Faksem z Gdańska

Góra urodziła mysz. Góra to zapowiedź rewolucji podatkowej i wielotygodniowe uzgodnienia w tej sprawie. Mysz to efekt, ogłoszony wspólnie przez premiera i wicepremiera rządu. Tak wygląda racjonalny zamysł obniżenia podatków, przepuszczony przez maszynkę uzgodnień koalicyjnych. Innej drogi nie ma. Żadna partia mniejszościowa, tak jak Unia Wolności, nie przeprowadziła reformy podatkowej. Generalnie, wbrew pozorom, łatwiej się podatki podwyższa niż obniża. To jest jeden z paradoksów współczesnej demokracji, w której coraz więcej ludzi wyciąga rękę w kierunku państwa, czyli w kierunku reszty podatników. Do tego, by ruszyć podatki, potrzebna jest jednak solidna większość, a to z kolei oznacza - w polskich warunkach - konieczność zawarcia kompromisu. Urodził się zgniły kompromis.Najgorsze jest w tym wszystkim to, że nawet owe ogłoszone efekty, to znaczy natychmiastowa obniżka CIT i odłożona obniżka PIT, wydają się niepewne. Spotykam ludzi prowadzących działalność gospodarczą i wiem, jak bardzo są zdezorientowani i nieufni. A przewidywalność i stabilność finansowych reguł gry, to jest ich największa potrzeba i oczekiwanie od państwa. Częścią tej dezorientacji jest niewiedza o podatkowej przyszłości gry giełdowej. Wiadomo tyle, że resort finansów pracuje nad formą opodatkowania dochodów kapitałowych, gdyż zmuszają nas do tego wymogi Unii Europejskiej. Ale nieufność dotyczy nawet świeżo zadeklarowanych zmian w PIT i CIT oraz ulg podatkowych. Pomimo że zapewnienia wyszły z ust premiera i wicepremiera! Jaką mamy gwarancję - pytają biznesmeni - że parlament zechce przegłosować uzgodnione zmiany na rok 2000? Ostatnie sygnały z obozu AWS-u mocno wspomagają te obawy. Jeszcze większa niepewność dotyczy decyzji parlamentu w przyszłym roku, odnośnie do kluczowej zmiany podatków od dochodów osobistych w roku 2001. To bardzo zły sygnał - ta nieufność i niepewność. Znaczy ona, że rząd nie uzyskuje efektu dobrej nowiny dla wszystkich, którzy chcieliby mniej płacić fiskusowi. Jedynym sposobem wyjścia z tej sytuacji niewiary, wydają się mocne i jednoznaczne gwarancje, podpisane przez partie koalicyjne i ujęte w postaci ustawy, dotyczące kierunków ewolucji systemu podatkowego w latach 2000-2002, czyli w horyzoncie, w którym obecna większość parlamentarna będzie miała realny wpływ na budżet i podatki (może ona określić jesienią 2001 roku powyborczy układ podatkowy roku 2002). Jeśli Polska wyszłaby z tego z maksymalnym opodatkowaniem dochodów osobistych rzędu 28 procent i podatków od osób prawnych maksimum 24 procent (2002), byłoby to coś. Na pewno nasz atut w przekroju międzynarodowym. Byle w to uwierzyć, czyli mieć gwarancje, że koalicjanci dotrzymają umowy własnej i umowy ze społeczeństwem...

JANUSZ LEWANDOWSKI