Ostatnie sesje ubiegłego roku przebiegały w dosyć sennej atmosferze. Po świątecznym optymizmie inwestorzy przestraszyli się, że w ciągu tygodnia zrealizowali cały efekt stycznia i na dodatkowe zyski raczej nie ma co liczyć. Trzeba jednak przyznać, iż technicznie rynek nie wyglądał źle, a jego uczestnicy przejawiali większą skłonność do kupowania akcji niż do zamykania pozycji. Wydaje się jednocześnie, że obserwowany stan może być również charakterystyczny dla najbliższych tygodni. Publikowane w ostatnim czasie informacje głównie ze sfery makroekonomii, pogarszające się coraz szybciej wyniki samych spółek czy wreszcie wzrost niepokoju i zamieszania politycznego w wyniku wprowadzania reform "systemowych" mogą bowiem skutecznie ograniczać napływ świeżych środków na nasz parkiet. Z drugiej jednak strony, istnieje grupa czynników przemawiających na korzyść scenariusza optymistycznego, który zakłada pojawienie się popytu na akcje. Przy braku negatywnych informacji zewnętrznych oraz obserwowanym spokojnym przyjęciem przez rynki finansowe wspólnej europejskiej waluty można zakładać, że ryzyko uwolnienia w najbliższym czasie sporej podaży akcji jest mocno ograniczone, natomiast wszelkie informacje pozytywne będą pomagały notowaniom. Warto jednak zauważyć, że w obrocie znajdują się głównie środki krajowe, co powoduje, że najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym rynek jako całość będzie oscylował pomiędzy 12.000 a 13.500 punktów. W dłuższym terminie obraz rynku nadal pozostaje niejednoznaczny, utrudniając tym samym definiowanie prognoz. Można jednak mieć nadzieję, że dalsza redukcja stóp procentowych oraz obniżenie wielkości rezerw obowiązkowych dla banków podtrzyma zaangażowanie inwestorów zagranicznych nawet przy zakładanej sporej redukcji alokacji dla rynków wschodzących.
.