Z Piotrem Kaczmarkiem, I wiceprezesem Europejskiego Funduszu Leasingowego, rozmawia Grzegorz Brycki

Na początku roku chcieliście wyemitować obligacje zamienne na akcje za 100 mln USD. Potem wycofaliście się z tego pomysłu, choć nadal potrzebowaliście kapitału. Rynek zaczął spekulować, że czeka Was giełda lub inwestor strategiczny.Zrezygnowaliśmy z emisji obligacji m.in. dlatego, że taki ruch zablokowałby nam na trzy lata możliwość zmian w strukturze kapitału. Uznaliśmy również, że 100 mln USD nie wystarczy na nasze potrzeby w dłuższej perspektywie. Decyzja o upublicznieniu i staraniach o wejście na giełdę zapadła niemal równolegle z rezygnacją z opcji obligacyjnej.Przedtem jednak prezes Leszek Czarnecki musiał "uporządkować" strukturę akcjonariatu, odkupując pakiety akcji EFL od spółek Albambra Financial i Agencji Reklamowej Czołówka-BIS. Kim byli ci inwestorzy i dlaczego zdecydowali się wyjść z interesu?Byli to inwestorzy finansowi. Albambra to spółka ze Szwajcarii, udziałowcy Czołówki (spółkę w pełni kontroluje Krogis Financial - przyp. red.) też pochodzą ze Szwajcarii. Po kryzysie rosyjskim stali się bardziej skłonni do negocjowania sprzedaży swoich pakietów. Prezes Leszek Czarnecki uznał, że jest to najlepsza okazja do przejęcia pełnej kontroli nad spółką.Skoro 100 mln USD to dla Was za mało, to ile kapitału zamierzacie pozyskać poprzez giełdę?Ściągnięcie kapitału związanego z wejściem na giełdę będzie rozłożone na dwie części. Pierwszy krok to dokapitalizowanie spółki poprzez sprzedaż akcji inwestorom instytucjonalnym i drobnym. Liczymy, że samo podniesienie kapitału i nowa emisja akcji dadzą nam znacznie mniej niż 100 mln USD.Jednak wejście na giełdę otwiera możliwości dalszego pozyskiwania kapitału. Stanie się tak dlatego, że jako spółka publiczna będziemy atrakcyjniejsi dla banków. Cały proces związany z giełdą przyniesie więc znacznie więcej niż 100 mln USD.Ile kapitału chcecie zatem zdobyć na giełdzie?Za wcześnie o tym mówić. Do ustalenia ceny emisyjnej naszych akcji jeszcze daleka droga.W przypadku np. spółki Orfe cena emisyjna przekraczała 50 razy cenę nominalną akcji. Czy w przypadku EFL rozrzut będzie podobny?Cena emisyjna powinna uwzględniać fakt, że firma rozwija się pod względem obrotów w tempie 40-50% rocznie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że upublicznienie EFL nie doprowadzi do wyjścia lub utraty kontroli nad spółką przez głównego akcjonariusza lub jego wyjścia z biznesu. Akcje, które trafią do publicznego obrotu, będą przede wszystkim papierami nowej emisji, które podwyższą kapitał spółki.Jaki wskaźnik cena/zysk byłby dla Was optymalny podczas debiutu?Porównujemy się z sektorem bankowym, gdzie ten wskaźnik jest obecnie na poziomie 11-12.Na jaki rynek się wybieracie?Chcemy wejść na rynek podstawowy warszawskiej giełdy. Część papierów w formie GDR-ów znajdzie się w obrocie na giełdzie w Londynie.Kiedy chcielibyście wejść na giełdę?Sądzę, że nastąpi to na początku przyszłego roku, choć zapewne nie w jego pierwszych tygodniach. Myślę bowiem, że zamieszanie związane z Problemem 2000 może doprowadzić do przejściowego spadku aktywności inwestorów.Leszek Czarnecki wprowadził już na giełdę Towarzystwo Ubezpieczeniowe Europa. Wejście na GPW Europejskiego Funduszu Leasingowego to znak, że chcecie budować silną grupę finansową. Prezes nie wyklucza kupna banku...Koncepcja grupy finansowej składającej się z banku, firmy ubezpieczeniowej i firmy leasingowej powstała w 1994 r. i w pewnym