W ostatnim czasie WGPW pozostaje przede wszystkim pod wpływem jednego czynnika - intensyfikacji działań kapitału zagranicznego w celu powiększenia kontroli nad krajowym sektorem bankowym, co w konsekwencji prędzej czy później doprowadzi do posiadania znaczącego wpływu na pozostałe działy gospodarki. Właśnie z ceny, jaką za tego typu przywilej trzeba zapłacić, wynika trudność w orientacyjnym choćby oszacowaniu poziomu wartości, jakie już w najbliższej przyszłości są w stanie osiągnąć giełdowe banki, a co za tym idzie - indeksy. Problem w tym, że obecna hossa kojarzy się z godziwym zyskiem raczej ograniczonej grupie doświadczonych i trafnie analizujących rynek inwestorów, którzy na bieżąco dokonują starannej przebudowy portfeli w oparciu o nie więcej niż kilkanaście walorów. Ten stan rzeczy, o ile jest prawdziwy, raczej nie potwierdza wyjątkowej w obecnym czasie siły rynku, która byłaby w stanie w dającej się przewidzieć perspektywie ulokować giełdowe indeksy na historycznie rekordowych poziomach.Z czynników, które już od jutra mogą w znacznym stopniu determinować nastroje inwestycyjne, szczególne znacznie należy przypisać decyzji Sejmu w sprawie rządowych projektów ustaw podatkowych, danym GUS na temat koniunktury gospodarczej w czerwcu, a także wprowadzeniu do obrotu giełdowego pracowniczych akcji KGHM oraz wyrokowi sądu w sprawie zwrotu Stalexportowi 100 mln zł. Zwłaszcza ten ostatni temat może stać się źródłem szczególnych emocji. Wynika to z faktu dyskontowania przez rynek możliwości odzyskania przez katowicką spółkę znacznej kwoty odsetek od nadpłaconych podatków, efektem czego jest jej widoczne przewartościowanie w stosunku do nie najlepszej sytuacji fundamentalnej. Wynika stąd, że stosunek ryzyka do oczekiwanego zysku w przypadku korzystnego dla Stalexportu werdyktu sądu, trudno zakwalifikować jako czynnik specjalnie zachęcający do inwestycji w jego walory.

.