Elf tłumaczy się po kontrze

Najpierw francusko-belgijska spółka TotalFina ogłosiła zamiar wrogiego przejęcia francuskiego koncernu naftowego Elf Aquitaine, a później do kontrataku przystąpił ten ostatni objawiając apetyt na agresora.Ostatnio jednak TotalFina wyciągnął "gałązkę oliwną", zmienił swoją ofertę na przyjazną, ale Philippe Jaffre, prezes Elf Aquitaine, niemniej ambitny niż jego rywal Thiery Desmarest, wydaje się zdeterminowany, by uzyskać kontrolę nad TotalFina. Z czwartkowego komunikatu wynika, że Jaffre przeprowadzał rozmowy z głównymi akcjonariuszami wyjaśniając powody kontrataku.Problem polega na tym, że niektórzy udziałowcy (m.in. belgijski finansista Albert Frere) Elfa, mają też akcje TotalFina i próbują wywrzeć presję, aby obaj prezesi i zarządy osiągnęli jakiś kompromis. Ważną rolę może odegrać rząd francuski, dysponujący tzw. złotą akcją w Elf.W czwartek, jak pisze "Financial Times", niepewność co do rezultatu batalii obu koncernów była powodem spadku kursów akcji tych spółek. Elf stracił 1,3%, TotalFina zaś - 1,4%. Walory pierwszej spółki kosztowały 165,10 euro, natomiast drugiej - 122,40 euro.Wartość oferty TotalFina wynosi 42 mld euro, Elf zaś rzucił na szalę 48 mld euro. Koncern francusko-belgijski proponuje rozmowy na temat zmiany charakteru swojej oferty oraz stworzenie "zrównoważonego zespołu kierowniczego", w którym byłyby reprezentowane najlepsze kadry menedżerskie obu firm.Plany TotalFina w miniony wtorek zaaprobowała francuska komisja papierów wartościowych (COB), Jaffre, prezes Elfa zaś, ma pięć dni roboczych na odpowiedź. Analitycy podkreślają "niepodważalną przemysłową logikę" ewentualnej fuzji, w rezultacie której ma szanse powstać czwarty koncern naftowy na świecie. Problem polega na tym, jaki kształt przybierze nowa firma, no i kto nią będzie zarządzał.

A.T.