Kosmetyczne zmiany indeksów na WGPW bardzo utrudniają przewidywanie kondycji rynku na najbliższych sesjach. WIG ciągle utrzymuje się w kanale trendowym, jednak od pewnego czasu jest niebezpiecznie blisko jego dolnego ograniczenia. Według mnie, każdy dzień niezdecydowania zwiększa ryzyko przełamania wsparcia, co otworzy drogę do dalszych spadków i potwierdzi istnienie oczekiwanej dużej korekty dziewięciomiesięcznych wzrostów.Nasza giełda zaskakująca ostatnio swoją siłą, wczoraj pozostała obojętna na powiew optymizmu zza oceanu i Europy Zachodniej. Dane o kondycji makroekonomicznej kraju dalekie są od hurraoptymizmu. W lipcu mieliśmy do czynienia z lekkim pogorszeniem koniunktury w przemyśle. Nastąpił spadek produkcji i wzrost zapasów, ale ogólne wyniki finansowe spółek z sektora publicznego i prywatnego są porównywalne z czerwcowymi, natomiast gorsze niż przed rokiem. Przewidywania na najbliższe miesiące są dość optymistyczne, ale sytuacja gospodarcza Polski postrzegana jest chyba coraz gorzej. Symptomami tych zmian, będącymi przy okazji pożywką dla minorowych nastrojów inwestycyjnych, są dane o pogarszającym się saldzie obrotów bieżących i zrealizowanym prawie w 100% deficycie budżetowym. Wprawdzie jego przekroczenie w ciągu roku nie oznacza, iż tak samo źle będzie na koniec grudnia, ale sytuacja taka stanowi istotny czynnik ryzyka. Wiadomo, że przewidywane wpływy z prywatyzacji raczej nie zatkają całej dziury budżetowej (zwłaszcza w obliczu różnych nie przewidzianych wydatków), podatków nie można podnosić w nieskończoność, a spodziewane ożywienie gospodarcze przecież nie jest przesądzone. Trudno powiedzieć, jak długo ten stan niepewności wytrzymają inwestorzy, głównie zagraniczni. Słabość naszej waluty sygnalizuje, że ich reakcje mogą nie być pozytywne.
.