najprostszej wersji modelu, biegnie w nieskończoność. Dochody z obu okresów dyskontuje się tą samą stopą (D). Sumę zdyskontowanych dochodów w drugim okresie nazywa się często wartością rezydualną. Oblicza się ją według tego samego wzoru, co w najprostszej wersji modelu.
Wolne przepływy gotówkowe - co to jest?
W modelach wyceny dyskontuje się tzw. wolne przepływy gotówkowe spółki. Jest to suma zysku netto i amortyzacji, pomniejszona o tzw. zmiany w kapitale obrotowym i wydatki na inwestycje w majątek trwały. Powszechnie uważa się, że przepływy gotówki lepiej odzwierciedlają kondycję finansową firmy, niż zysk netto (który może być np. zawyżony przez jednorazową aktualizację wyceny majątku, która nie wiąże się z żadnym przepływem gotówki). Mimo to w tym materiale posługujemy się zyskiem netto. Podejście takie też ma uzasadnienie. Po pierwsze, dla ogółu inwestorów to właśnie zysk netto jest najważniejszą pozycją w sprawozdaniu finansowym, na jaką zwracają uwagę. Po drugie, skoro modele wyceny sięgają w nieskończoność, to w tak długim okresie "zamazuje się" różnica między zyskiem netto a przepływami gotówki (zwłaszcza po ich zdyskontowaniu do wartości obecnej). Po trzecie wreszcie, to zysk netto używany jest do obliczania podstawowego wskaźnika wyceny, jakim jest C/Z.