Miniony tydzień przyniósł spodziewaną od dłuższego czasu głębszą korektę spadkową, która wpisała się w ogólny nie najlepszy klimat inwestycyjny na rynkach światowych. Głównych przyczyn obecnego przesilenia należy jednak raczej poszukiwać na rodzimym rynku, zarówno w sferze makroekonomii, jak i w otoczeniu samych spółek. W pierwszym wspomnianym obszarze podgrzaną atmosferę na rynku ostudziły dane, dotyczące inflacji i słabszego tempa wzrostu produkcji przemysłowej oraz pogorszenia deficytu handlowego. Zestawienie wspomnianych elementów w połączeniu z wysokim deficytem budżetowym i niższą od zakładanej dynamiką PKB mogą budzić obawy, a w przypadku pogłębiania się niekorzystnych tendencji stanowić realne zagrożenie. W tym kontekście trochę optymizmu wnosi piątkowa informacja Ministerstwa Finansów, że wzrost PKB w drugim kwartale liczony rok do roku wzrósł o 2,9-3,0% w stosunku do 1,5% z I kw., co dawałoby szansę na realizację założonego 4-proc. wzrostu w 1999 roku. Większych emocji nie wzbudziły natomiast wyniki finansowe spółek za czerwiec, ostatni raz podawane w cyklu miesięcznym, a niskie obroty i brak zdecydowanego giełdowego lidera były tylko potwierdzeniem pogorszenia koniunktury. Nieco ożywienia wniosła natomiast piątkowa sesja, której bohaterami były maksymalnie zwyżkujący BRE i o 7,2% zniżkujący BH. Stało się tak na skutek ujawnienia parytetu wymiany akcji w planowanej fuzji (1 akcja BRE na 2,6 BH) znacznie korzystniejszej dla akcjonariuszy BRE. Ewentualne dochodzenie do parytetu na rynku może mieć jednak dwa scenariusze: dalszy wzrost BRE lub pogłębienie spadków Handlowego. Te ostatnie zaś mogą być ograniczone przez głównego akcjonariusza BRE - Commerzbanku, który wystąpił o zgodę na osiągnięcie ponad 33% nowego Banku Handlowego, powstałego po fuzji.
.