Cena wezwania na akcje Grajewa nie ma praktycznie znaczenia dla Hetmana. Fundusz zadbał o swoje interesy w ramach transakcji wiązanej, opiewającej na określoną kwotę, dzięki której mógł dowolnie ustawić proporcje cen obu sprzedawanych pakietów. Według mnie, zakamuflował wycenę akcji Grajewa, wyświadczając nabywcy grzeczność, gdyż umożliwił mu podjęcie próby skupienia pozostałych akcji po niskiej cenie. Od rynku, czyli od nas, zależy efekt tych prób. Jednak pierwsza reakcja akcjonariuszy Grajewa na proponowaną cenę w wezwaniu była zgodna z intencją wzywającego. Opinia, że wezwanie przy tej cenie nie spotka się z odzewem, też może być przedwczesna, gdyż rozczarowanie drobnych inwestorów, przekonanych, że to ich kosztem załatwia się interesy na giełdzie, jest na tyle duże, że w desperacji wyzbędą się akcji. Tak łatwo nie uda się pozyskać akcji od właścicieli pakietów mniejszościowych. Sprzedaż po tej cenie oznacza dla nich stratę bilansową.Sposób zawierania umów przez NFI Hetman staje się normą. Podobnie postąpił z Morlinami. Powstaje negatywne wrażenie dla właścicieli akcji firm parterowych, że to ich kosztem dochodzi do zmiany głównych akcjonariuszy, co może mieć później przełożenie równie negatywne dla innych drobnych inwestorów na giełdzie. Z drugiej strony, obowiązkiem władz Hetmana jest troska o własny akcjonariat, co nie oznacza że nie powinien liczyć się z opinią mniejszości.Podoba mi się natomiast w decyzjach podejmowanych przez Hetmana pewna elastyczność. Przyjęta strategia działania dawno temu była najważniejszym kryterium oceny funduszu. Tak się zdarzyło, że dwie podstawowe branże, którymi interesował się Hetman, wpadły w poważne kłopoty.Inna sprawa, czy można było to przewidzieć. W końcu lepiej przyznać się do błedu, niż zdać się na niepewną przyszłość i brnąć w kłopoty.

.