Można jeszcze zwiększać liczbę rachunków osobistych
Według prognoz Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, do końca 2003 r. liczba kont osobistych wzrośnie ponaddwukrotnie.Oznacza to, że we wszystkich polskich bankach będzie ich nie mniej niż 14 milionów.
Jednym z priorytetów rozwoju banków jest od ubiegłego roku obsługa klientów detalicznych. Nie wynika to z miłości do ludności, lecz z konieczności posiadania "długich" depozytów dla udzielania równie długich kredytów. Zdobywanie klientów zakładających lokaty wiąże się jednak z obsługą rachunków osobistych. Z przeprowadzanych analiz wynika, że rok 1998 przyniósł zwiększenie ich liczby o nie mniej niż 1,5 mln. Choć spadało oprocentowanie (inna sprawa, że odsetki od rachunku bieżącego są ofertą niespotykaną na Zachodzie), to rosła atrakcyjność propozycji. O tym, jak to jest ważne, świadczy spadający udział PKO BP - i rosnący Pekao SA, którego eurokonto jest przez analityków zachodnich oceniane jako najlepsza oferta w Europie Wschodniej. Nawet jednak, jeżeli rzeczywiście do 2003 r. podwoi się liczba kont, osiągając niemal 14 mln, i tak będzie to niewiele ponad 35% ludności kraju i 60% Polaków w wieku produkcyjnym.Więcej placówekJak podkreśla IBnGR, banki starają się uzyskać jak największe udziały w rynku detalicznym i - mimo wysokich nakładów inwestycyjnych - rozbudowują sieć dystrybucji. Zgodnie ze światowymi tendencjami, następuje centralizacja zaplecza i rozwój małych, kilkuosobowych placówek. Liderami są BIG Bank Gdański - Millennium, Bank Handlowy - handlobank oraz startujący jako pierwszy Bank Śląski ze STAREO. Analitycy Instytutu podkreślają jednak, że proces ten jest bardzo opóźniony w stosunku do krajów Unii Europejskiej. Dostępność usług bankowych jest bowiem w Polsce przynajmniej 4-krotnie niższa niż w Europie Zachodniej. Przewiduje się zatem, że do 2003 r. przybędzie 2-2,5 tys. placówek bankowych, zatrudniających co najwyżej 10 osób każda.Wyższa wydajnośćRozwój małych placówek oraz restrukturyzacja zatrudnienia - nie wykluczając redukcji - jest w polskich bankach niezbędna. Wskaźniki ich wydajności są bowiem kilkudziesięciokrotnie niższe niż w bankach UE. Stosunek wartości aktywów do liczby pracowników wynosił na koniec trzeciego kwartału ub.r. w bankach z przewagą polskiego kapitału 1,87 mln zł; w działających w kraju bankach z przewagą kapitału zagranicznego już 2,82 mln zł. Tymczasem np. niemiecki Vereinsbank miał - wprawdzie na koniec 1997 r. - 45,84 mln zł! Nie ma sensu porównywanie wskaźników, bazujących na zysku - ze względu na zbyt duże różnice, dzięki którym ich wartość dla polskich banków jest wyższa niż w UE.Bankomatowy boomDynamika przyrostu liczby kart i bankomatów jest w Polsce znacznie wyższa niż na Zachodzie z prostej przyczyny: niskiej bazy odniesienia. IBnGR przewiduje, że szybki przyrost liczby ATM (bankomatów) spowoduje, że w 2003 r. na 1 mln mieszkańców będzie w Polsce przypadało ok. 200 bankomatów - średnia w UE wynosi obecnie 461 tych urządzeń. Według danych na koniec ub.r., na 1 145 tys. kart Visa przypadało ok. 2 tys. bankomatów. Były to zatem 52 takie urządzenia na milion mieszkańców. Powinno ich być zatem nie mniej niż 7740 (przy liczbie ludności z końca ub.r. 38,7 mln).Wraz ze wzrostem liczby rachunków osobistych będzie się zwiększać liczba kart płatniczych. Podobnie jak w Europie, najbardziej popularne w Polsce są karty debetowe. Do ok. 7 mln rachunków wydano ich na koniec ub.r. niemal 1,5 mln. Biorąc pod uwagę prognozy obu międzynarodowych organizacji, można przypuszczać, że w 2003 r. dla 14 mln ROR będzie nie mniej niż 7 mln kart.
PRZEMYSŁAW SZUBAŃSKI