Niektórzy inwestorzy zagraniczni lepiej postrzegają rynek japoński niż w niedalekiej jeszcze przeszłości. Jednym z symptomów zmiany optyki, według niektórych analityków, ma być zwiększający się strumień pieniądza napływającego na giełdę w Tokio. Wczoraj wprawdzie akcje znacznie potaniały, ale indeks Nikkei 225 od początku roku notuje wzrost na poziomie 18,63%.Według Roberta Adlera, prezesa AMG Data Services, do funduszy akcji inwestujących w walory japońskich spółek w ostatnich tygodniach napłynęło więcej środków niż na inne zagraniczne rynki poza Stanami Zjednocznymi.Okazuje się, że kwiecień był trzecim kolejnym miesiącem, kiedy zagraniczni inwestorzy więcej kupili japońskich walorów niż sprzedali. Nadwyżka wyniosła 8,1 mld USD (976 mld jenów). Jednym z motywów mających pływ na lokowanie pieniądzy w japońskie akcje jest przeświadczenie niektórych inwestorów, że sytuacja gospodarcza w tym kraju będzie się poprawiać. Inni starają się podążać za trendem i kupują najbardziej gorące walory. Z kolei inwestorzy miejscowi z powodu bardzo niskich stóp procentowych podobno też coraz chętniej kupują akcje.Rynki akcji mogą się mylić - twierdzi na łamach "International Herald Tribune" Robert Parks, profesor finansów w Lubin Graduate School of Business Uniwersytetu Pace. Uważa on, iż inwestorzy mogą błędnie traktować niskie stopy jako przejaw łagodnej polityki pieniężnej. W przypadku Japonii nie są dowodem fiskalnej stymulacji gospodarki, lecz pogarszającej się sytuacji. Specjaliści analizujący sytuację gospodarczą tego kraju za jeden z ważniejszych wskaźników uważają aktywność kredytową tamtejszych banków. W kwietniu w porównaniu z marcem zmniejszyła się ona o 0,7%, natomiast w ujęciu rocznym spadek wynosi 1,3%.Parks twierdzi, że rząd Japonii obrał niewłaściwą drogę stymulowania gospodarki, gdyż zamiast zwiększyć podaż pieniądza obniżył podatki, rozwój infrastruktury zaś finansowany jest z emisji obligacji rządowych. W ten sposób prywatne fundusze zamiast na inwestycje w znacznej mierze zostały przeznaczone na zakup walorów japońskiego skarbu.Postulat zwiększenia podaży pieniądza budzi liczne opory w sferach rządowych, gdyż wiąże się to z groźbą osłabienia jena i zwiększenia inflacji. Wprawdzie według ostatnich danych w kwietniu podaż wzrosła o 3,5%, ale nie był to rezultat dopływu nowego pieniądza, lecz ruchu dotychczasowych zasobów japońskich konsumentów.
A.T.