Nie sprawdziły się przewidywania tych inwestorów i analityków, którzy wtorkowy spadek potraktowali jako jednodniową korektę oraz dobrą okazję do zakupów. Wczorajsza sesja przyniosła wyraźne zwiększenie dynamiki spadków, które w bardzo wielu przypadkach okazały się więcej niż dotkliwe. Silne spadki indeksów dochodzące (jak w przypadku WIG-20) do 5% łatwo mogą, przy niekorzystnej sytuacji zewnętrznej, przerodzić się w prawdziwą panikę. Przykład tego dały notowania ciągłe, a zwłaszcza notowania kontraktów na WIG-20, których spadek w trakcie sesji przekraczał 9%. Pomimo spadku, nadal na stosunkowo wysokim poziomie utrzymują się obroty, co w moim przekonaniu świadczy o niewyczerpanym jeszcze potencjale spadkowym obecnej korekty. Widać wyraźnie, że największe spadki dotykają te spółki, które najwięcej zyskały w trakcie ostatniego impulsu wzrostowego. Można by to traktować jako naturalne odreagowanie wzrostów, gdyby nie fakt, że w przypadku większości spółek mamy do czynienia z długoterminowymi trendami spadkowymi. Z drugiej strony siła ostatniego impulsu wzrostowego była na tyle duża, że nie przypuszczam, by WIG, a co za tym idzie ceny większości akcji, spadł jednym ruchem zbyt głęboko. Jak to zwykle bywa, silne spadki zmobilizują prawdopodobnie kupujących, co powinno zaowocować powrotem w okolice ostatniego szczytu.Sprzeczne sygnały dochodzą z otoczenia makroekonomicznego giełdy, wśród nich dominują raczej pesymistyczne prognozy oraz oczekiwania gospodarcze na rozpoczęty rok. Dotyczą one zarówno Polski, jak i większości rynków rozwijających się. Jak zwykle giełdzie nie pomagają tarcia w koalicji rządowej oraz bałagan towarzyszący wdrażanym reformom. Na tym tle najbardziej prawdopodobne wydaje się więc wejście rynku akcji w fazę długiej konsolidacji w postaci trendu bocznego.

.