Po okresie świątecznego odpoczynku inwestorzy z zapałem przystąpili do zakupów akcji. Mamy tym sposobem do czynienia z kontynuacją rozpoczętego w grudniu impulsu wzrostowego. Pomimo że dynamika zwyżki na naszym rynku jest znaczna, nie można oprzeć się wrażeniu, że obecny wzrost ma dość słabe podstawy. O ile początek grudnia przyniósł znaczne polepszenie notowań akcji małych i średnich spółek, co należy uznać za optymistyczny prognostyk, o tyle obecna fala napędzana jest przez spółki o największej kapitalizacji. Dodatkowo chętnych do kupna jest coraz mniej, co obrazują malejące obroty, a przy poziomie 13,2 tys. punktów należy się spodziewać silnej bariery podażowej. Dlatego też z oceną obecnego impulsu wzrostowego należy poczekać co najmniej kilka sesji. Skłonny jestem dokonać porównania obecnego wzrostu z sytuacją z końca czerwca br., kiedy to giełdy światowe ustanawiały nowe szczyty, a spekulacyjny wzrost cen rodzimych akcji stanowił doskonały moment do zajęcia krótkich pozycji. Formujący się na indeksogramie WIG-u trójkąt zwyżkujący również sugeruje możliwość wyhamowania wzrostów.Szanse na wzrost dla rynków światowych w pierwszych miesiącach nowego roku są, moim zdaniem, niewielkie. Przewidywane osłabienie tempa wzrostu europejskiej gospodarki odbije się również na cenach akcji, a na impuls w postaci obniżek stóp procentowych w państwach strefy euro nie ma co liczyć.Powoli natomiast powinna wychodzić z kryzysu Japonia, dlatego też skala ewentualnej deprecjacji cen japońskich akcji może być mniejsza niż europejskich. Zwolnienie tempa wzrostu w 1999 r. nastąpi zapewne również w USA. W tym jednak przypadku działania prewencyjne szefa Fed w postaci redukcji stóp procentowych mogą stać się czynnikiem łagodzącym ewentualne osłabienie gospodarki.
.