53 tys. pracowników w bankach centralnych strefy euro, tymczasem...

W związku z tym, że część kompetencji narodowych banków 11 krajów, które od nowego roku utworzą europejską unię walutową, przejmie Europejski Bank Centralny (EBC), powinny znacznie odchudzić swój personel. Robią to jednak wyjątkowo niechętnie. Z kolei szef EBC Wim Duisenberg bezskutecznie zabiega o powiększenie pracującej w tej instytucji załogi.Jak wynika z opublikowanego w ostatnich dniach w czasopiśmie "Central Banking" raportu autorstwa analityków Morgan Stanley Dean Witter, na koniec listopada narodowe banki owej "jedenastki" zatrudniały łącznie 53 261 pracowników, zaledwie o 1,65% (czyli o 893 osoby) mniej niż przed rokiem. Dla porównania, załoga amerykańskiego Federal Reserve System jest o ponad połowę mniej liczna. W tej firmie, kierowanej od lat przez Alana Greenspana, pracuje 23 237 osób, przy czym - jak podkreślają autorzy raportu - produkt krajowy brutto Stanów Zjednoczonych jest o 8 bilionów USD wyższy niż połączone PKB przyszłej europejskiej unii walutowej. Jeszcze mniej ludzi (5762 osoby) zatrudnia centralny bank Japonii, drugiej pod względem wielkości gospodarki świata.Tymczasem w mającym swoją siedzibę we Frankfurcie nad Menem Europejskim Banku Centralnym pracuje tylko 550 ludzi (jak twierdzi Wim Duisenberg, "obciążonych do granic możliwości") i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się w tej sprawie coś zmienić. - Nie bardzo wyobrażam sobie w tych warunkach pierwszych miesięcy funkcjonowania unii - przyznał na łamach "Handelsblatta" szef EBC. Z unijnych banków pod względem liczebności mniejszy jest tylko Banque Centrale du Luxembourg, który jednak w ostatnich 12 miesiącach powiększył załogę o 8 osób (do 140).Wbrew zaleceniom na podobny krok zdecydowały się także Oesterreichische Nationalbank (wzrost zatrudnienia o 0,3%, do 1163 osób) i Central Bank of Ireland (+3,2%, do 620 osób). A już całkiem zignorował je De Nederlandsche Bank, który pozwolił sobie na zatrudnienie 124 nowych pracowników, dzięki czemu jego ekipa rozrosła się do 1720 osób (+7,8%).Nieco bardziej zdyscyplinowani okazali się prezesi dwóch największych banków europejskiej "jedenastki". Stojący na czele Banque de France Jean-Claude Trichet podziękował w br. za pracę 373 osobom (obecnie zatrudnia 16 171 pracowników), a Hans Tietmeyer z Deutsche Bundesbank skreślił z listy płac 133 etaty (do 15 881 na koniec listopada). Pod względem procentowym najbardziej (o 4,7%) zredukował załogę Banca d'Italia (do 8956 osób).Łącznie we wszystkich centralnych bankach świata (a jest ich 173) zatrudnionych jest obecnie 350 309 osób (o 1,5% mniej niż przed rokiem). Redukcję personelu przeprowadziły 54 z nich (w większości dotyczyło to krajów z regionów, które najbardziej ucierpiały w następstwie kryzysu azjatyckiego). Najwięcej bankowców straciło pracę w centralnej instytucji finansowej Korei Południowej (1438 osób, czyli 40%). W ostatnich 12 miesiącach ze swoimi fotelami musiało pożegnać się także 38 prezesów.

W.K.