Od dłuższego czasu daje się wyraźnie zaobserwować spadek relatywnej siły indeksu WIG-20 w stosunku do MIDWIG. Został on zapoczątkowany spadkami cen banków, które były motorem napędzającym wzrost indeksu, a których wyniki w październiku były znacznie poniżej oczekiwań. O ile bowiem wyniki wrześniowe można tłumaczyć koniecznością tworzenia rezerw na Rosję oraz na inwestycje giełdowe i jako takie traktować za jednorazowe, o tyle obawiam się, że ostatnie wyniki są pochodną co najmniej trzech zjawisk o charakterze długotrwałym: gwałtownie nasilającej się konkurencji w bankowości detalicznej i presji na marże, dużo niższych zysków z operacji walutowych w porównaniu z pierwszą połową roku oraz znacznym zwiększeniem rezerw na nieregularne kredyty krajowe.Kolejnym blue chipem, który - i to wręcz na własne życzenie - wypadł z łask inwestorów jest Elektrim, któremu z trudem przyjdzie odbudować swoją reputację. Swoją drogą ciekawe jest, na ile rynek wyceni to "utracone zaufanie". W sytuacji, gdy obniżenie wartości aktywów po wykonaniu transakcji z Kulczykiem wyniesie około 10-15% w zależności od wyceny Ery, a ryzyko prawne pozwu skierowanego przeciw spółce lub jej zarządowi jest chyba niewielkie, miarą utraconego zaufania będzie każda deprecjacja ceny ponad 15%. Niestety, może to się odbić na postrzeganiu całej giełdy przez inwestorów zagranicznych (casus czeski).Pojawia się pytanie, czy w tej sytuacji można oczekiwać dalszej aprecjacji cen "średnich" spółek. Myślę, że nadal można znaleźć co najmniej dwa argumenty za takim scenariuszem. Po pierwsze, oczekiwane obniżki stóp oznaczałyby spadek stóp realnych po raz pierwszy od dobrych 2 lat, co w perspektywie kilku(nastu?) miesięcy powinno pozytywnie oddziałać na koniunkturę w przemyśle. Po drugie, wiele tych spółek może być nadal interesującym obiektem transakcji strategicznych.
.