TKM

Prawdziwym, przełomowymi pewnie historycznym osiągnięciem Leszka Balcerowicza jest nie tylko to, żezapoczątkował transformację, ale i to, że dziś podatkistały sięrzeczywiście najważniejszymi dominującym tematem debat politycznychi prasowych.W związkuz podatkamipłynie rzeka słów.Już nie imponderabilia, nie życie poczęte i miejsce wychowania seksualnego w szkole oraz taki a nie inny plakat, lecz pieniądze, dochody budżetowe, a zwłaszcza wytrzymałość podatników na zachłanność państwa, które próbuje, lepiej czy gorzej, redystrybuować nasze dochody są tematem polemik. I przyczyną długiego okresu oczekiwania, w którym napięcie raz rosło, raz opadało - najpierw przed decyzją koalicji, której udziałowcy dyskutowali przedstawiając swoje stanowiska głównie na łamach prasy, a potem - w oczekiwaniu na uzgodnienie przez koalicyjny rząd.Teraz znów będziemy ze dwa tygodnie czekali, aż rządowym projektem zajmie się Wysoka Izba. I to wcale nie bez dużej dozy niepewności i niepokoju, gdyż żaden projekt, nawet najbardziej rządowy, nie zna w Sejmie dnia ani godziny. Tylu tam przecież jest niedowartościowanych polityków, którzy odczuwają potrzebę zaistnienia choćby przez negację. I którzy tę potrzebę zaspokajają, wnosząc swoje, jak najbardziej własne poprawki. O niepewnym losie projektu już wypowiadają się wpływowi politycy i ich słowa tworzą wokół tej kwestii niezbyt korzystną aurę. W dodatku nie są to bynajmniej politycy opozycji, choć - gdyby ktoś nie wiedział, autorów owych wypowiedzi szukałby właśnie na tamtych ławach. Wczoraj na przykład wpływowy polityk koalicji mówił, że co to za porozumienie - premiera z wicepremierem. Że to raczej nieporozumienie.W te chłodniejsze dni rozgrzewają nas jednak nie tylko podatki: orzeźwiająca Coca Cola dostarczyła nam wielu sensacji. Do tego stopnia, że mój syn, dotychczas wielbiciel tej firmy, nazwał jej produkt Toksy Colą. Koncern, który na Kontynencie dostał wielkie baty, stara się uspokoić opinię - rzecz jasna, przy pomocy słów, fakty bowiem trudno zmienić. Wykupił całostronicowe ogłoszenia, w których przekonuje konsumentów, że napoje są bezpieczne, zdrowe, z najlepszej polskiej wody, z najlepszym polskim dwutlenkiem węgla, na polskich paletach, przez polskich spedytorów transportowane i tak dalej. Wyprodukowane w Polsce, jak twierdzi. Choć ja koncernowi nie wierzę: na butelce, na czerwonej etykietce jest bowiem kod paskowy. I ten kod informuje mnie, że kupiona w sąsiednim sklepiku na mojej ulicy butelka została wyprodukowana... w Belgii. A przynajmniej tam kod został zarejestrowany, w związku z czym nie mam pewności czy butelka jest stąd, czy stamtąd.Rozmawia się za pośrednictwem wykupionych stron nie tylko z konsumentami. Ukazało się w jednym z dzienników wielkie ogłoszenie, zatytułowane: "List otwarty do premiera", w którym niepełnosprawni domagają się, by nie odbierać im tego, co już mają. Piszą o swoich lękach i o tym, że są zamknięci w czterech ścianach. List otwarty, podpisany przez anonimowych pracowników zakładów pracy chronionej, pojawił się prawie nazajutrz po przyjęciu przez rząd projektu ustawy podatkowej na przyszły rok, przewidującej zniesienie większości ulg, jakie przysługują firmom, zatrudniającym niepełnosprawnych. Pomoc dla nich ma być od przyszłego roku podmiotowa, pieniądze - jako dotacje - będą adresowane do firm i będą szły za pracownikami. Jest w tym jakiś sens i logika. Lektura listu otwartego każe jednak przypuszczać, że sprawą niepełnosprawnych zajęli się całkiem sprawni lobbyści, którzy działają na zamówienie jeszcze bardziej sprawnych przedsiębiorców, zarabiających na ulgach. Ulgi - rzecz mało określona i trochę umowna. Co innego dotacje czy też, jak to ma się nazywać, granty: ten strumień pieniądza można ściśle nadzorować. A wiadomo - nie każdy to lubi...Ogłoszenia prasowe służą nie tylko informowaniu, przekonywaniu czy reklamie. Mogą też służyć zasilaniu. W takiej właśnie intencji Krajowa Izba Gospodarcza kupowała kiedyś całe strony w Trybunie, której przedsiębiorcy raczej nie czytają. Dziś to samo robi szef ZUS, który w mało poczytnych tygodnikach, bliskich jego ugrupowaniu, zamieszcza reklamy systemu Płatnik z wklejoną płytą CD, choć tych tygodników właściciele firm także nie czytają.Czytają za to z pewnością ogłoszenia o sprzedaży, np. produktu Nadwiślańskiej Spółki Węglowej, która reklamuje swój węgiel, jako najtańszy w kraju. NSW poniosła w ubiegłym roku ponad pół miliarda złotych straty netto, ale wkrótce przyniesie zyski, gdy umorzone zostaną wszystkie długi z odsetkami. Tak napisano w biznesplanie spółki.Drukowane słowo nie ma już, jak kiedyś, mocy sprawczej. Co najwyżej przywołuje dylemat Małego Księcia, który zastanawiał się, czy jeśli róża będzie się inaczej nazywać, to będzie też miała inny zapach. Innymi słowy - jeśliby różę nazwać kapustą, to pewnie poczujemy bigos.

PIOTR RACHTAN