Rośnie znaczenie internetowych brokerów

Największe domy brokerskie na Wall Street szykują się do kontrofensywy, aby zdystansować zdobywające coraz większą popularność firmy oferujące usługi za pośrednictwem Internetu. W tym celu tacy potentaci, jak Prudential Securities, Salomon Smith Barney, a nawet Merrill Lynch, które już wcześniej uruchomiły usługi za pośrednictwem globalnej sieci komputerowej, chcą zaoferować bardziej korzystne warunki.Klienci płacący roczne opłaty za usługi maklerskie otrzymają w pakiecie dostęp on-line do Internetu. Unikną więc płacenia prowizji od każdej transakcji zawieranej za pośrednictwem sieci komputerowej. Utrzymane zostaną niewielkie opłaty za doradztwo oraz dostęp do analiz ekspertów, zaś akces w sieci on-line zostanie potraktowany jako dodatkowy bezpłatny bonus.Dwa czołowe domy maklerskie zamierzają wprowadzić jeszcze bardziej rewolucyjne zmiany. Rozważają zastosowanie niewysokich opłat rocznych oraz bardzo niską prowizję od każdej zawartej transakcji, natomiast nie będą pobierać dodatkowych opłat za dostęp do sieci, a nawet doradztwo inwestycyjne.Według "The Wall Street Journal", nie należy spodziewać się, że - zmieniając sposób handlu za pośrednictwem sieci komputerowej - duże domy maklerskie wyeliminują mniejszych brokerów internetowych, takich jak np. Suretrade Inc. czy Data Online Holdings. Np. w tych instytucjach koszt kupna 300 akcji Yahoo! nie przekracza 10 USD. Tymczasem w Merrill Lynch wyniósłby 315 USD.Będą mogły jednak skuteczniej konkurować z tzw. maklerami dyskontowymi, pobierającymi nieco wyższe prowizje w zamian za dodatkowe usługi. Tak działa m.in. biuro Charles Schwab, w którym koszt internetowego zakupu 300 akcji Yahoo! sięga 29,95 USD. Natomiast jeśli korzysta się z usług maklera tej firmy koszty rosną do 165 USD.

Ł.K.