Ranking inwestycyjny małych miast
Atrakcyjność inwestycyjna małych miast bardzo często idzie w parze z ich funkcją uzdrowiskowo-wypoczynkową - wynika z raportu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Najatrakcyjniejszy jest Karpacz.
IBnGR zbadał, które miasta "mniejsze niż powiatowe" są najbardziej atrakcyjne dla inwestorów. Karpacz dostał najwyższą ocenę z 508 przebadanych miast. 38 z nich zostało zakwalifikowanych do kategorii A - czyli miast o największej atrakcyjności. Obok Karpacza w pierwszej piątce znalazły się: Konstancin-Jeziorna, Kórnik, Międzyzdroje i Łomianki. Jak zauważają autorzy raportu, większość miast kategorii A spełnia co najmniej jeden z trzech warunków: jest ośrodkiem turystycznym, leży w pobliżu dużej aglomeracji lub niedaleko granicy zachodniej. - Największy pozytywny wpływ na małe miasta wywierają te ośrodki wojewódzkie, które również prowadzą w rankingach atrakcyjności inwestycyjnej. Wśród nich przoduje Warszawa - powiedział Paweł Swianiewicz z IBnGR.Instytut zbadał miasta, w których najwyższą instytucją samorządową są władze gminy. Wyróżniono łącznie 7 kategorii atrakcyjności inwestycyjnej. W badaniach brano pod uwagę m.in. chłonność rynku lokalnego, jakość rynku pracy, klimat społeczny, infrastrukturę techniczną i otoczenia biznesu (liczbę instytucji finansowych) oraz dostępność komunikacyjną. - Tak naprawdę atrakcyjność inwestycyjna w niewielkim stopniu zależy od władz lokalnych. Z branych przez nas pod uwagę 9 czynników atrakcyjności tylko na 2 mają one wpływ: na infrastrukturę techniczną i działania marketingowe - mówi P. Swianiewicz.To, czy miasto jest atrakcyjne dla inwestorów, zależy przede wszystkim od jego wielkości. Eksperci IBnGR stwierdzili, że wszystkie elementy tzw. klimatu inwestycyjnego pozostają w ścisłym związku z wielkością ośrodka. W niewielkim zaś stopniu atrakcyjność inwestycyjna zależy od tego, czy miasto leży w specjalnej strefie ekonomicznej. Z badanych miast tylko 6 znalazło się w SSE. W dodatku zaledwie jedno z nich - Kostrzyn - jest miastem kategorii A. Aż 4 są w dolnych kategoriach (D, E lub F). - Specjalne strefy nie spełniły swoich funkcji. Wiele z nich jest niedoinwestowanych. Być może żadna z tych stref nie pozyska inwestorów przed planowaną likwidacją, której żąda Unia Europejska - uważa Wojciech Dziemianowicz z IBnGR.
MAREK CHĄDZYŃSKI