Tokio chce umiędzynarodowić swoją walutę

Japonia po wielu latach powoli odchodzi od przekonania, że umiędzynarodowienie jena może przynieść więcej szkody niż pożytku. Przedstawiciele japońskiego ministerstwa finansów twierdzą, że nie jest normalne, by jen był tak słabo obecny w skali światowej, gdy roli gospodarczej Japonii nie sposób przecenić.Na początku lat 80., gdy deficyt handlowy USA wobec Japonii osiągnął największe w historii rozmiary, a dolar wciąż ulegał aprecjacji wobec jena - komitet Sprinkel-Oba (reprezentowali Fed i japońskie ministerstwo finansów) uznał po raz pierwszy, że jen jest niedowartościowany.Japonia zobowiązała się wtedy wyciągnąć wnioski i umiędzynarodowić swoją walutę, gdyż na taką jest większy popyt, co prowadzi do jej aprecjacji. Japonia miała również dokonać deregulacji swojego rynku finansowego. W 1985 roku tzw. umowa z Plaza wywołała pożądany rezultat: wzrost kursu jena do dolara, ale polityka umiędzynarodowienia jena została zamrożona. Wynikało to z obaw Tokio o pogorszenie się warunków dla japońskiego eksportu i o utratę kontroli nad wewnętrznym rynkiem finansowym.Od tego czasu sposób myślenia władz japońskich o jenie zmienił się: dziś chcą one, by jen wchodził w skład rezerw walutowych. Jest to m.in. skutek raportu ekspertów, przygotowanego na zlecenie ministerstwa finansów, który wymienia cztery powody przemawiające za umiędzynarodowieniem jena:- stabilizacja gospodarek azjatyckich zależy w dużym stopniu od uwolnienia ich od nadmiernej zależności od dolara;- pojawienie się euro, który stanie się walutą rezerw, o sile porównywalnej z dolarem (Chiny zapowiadają, że za 3 lata trzecią część rezerw będą gromadziły w euro), co może doprowadzić do marginalizacji waluty japońskiej;- rozwój rynku finansowego w Japonii;- spadek ryzyka kursowego, zwłaszcza dla banków, których marża jest zbyt uzależniona od parytetu jena do dolara.Teraz nadchodzi czas na decyzje. Pierwsza ma mieć charakter symboliczny i będzie polegać na zniesieniu ograniczeń dla podmiotów niejapońskich w nabywaniu rządowych obligacji (JGB). Dotychczas Japonia jest jedynym krajem z grupy G7, w którym takie ograniczenia są utrzymywane. Natomiast trudniejsza jest zmiana nawyków przedsiębiorstw, przyzwyczajonych do rozliczania transakcji w dolarach. Zdaniem przedstawiciela ministerstwa finansów, w Tokio ten proces zabierze sporo czasu.

P.R.