Rok 1998 na emerging markets

Tak "Financial Times" zatytułował artykuł podsumowujący zeszły rok na emerging markets. Zaczął się on dość obiecująco - w pierwszym kwartale złożony indeks inwestycyjny dla tych rynków, obliczany przez International Finance Corporation (IFC), wzrósł o 6,7%. Ale skończyło się bardzo źle.Dla zarządzających funduszami inwestycyjnymi na emerging markets kłopoty zaczęły się w maju wraz z obaleniem prezydenta Indonezji Suharto, a zwiększyły się latem po ogłoszeniu przez Rosję niewypłacalności odsetek od jej papierów dłużnych. A jeśli doda się do tego słabość wielu walut, spadające ceny surowców i wolniejsze od zapowiadanego tempo wzrostu światowej gospodarki, trudno dziwić się, że emerging markets zakończyły rok w gorszym stanie, niż go zaczęły. Mimo wzrostu w czwartym kwartale indeks IFC spadł w zeszłym roku o 24% i był niższy prawie o jedną trzecią od liczonego w dolarach FT/S&P World Price Index.Ale nie na wszystkich rynkach było tak źle. Najlepsze wyniki indeks IFC osiągnął w Korei Południowej, gdzie wzrósł o 92% w przeliczeniu na dolary. Stało się tak dzięki decyzjom, reformującym gospodarkę, aczkolwiek tamtejsze wielkie grupy przemysłowe - czebole - czeka jeszcze długa restrukturyzacja.Drugi największy wzrost tego indeksu odnotowano w Grecji, która wciąż jest zaliczana przez IFC do kategorii emerging markets, mimo że w 2001 roku ma przystąpić do europejskiej unii walutowej. Hossa na ateńskiej giełdzie zaczęła się właśnie po decyzji rządu o wejściu do strefy euro.Najbardziej, bo o 83%, spadł indeks IFC w Rosji, co nie było niespodzianką biorąc pod uwagę tamtejszy kryzys gospodarczy. Drugi najgorszy wynik - spadek o 61% miał Pakistan, gdyż nie udało mu się uzyskać pomocy gospodarczej z międzynarodowego pakietu ratunkowego.Dla niektórych analityków wydarzenia zeszłego roku jedynie potwierdziły tezę, że inwestowanie na emerging markets zawsze daje gorsze wyniki. Z porównania indeksów IFC i S&P 500 w latach 1975-1995, dokonanego przez Institute of Chartered Financial Analysts, wynika, że zawsze w tym okresie na emerging markets uzyskiwano niższe zwroty, niż gdyby te same pieniądze zainwestować jedynie na amerykańskim rynku.Inni analitycy utrzymują zaś, że ostrożność, z jaką inwestorzy podchodzą do emerging markets, i charakterystyczna dla nich niska płynność stwarzają bezprecedensowe okazje do łatwego zarobienia pieniędzy. Nawet jeśli inwestorzy uzyskali zwroty w niektórych przypadkach, to zapewne płynność będzie jeszcze mniejsza niż przed rokiem. Zdaniem analityków, pogłębiający się spadek na wschodzących giełdach spowoduje wykluczenie z obrotu wielu mniejszych spółek, co zwiększy dominację dużych emitentów. Przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych coraz większe znaczenie będzie miała sytuacja poszczególnych spółek, a nie postrzeganie ich z perspektywy siły lub słabości gospodarki danego kraju czy regionu.Wydarzenia zeszłego roku ukazały jednak, jak wskaźniki gospodarcze, takie jak kursy walut czy poziom PKB, mogą wpływać na różnicowanie giełdowych kursów, czego nie są w stanie przewidzieć analitycy, opierający się na finansowych wynikach spółek. Na przykład po czwartym kwartale we wszystkich trzech głównych regionach geograficznych indeks IFC był wyższy niż w końcu września, ale w Azji wzrósł on o 44,9%, a w Ameryce Łacińskiej - zaledwie o 8,8%. Stało się tak dlatego, że perspektywy gospodarcze Azji są o wiele lepsze - kraje z tego regionu wychodzą z recesji, a kursy ich walut rosną.1998 rok dowiódł też, że krajowe i lokalne kryzysy, takie jak niewypłacalność Rosji, mogą spowodować obniżenie kursów na wszystkich emerging markets, bez względu na to, w jak dobrym stanie są gospodarki poszczególnych krajów i bez względu na koniunkturę w poszczególnych branżach.

J.B.