Majątek kopalni i elektrowni z tego regionu wchodzących w skład grupy był ubezpieczony. Zdaniem analityków przestój w pracy nie powinien mieć większego wpływu na wyniki i wycenę spółki, jeśli sytuacja wróci do normy w ciągu kilku dni.
Nawet o 1 proc. taniały wczoraj akcje PGE w reakcji na informację o wstrzymaniu wydobycia w należącej do grupy Kopalni Węgla Brunatnego Turów oraz wyłączeniu pięciu z siedmiu działających w PGE Elektrowni Turów bloków energetycznych. Doszło do tego w wyniku zerwania w sobotę zapory na sztucznym jeziorze Witka. Po zapewnieniach, że sytuacja wróci do normy w ciągu kilku dni, kurs odrobił straty. Na zamknięciu sesji cena akcji PGE nie zmieniła się w stosunku do piątku, a papiery spółki wypadły lepiej od rynku (WIG20 spadł o 0,8 proc.).
[srodtytul]Wczoraj ruszyło wydobycie[/srodtytul]
Kopalnia Turów już w poniedziałek wróciła do pracy. – Cały czas dostarczaliśmy paliwo do Elektrowni Turów z placu. Już wczoraj zaczęliśmy dostarczać węgiel z wyrobiska – mówi Stanisław Żuk, prezes PGE KWB Turów. Kiedy kopalnia wróci do pełnych mocy wydobywczych? – Więcej będzie można powiedzieć w środę lub czwartek, ale jestem przekonany, że stanie się to w ciągu kilku najbliższych dni – podkreśla Żuk.
Kopalnia i Elektrownia Turów zostały uszkodzone w wyniku sobotniej powodzi. Obie firmy są ubezpieczone od zdarzeń losowych. Jak mówił „Parkietowi” prezes elektrowni Roman Walkowiak, ta zgłosiła już sprawę ubezpieczycielowi. Kopalnia dopiero ma to zrobić. – Trwa szacowanie strat – mówi Żuk. Gdy Kopalnia Turów w ogóle nie wydobywa i nie sprzedaje węgla, to dobowo odnotowuje około 2 mln zł utraty przychodów.