Powinniście wykorzystać korzystny kurs

Z Danielem Grosem, dyrektorem think tanku Centre for European Policy Studies w Brukseli, rozmawia Tomasz Goss-Strzelecki

Publikacja: 03.12.2009 17:51

Powinniście wykorzystać korzystny kurs

Foto: GG Parkiet

[b]Ostatni kryzys pokazał, że kraje mocno dotknięte kryzysem kredytowym, takie jak Islandia, bardzo chętnie jak najprędzej porzuciłyby własne waluty i przyjęły euro. Czy możemy to traktować jako dowód, że stworzenie euro faktycznie było wielkim sukcesem?[/b]

Ekonomiści mają na to specjalne określenie: ujawnionych preferencji. Już nie toczy się teoretyczna dyskusja, czy korzyści z członkostwa w strefie euro przeważają nad kosztami. Rządy – i obywatele – w wielu krajach już dokonali jasnego wyboru: chcą do strefy wstąpić, i to najszybciej jak się da.

[b]Czy jest coś, co w ostatnich dziesięciu latach przeoczono, a co mogło sprawić, że sukces euro byłby jeszcze większy?[/b]

Poważniejsze reformy strukturalne mogły doprowadzić do wzrostu wydajności i obniżenia bezrobocia w czasach, gdy trwał boom w europejskiej gospodarce. Bardziej odpowiedzialna polityka makroekonomiczna, jak również nałożenie ograniczeń na sektor budowlany w krajach takich jak Hiszpania i Irlandia mogły doprowadzić do zmniejszenia dywergencji wewnątrz strefy euro. Byłoby to sprzyjające dla jej rozwoju.

[b]Niemniej kilka państw, zwłaszcza Wielka Brytania, ciągle opiera się wstąpieniu do unii monetarnej. Co, Pana zdaniem, mogłoby doprowadzić do zmiany brytyjskiego stanowiska?[/b]

Okres przynajmniej kilku lat, kiedy gospodarka brytyjska radziłaby sobie słabiej niż gospodarka Eurolandu, w połączeniu z wyższą akumulacją długu publicznego, to byłby pierwszy niezbędny warunek, aby zmienić postawę Brytyjczyków. Tak się składa, że coś podobnego jest możliwe w nadchodzących latach. Ale to nie będzie jeszcze wszystko. Innym niezbędnym elementem byłby kolejny kryzys bankowy, w czasie którego stałoby się oczywiste, że niewydolny fiskalnie rząd kraju niemającego rozpoznawalnej na rynku międzynarodowym waluty rezerwowej ma trudności z dostarczeniem płynności do własnego systemu bankowego. Prawdopodobieństwo tego trudno ocenić.

[wyimek]Europejski Bank Centralny ma bardzo małe możliwości wpływania na kurs wymiany na rynku[/wyimek]

[b]A co z Danią i Szwecją?[/b]

To mniejsi gracze o drugorzędnym znaczeniu. Prowadzona przez nie polityka fiskalna i wewnętrzna spójność wydają się na tyle silne, że pozwoliłyby im przetrwać nawet poważniejszy kryzys także bez przyjmowania euro.

[b]To może słowo o naszym regionie. W Polsce wciąż debatujemy, czy powinniśmy poczekać przynajmniej jeszcze kilka lat z przyjęciem euro, czy też powinniśmy to zrobić najszybciej jak się da. Jaka jest Pana sugestia?[/b]

Ja opowiadałbym się raczej za szybkim przyjęciem wspólnej waluty, aby wykorzystać obecny korzystny kurs wymiany złotego na euro, a także uzyskać dostęp do instrumentów zwiększania płynności oferowanych przez Europejski Bank Centralny. Starania o euro wymagają dostosowań w polityce fiskalnej, ale one i tak leżą w długoterminowym interesie waszego kraju.

[b]Właśnie, w przypadku obrania przez nas szybciej ścieżki do strefy euro największym problemem byłaby potrzeba redukcji deficytu budżetowego. Mogłoby się to obyć kosztem spowolnienia gospodarki. Pana zdaniem warto go jednak ponieść[/b]?

Dla relatywnie niewielkiej i otwartej gospodarki, jaką jest Polska, ekspansywna krajowa polityka fiskalna raczej w niewielkim stopniu przekłada się na wzrost popytu wewnętrznego i zatrudnienia. Zatem szybkie doprowadzenie finansów publicznych do równowagi byłoby dla was korzystniejsze niż podejmowanie działań stymulacyjnych.

