Końca prac nie widać

W opodatkowaniu leasingu w przyszłym roku nic się nie zmieni - zapowiadał przed tygodniem na forum sejmowej Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw wiceminister finansów Jan Rudowski. Bałagan prawny, który jak dotądtowarzyszy polskiemu leasingowi, zapewne nadal będzie mu towarzyszył.Zwłaszcza w sferze podatkowej.

Ministerstwo Finansów twierdzi, że nie można wprowadzać nowych ustaw, które regulowałyby sprawy leasingowych podatków do momentu, aż leasing zostanie zdefiniowany przez Kodeks cywilny. Obecnie trwają konsultacje między resortami finansów i sprawiedliwości, których wynikiem ma być taka definicja. Zaraz po unormowaniu leasingu w prawie cywilnym można będzie zabrać się do podatków - uważa MF. Nie wcześniej.Była ustawa, nie ma ustawyWiceminister jan Rudowski przedstawiając posłom plan reformy podatkowej stwierdził, że opodatkowanie leasingu nie zmieni się, gdyż "nie udało się wypracować jednolitej koncepcji" oraz że "konsultacje z przedstawicielami branży trwają". Tymczasem już w marcu prasa rozpisywała się o pierwszym "owocu" tych negocjacji - ustawie o opodatkowaniu stron umowy leasingu.Projekt nie trafił jeszcze pod obrady Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów - i zapewne nie trafi do czasu nowelizacji kodeksu cywilnego. Chociaż jednym z głównych założeń nowej ustawy miało być (jak wówczas twierdziło Ministerstwo Finansów) m.in. zdefiniowanie leasingu na potrzeby podatkowe. Resort zaznaczał, że definicja taka mogłaby pojawić się tylko przy założeniu, że przepisy prawa podatkowego mogłyby autonomicznie określać skutki podatkowe dla transakcji leasingu.Drugi warunek, bez którego ustawa nie mogła być rozpatrywana przez KERM, czyli rozmowy z przedstawicielami branży, został zapewne spełniony - resort finansów w połowie marca informował (m.in. i PARKIET), że projekt ustawy został przesłany do największych firm leasingowych i Konferencji Przedsiębiorstw Leasingowych.Ustawa, nad którą prace trwają od lipca 1998 r. (jak twierdzi MF), szczegółowo reguluje sprawy podatkowe zarówno dla leasingodawców, jak i leasingobiorców. Autorzy przytaczali przy tym kilka wariantów uregulowań - w zależności od przyjętych wariantów umów.Co było w ustawiePo pierwsze: w tzw. podstawowym okresie umowy leasingodawca wpisywałby w przychody uzyskane opłaty od leasingobiorcy, natomiast mógłby amortyzować przedmiot leasingu. Klient firmy leasingowej mógłby "wrzucać w koszty" opłaty ponoszone na jej rzecz. Aby jednak taki mechanizm mógł zadziałać, umowa musiałaby spełniać określone warunki. Przede wszystkim czas jej trwania nie mógłby być krótszy niż 40% okresu amortyzacji (w przypadku nieruchomości projekt podawał 5 lat).Drugi wariant opisywał, co by było, gdyby umowa nie spełniała tych warunków. Wtedy jej strony musiałyby określić, kto będzie amortyzował przedmiot leasingu. W przypadku gdy prawo to przypadłoby leasingodawcy, mechanizm działałby tak, jak w pierwszym wariancie z tą różnicą, że leasingobiorca mógłby wpisywać w koszty jedynie odsetki rat leasingowych, a nie całe raty. Gdyby jednak to właśnie on amortyzował przedmiot leasingu, wówczas oprócz odsetek do kosztów mógłby zaliczyć odpisy amortyzacyjne. Leasingodawca nie traktowałby opłat jako swoich przychodów.Dla obu wariantów wspólny jest jeden warunek, jaki musi spełnić umowa: suma opłat leasingowych i ewentualna cena sprzedaży (minus VAT) musiałaby być zbliżona do wartości początkowej przedmiotu oddanego w leasing.Projekt ustawy, który jak dotąd nie wyszedł poza ministerstwo finansów, rozwiązywał też problem leasingu samochodów osobowych, usuwając limit tzw. kilometrówki (określona stawka pomnożona przez liczbę przejechanych kilometrów), która obecnie jest podstawą do odliczania kosztów uzyskania przychodów.Cywilny wykręt?Ustawa o opodatkowaniu stron umowy leasingu to co najmniej druga próba wyjaśnienia zawiłości prawnych, jakie krępują swobodny rozwój tej branży w Polsce, zniechęcając przede wszystkim zagraniczne duże koncerny do inwestowania w nasym kraju. Pierwszą podjęła Konferencja Przedsiębiorstw Leasingowych, pisząc projekt ustawy, który potem został zgłoszony jako projekt poselski. Propozycja KPL upadła ze względów politycznych, jak mówią przedstawiciele organizacji. Większość podpisów pod projektem należała do posłów opozycji.Zmiany prawne zalecała też polskiemu rządowi International Finance Corporation (IFC). Propozycje IFC nie dotyczyły jedynie podatków. Eksperci Banku Światowego w raporcie opracowanym ponad rok temu zwracali uwagę na konieczność ujednolicenia zasad rachunkowości (zalecali wówczas przyjęcie Międzynarodowego Standardu Rachunkowości IAS 17). To brak jednolitych zasad sporządzania bilansów jest główną przeszkodą dla spółek leasingowych, które chciałyby stać się firmami giełdowymi.Ostatnia propozycja zmian, firmowana przez Ministerstwo Finansów, wzbudziła wiele kontrowersji w branży. Zarzucano jej np., że to nie resort, lecz jedna z firm audytorskich jest prawdziwym autorem projektu, który w dodatku powstał na zamówienie jednej ze spółek leasingowych (ministerstwo temu zaprzecza). Niektóre zapisy nowej ustawy są niekorzystne dla pewnych form leasingu, np. dla leasingu maszyn i urządzeń przemysłowych o długim okresie amortyzacji - twierdzili też oponenci.W dyskusji na temat prawnego umocowania leasingu nie brakuje również głosów, że odrębna ustawa poświęcona tej branży nie jest potrzebna. Wystarczyłoby znowelizować prawo cywilne i podatkowe, które już obowiązuje - twierdzili niektórzy. Sprawa ciągnie się co najmniej od 1996 r. Teraz wróciła do punktu wyjścia.Według przedstawicieli Konferencji Przedsiębiorstw Leasingowych, odwlekanie uregulowania spraw leasingu brakiem jego cywilnoprawnej definicji jest grą na zwłokę ze strony resortu finansów. - Od dawna już podnoszony jest argument, że aby rozstrzygnąć sprawy podatkowe, trzeba najpierw zdefiniować leasing. To wraca jak bumerang. Tymczasem sama definicja niczego nie załatwia - uważa Wojciech Kolańczyk, prezes Konferencji Przedsiębiorstw Leasingowych.

MAREK CHĄDZYŃSKI