Brak globalnego cyklicznego osłabienia, którego na podstawie doświadczeń z ostatnich 5 lat można było oczekiwać w okresie maj-lipiec, bardzo utrudnia techniczną ocenę perspektyw krajowego rynku w najbliższym czasie. Z jednej strony, ewidentna siła rynku wykazana w okresie, który "powinien" był przynieść cykliczną korektę, zwykle stanowi zapowiedź kontynuacji i wręcz przyspieszenia zwyżki. Górne ograniczenie kanału trendu wzrostowego, w obrębie którego WIG porusza się od 9 miesięcy, przebywa obecnie w okolicach 20 000 pkt., co pozwala na rozważanie możliwości kontynuacji zwyżki do poziomu historycznego maksimum indeksu z marca 1994 roku (20 760) odległego już raptem o 18 proc.Niestety, po drodze do tego technicznego celu natrafiamy na wyznaczoną przez lokalne maksima z lat 1997-98 strefę oporu powyżej 18 000 pkt., która nie może być trwale pokonana bez dopływu nowych pozytywnych informacji dotyczących zarówno globalnej, jak i krajowej gospodarki. O tym, że odrobienie przez rynek całości strat poniesionych w wyniku ubiegłorocznej paniki wywołanej echami bankructwa Rosji uruchomiło już potężną presję podażową, świadczą utrzymujące się już trzeci tydzień z rzędu bardzo wysokie obroty na rynku podstawowym, wynoszące ponad 1 mld zł tygodniowo. Jeśli pominąć trzy pierwsze tygodnie stycznia, kiedy tak rekordowa wymiana akcji poprzedziła i towarzyszyła kryzysowi brazylijskiego reala, to okazuje się, że w ciągu całej ponad 8-letniej historii rynkowi jeszcze nigdy nie udało się trwale obronić poziomu, na którym pojawiały się tak wysokie obroty (styczeń-luty '94, luty '97, luty-marzec, maj, i lipiec '98).Potencjał wzrostowy zawarty w podbijanych przez spekulacje na temat fuzji i przejęć kursach akcji banków powoli się wyczerpuje i dalszy wzrost rynku musiałby zostać napędzony zwyżką sektora przemysłowego. Niestety, ta grupa spółek słabnąc od 3 tygodni nie potwierdza zarówno nowych szczytów WIG-u, jak i tezy o przyspieszeniu wzrostu gospodarczego w II półroczu.

.