[b]Ostatni kryzys pokazał, że kraje mocno dotknięte kryzysem kredytowym, takie jak Islandia, bardzo chętnie jak najprędzej porzuciłyby własne waluty i przyjęły euro. Czy możemy to traktować jako dowód, że stworzenie euro faktycznie było wielkim sukcesem?[/b]
Ekonomiści mają na to specjalne określenie: ujawnionych preferencji. Już nie toczy się teoretyczna dyskusja, czy korzyści z członkostwa w strefie euro przeważają nad kosztami. Rządy – i obywatele – w wielu krajach już dokonali jasnego wyboru: chcą do strefy wstąpić, i to najszybciej jak się da.
[b]Czy jest coś, co w ostatnich dziesięciu latach przeoczono, a co mogło sprawić, że sukces euro byłby jeszcze większy?[/b]
Poważniejsze reformy strukturalne mogły doprowadzić do wzrostu wydajności i obniżenia bezrobocia w czasach, gdy trwał boom w europejskiej gospodarce. Bardziej odpowiedzialna polityka makroekonomiczna, jak również nałożenie ograniczeń na sektor budowlany w krajach takich jak Hiszpania i Irlandia mogły doprowadzić do zmniejszenia dywergencji wewnątrz strefy euro. Byłoby to sprzyjające dla jej rozwoju.
[b]Niemniej kilka państw, zwłaszcza Wielka Brytania, ciągle opiera się wstąpieniu do unii monetarnej. Co, Pana zdaniem, mogłoby doprowadzić do zmiany brytyjskiego stanowiska?[/b]