Pieniądze zagarnął dyrektor oddziału w Berlinie?
Postępowanie w sprawie domniemanego niewywiązania się Espebepe ze zobowiązań wobec firmy Stako ponownie wszczęła Prokuratura Szczecin Śródmieście - dowiedział się PARKIET. Z kolei szczecińska Prokuratura Wojewódzka prowadzi postępowanie w sprawie nieprawidłowości w rozliczeniach umów zawartych przez berliński oddział Espebepe, których miał dopuścić się b. dyrektor oddziału Sławomir K. Pierwsze z postępowań jest prowadzone z doniesienia szefa Stako, Stanisława Kowala, drugie - z doniesienia Espebepe.Obie sprawy są ze sobą powiązane. W 1996 r. firma Stako była wykonawcą dwóch kontraktów na terenie Niemiec, zawartych przez Espebepe. Jeśli wierzyć naszym rozmówcom, ani Espebepe w Szczecinie, ani firma Stako nie otrzymały wynagrodzeń za przeprowadzone prace. Wpływy miał zagarnąć dyrektor oddziału Espebepe w Berlinie.Zdaniem StakoWedług prezesa Stanisława Kowala, dyrektor oddziału Espebepe przejmował pieniądze za wykonane przez Stako prace, licząc że szczecińska spółka zbankrutuje. - Kontrakt był rozliczany, ale nie z nami. W efekcie Espebepe wykazywało koszty, których nie poniosło i nie zapłaciło. Nas z kolei obciążano sfałszowanymi fakturami - powiedział PARKIETOWI S. Kowal. Jego zdaniem, Sławomir K. postanowił wyłączyć z kontraktu Stako i w styczniu 1997 r. zerwał umowę z inwestorem (niemiecką firmą Pegel), mimo nie dokończonych prac o wartości ok. 600 tys. DM. - Równocześnie Sławomir K. podpisał porozumienie z niemieckim kontrahentem, że w przypadku przekazania 240 tys. DM na konto Espebepe, zrezygnuje z dalszych roszczeń. Popełnił więc przestępstwo, ponieważ zrezygnował z zapłaty za to, co było już wykonane. Espebepe samowolnie straciło ok. 109 tys. DM, także na niekorzyść mojej firmy - powiedział S. Kowal. Prezes Stako podtrzymuje swoje roszczenia wobec Espebepe, dotyczące zapłaty ok. 250 tys. zł. - Zobowiązania oddziału przechodzą na spółkę, co gwarantowała umowa - dodał szef Stako.Opinia EspebepeZdaniem prezesa Espebepe Andrzeja Hassa, brak jest podstawy prawnej, która udowodniłaby roszczenia Stako. - Od inwestora niemieckiego nie otrzymaliśmy do tej pory potwierdzenia wykonanych prac, a występowaliśmy w tej sprawie wielokrotnie. Nie jest spełniony także drugi warunek. Espebepe w Szczecinie nie otrzymało bowiem wynagrodzenia za ten kontrakt - powiedział PARKIETOWI A. Hass. Prezes podziela opinię, że Sławomir K. fałszował faktury, dotyczące rozliczenia kontraktu. - Dopiero przyglądamy się tej sprawie. Wiem jedynie, że umowa z Pegel nie była dokończona, a dyrektor oddziału podpisał z inwestorem jakąś ugodę - dodał szef Espebepe. W opinii A. Hassa, niezrozumiałe w całej sprawie jest ponadto wystawianie faktur przez Stako dopiero cztery miesiące od przerwania prac (w maju 1997 r.).Prokuratura rozpatrzyJak dowiedział się PARKIET w szczecińskiej prokuraturze, oba prowadzone postępowania dotyczą w zasadzie tej samej sprawy, prawdopodobnie będą więc połączone. - Nie ma co dublować materiału dowodowego - powiedziano nam w Prokuraturze Szczecin-Śródmieście. Sprawą rozliczeń Espebepe-Stako i ewentualnej przestępczej działalności Sławomira K. zajmie się zapewne jeden urząd - Prokuratura Okręgowa. - Postępowanie może zakończyć się zarzutami wobec dyrektora oddziału - usłyszeliśmy w prokuraturze. Sławomir K. przebywa obecnie w Niemczech. Nie jest już pracownikiem Espebepe.Co z wnioskiem o upadłośćPrzypomnijmy, że Stanisław Kowal domaga się także ogłoszenia upadłości Espebepe.- Złożyłem wniosek, bo oni nie chcą ze mną rozmawiać. Jak w inny sposób mam im udowodnić, że są mi winni pieniądze? - powiedział nam prezes Stako. Sąd Wojewódzki nie zajął dotychczas stanowiska w tej sprawie.
PIOTR FREULICH