[b]A może Unia Europejska powinna rozluźnić jednak kryteria dopuszczenia do strefy euro?[/b]

Może i powinna, ale nie ma szans, że to zrobi. Dyskusja na ten temat była już podejmowana wielokrotnie. Nie ma sensu jej obecnie wskrzeszać.

[b]Po tym, jak nowe kraje Unii przyjmą euro, powinna nastąpić zmiana systemu głosowania w EBC. Czy uważa Pan, że w momencie poszerzania strefy euro powinny nastąpić inne zmiany instytucjonalne?[/b]

Nie, nie będą one konieczne. Co do systemu głosowania, to ten, który został przyjęty w EBC, mi się nie podoba. Dawałem temu wyraz w przeszłości, gdy go ustalono. Jednak system ten zaczął obowiązywać i nie może zostać już teraz zmieniony.

[b]Jak generalnie ocenia Pan dalszy rozwój strefy euro. Możemy założyć, że kraje z naszego regionu się w niej kiedyś znajdą. Ale co będzie potem? Euro może wyjść poza kontynent europejski?[/b]

Jest mało realne, aby jakieś kraje spoza Europy mogły w przyszłości przyjąć wspólną walutę. Te, którym jej wprowadzenie może przynieść jakieś ekonomiczne korzyści, znajdują się w Europie lub w bezpośrednim sąsiedztwie UE. Unijne instytucje będą je zniechęcać do takiego kroku.

[b]A czy może któryś z regionów, na przykład Azja Południowo-Wschodnia lub Ameryka Łacińska, pójdzie za przykładem Europy i stworzy własną walutę? Może euro doczeka się takiej konkurencji na scenie międzynarodowej?[/b]

Raczej nie. Wydaje się mało prawdopodobne, aby pojawiły się jakieś inne regionalne waluty. Nigdzie na świecie nie ma bowiem takiej grupy państw, które byłyby tak mocno gospodarczo i politycznie zintegrowane, i jednocześnie mające podobną siłę, jak oryginalna szóstka lub piętnastka tworząca wspólnoty europejskie. Trzon Unii stanowiły trzy kraje: Niemcy, Francja i Włochy. Wszystkie z podobną populacją wynoszącą około 60 milionów mieszkańców.

[b]Co w takim razie z wykorzystaniem euro jako waluty rezerwowej? Obali kiedyś rządy dolara?[/b]

Nie jest zbyt prawdopodobne, aby euro zdetronizowało dolara i zajęło miejsce głównej waluty rezerwowej, ponieważ strefa euro i USA znacznie się różnią pod względem podaży bezpiecznych aktywów. Centralny Bank Chin może inwestować miliardy dolarów w USA nie tylko w obligacje skarbowe, lecz również w papiery dłużne agencji mających rządowe gwarancje, które mogą w każdej chwili liczyć na pomoc Rezerwy Federalnej (i vice versa). W strefie euro tymczasem trzeba wybierać pomiędzy długiem wielu rządów, z których tylko kilka ma najwyższy rating AAA. Ponadto w strefie euro nie ma superbezpiecznych obligacji podobnych do długu agencyjnego w USA. Za najbardziej zbliżone do nich mogą uchodzić niemieckie Pfandbriefe, czyli obligacje emitowane przez banki hipoteczne, ale reprezentują one mały rynek i nie są objęte rządowymi gwarancjami. Minie jeszcze sporo czasu zanim będą wystarczające ilości „prawdziwych euroobligacji”. Ale do tego momentu to chiński juan stanie się ważniejszy i prawdopodobnie będzie głównym konkurentem dla amerykańskiego dolara.

[b]Jak możemy oceniać umocnienie euro obserwowane tak ostatnio, jak i na przestrzeni ostatnich ośmiu, dziesięciu lat. Czy nie staje się to poważnym zagrożeniem dla krajów strefy euro? Jaki kurs byłby najkorzystniejszy dla wzrostu gospodarczego?[/b]

Nie istnieje taki kurs, który możemy określić mianem uczciwego. Gdyby euro było słabsze, prawdopodobnie mielibyśmy w Eurolandzie większe zatrudnienie i większy wzrost gospodarczy. Ale Europejski Bank Centralny ma bardzo małe możliwości wpływania na kurs wymiany na rynku walutowym, no chyba że zacząłby interweniować na dużą skalę. Ale wtedy naśladowałby Chiny, co nie szłoby jednak w parze z naszą krytyką ich działań.

[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy