Droga do UE
Wszystko wskazuje na to, że ubiegłoroczna inflacja była o 1-2 punkty procentowe niższa, niż założono w ustawie budżetowej, ale bardziej wpłynął na to spadek popytu, wywołany dekoniunkturą, niż polityka makroekonomiczna. Wielu ekonomistów uważa, że polska gospodarka weszła w fazę inflacyjnej inercji, którą można przełamać, ograniczając mechanizmy indeksacyjne.Obecny etap walki z inflacją w Polsce przypomina ten, przez który przechodziły niektóre kraje Europy Zachodniej w latach 80. - uważa prof. Witold Orłowski. Na seminarium CASE, poświęconym polityce dezinflacyjnej, stwierdził on, że jedyną drogą do stabilnych cen (jedno z zasadniczych kryteriów konwergencji z Maastricht) jest wycofywanie się z mechanizmów indeksacyjnych. Sukces takiego postępowania widać na przykładzie Hiszpanii i Portugalii, które nie zaostrzając polityki makroekonomicznej, osiągnęły na tyle niską inflację, by dostać się do sterfy euro.Możliwości odchodzenia od indeksacji w miarę bezbolesny sposób stwarza negocjacyjny system ustalania wynagrodzeń. Według Artura Radziwiłła, uczestnika tego samego seminarium CASE, w Polsce funkcje takiego forum ma szanse spełniać Komisja Trójstronna. Pytanie, czy spełnia?Dwa modeleNegocjacyjny system określenia wynagrodzeń działa w myśl następującej zasady: partnerzy społeczni zgadzają się na odniesienie płac nie do historycznych wartości inflacji, lecz do wartości przewidywanych na przyszłość, co pozwala na prowadzenie skutecznej polityki zmniejszania oczekiwań inflacyjnych.W krajach o gospodarkach rynkowych działają dwa modele negocjacyjne: zdecentralizowany i scentralizowany. Z badań wynika, że one właśnie, a nie sytem pośredni (negocjacje na poziomie gałęzi), prowadzą do najniższej dynamiki wynagrodzeń, a co za tym idzie - również inflacji.W systemie zdecentralizowanym negocjacje odbywają się na poziomie firm. Model ten działa efektywnie, jeśli na rynku panuje wysoka konkurencja. Wówczas windowanie płac skutkuje utratą konkurencyjności i grozi redukcją miejsc pracy. Kraje o najbardziej zdecentralizowanych systemach negocjacji - to Stany Zjednoczone i Kanada.Negocjacje scentralizowane odbywają się na poziomie gospodarki. Związki zawodowe analizują wpływ swoich żądań na wielkości makroekonomiczne, m.in. na zmiany w zatrudnieniu, i rewidują je. Ustalony centralnie wskaźnik pełni również funkcję informacyjną. Scentralizowane systemy działają w krajach skandynawskich i w Austrii.Z badań jednoznacznie nie wynika, który system działa lepiej. Wiadomo jednak, że rokowania płacowe w systemie scentralizowanym nie kończą się na szczeblu centralnym. W rezultacie przyrosty wynagrodzeń na szczeblach pośrednich wykraczają poza te, wynegocjowane na centralnym. Z drugiej strony, trudno sobie wyobrazić zdecentralizowane rokowania w krajach, gdzie stopień konkurencyjności gospodarki jest niski, a wiele przedsiębiorstw ma państwowego właściciela i silne związki zawodowe.Zdaniem Artura Radziwiłła, dla Polski pożądanym rozwiązaniem instytucjonalnym są scentralizowane negocjacje płacowe. A w przypadku sfery budżetowej - rokowania na poziomie województw. System ten należy rozwijać i ulepszać.Komisja nieufnościKomisja Trójstronna w Polsce nie została umocowana ustawowo. Według roztrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego, ma ona jedynie charakter organu doradczo-pomocniczego dla rządu. W praktyce oznacza to, że jeśli między stronami (rząd, związki zawodowe, pracodawcy) nie dojdzie do porozumienia, wskaźniki wzrostu płac są ustalane przez rząd.Zgodnie z przepisami, KT jest upoważniona do ustalania wskaźników przyrostu wynagrodzeń dla firm zatrudniających powyżej 50 osób, a także do uzgadniania przewidywanego, przeciętnego wynagrodzenia w sferze budżetowej oraz jego międzywydziałowych relacji.W Polsce obowiązuje równość sektorów prywatnego i publicznego, ale sankcje za przekroczenia wskaźników odnoszą się jedynie do menedżerów państwowych firm. Dla prywatnych - ustalenia KT mają charakter czysto informacyjny. Rokowania w KT sprowadzają się głównie do przetargów o płace w budżetówce. Ustalenia w tej dziedzinie są dla rządu wiążące. Muszą się na nie znaleźć środki w budżecie. KT przyjęła wspólne stanowisko w sprawie wskaźników w latach 1995-97. Nie zdołała tego zrobić dla okresu 1998-99.Polska specyfikaMechanizm obniżania inflacyjnych oczekiwań za pośrednictwem KT powinien działać następująco: Pracownicy i pracodawcy przyjmują na kolejne kwartały inflacyjną prognozę rządu. Jeśli rzeczywisty wzrost cen nie przekracza prognozowanego, umowa obowiązuje dalej. Jeśli inflacja jest wyższa, rząd musi się liczyć z wyższymi żądaniami płacowymi w przyszłości. Ma więc silną motywację, by jego przewidywania sprawdziły się.W Polsce - wykluczając ostatni rok - działo się inaczej. Rząd mylił się co do przyszłej inflacji i nie chciał ponosić konsekwencji płacowych. Zaniżanie prognoz nie prowadziło do redukcji oczekiwań inflacyjnych, lecz do utraty wiarygodności rządowych przewidywań i sensu negocjacji. Sprawdzianem dla KT, jako instytucji dialogu społecznego, był sierpniowy wybuch kryzysu w Rosji. Związki nie zdecydowały się na ustępstwa, a rząd jednostronnie ustalił niski wskaźnik wzrostu płac.Zdaniem specjalistów, KT będzie sprawniejszym narzędziem ograniczania oczekiwań inflacyjnych, jeśli odzyska wiarygodność i stanie się autentycznym forum zderzania racji pracodawców i pracobiorców. Dziś jest ona zdominowana przez rząd, który w normalnych warunkach gospodarki rynkowej powinien pełnić rolę arbitra w sprawach spornych. Drogą do normalizacji jest więc szybka prywatyzacja nie tylko gospodarki, ale również sfery usług społecznych - dzisiejszej budżetówki.
M.P.