momencie była nawet zrealizowana. Byliśmy bowiem właścicielami 67% akcji warszawskiego Polbanku, dzisiejszego Opel Banku. Pomysł w zasadzie był prosty: bank z dostępem do rynku międzybankowego, posiadający odpowiednie instrumenty, firma ubezpieczeniowa, która dokonywałaby obowiązkowych lokat, oraz firma leasingowa. Miał jednak podstawową wadę: bardzo trudno było zbudować w krótkim czasie bank i towarzystwo ubezpieczeniowe odpowiadające skali Europejskiego Funduszu Leasingowego. I tak mieliśmy wprawdzie bank, ale zapewniał on minimalną część potrzebnego finansowania. Dlatego koncepcja zamkniętego holdingu finansowego nie do końca się sprawdziła. Sprzedaliśmy więc akcje Polbanku, a TU Europa poszła trochę inną drogą.Czy w związku z tym ta koncepcja umarła?Nie do końca. Obserwujemy rynki światowe. Tendencja jest wyraźna - powstają firmy oferujące kompleksowe usługi finansowe. Można śmiało założyć, że polskim klientom wkrótce nie będzie się chciało załatwiać oddzielnie kredytu, ubezpieczenia czy umowy leasingu. Będą więc wymuszać powstanie takich firm również na polskim rynku.Jesteście więc zainteresowani jakimś konkretnym bankiem?Chcemy budować strukturę umożliwiającą oferowanie kompleksowych usług finansowych. Na świecie dzieje się to, albo poprzez tworzenie grup finansowych, albo poprzez strategiczne alianse. Np. dzięki porozumieniu sieci Tesco i Royal Bank of Scotland można już w supermarkecie Tesco zadebetować swoją kartę, co w Polsce jest jeszcze nie do pomyślenia.Skoro Polbank nie spełniał Waszych wymagań, to jakiej wielkości bank by je spełniał?Do naszych celów wielkość banku nie jest kluczowym parametrem. Musi być to bank dobry jakościowo, który jako część grupy nie pociągnąłby nas w dół. Nie musi być to więc bardzo duży bank. W zasadzie nie musimy też kupować banku, bo spełniamy warunki wystąpienia o niezależną licencję bankową.Nie chciałbym jednak, aby kwestia banku stała się faktem prasowym. Jest to raczej pewna koncepcja, którą poważnie rozważamy. Ostatecznej opcji w tej sprawie jeszcze nie wybraliśmy.Jakie są główne strategiczne kierunki rozwoju EFL?Jesteśmy i chcemy pozostać liderem rynku tzw. small ticket, czyli transakcji nie przekraczających 100 tys. zł. Obecnie dominujemy na tym rynku w segmencie pojazdów i nowoczesnej techniki biurowej. Chcemy utrwalić pozycję w tych segmentach. Dodatkowo zamierzamy wejść w nowe obszary, np. na rynek sprzętu medycznego, techniki grzewczej i pojazdów używanych.Interesujemy się też rynkiem nieruchomości. Jest to ciekawa dziedzina, o ogromnym potencjale rozwoju. Wymaga jednak zupełnie innego podejścia, infrastruktury, produktów. Wiemy, że jest to świetny biznes, ale potrzeba do niego nowej struktury i dodatkowego kapitału. Jeśli powiodą się nasze plany pozyskania znacznych środków, m.in. poprzez giełdę, to na pewno będziemy się tym poważnie interesować.Macie teraz ponad 12% udziału w polskim rynku leasingu. Ile chcielibyście zdobyć?Po pierwszym półroczu 1999 r. nasz udział w całym rynku wynosi już 13%. Chcemy być liderem na rynku małych transakcji, w którym posiadamy około 20% udziału. Dominująca pozycja to co najmniej 25%.Niedawno połączyliście się z MR Leasing Service. Firma ta jest zakładem pracy chronionej. Jak chcecie ją wykorzystywać w swoich strukturach?Status zakładu pracy chronionej nie był głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na fuzję z MR Leasing Service. Patrząc na to, co dzieje się obecnie wokół zpch, budowanie strategii całej firmy w oparciu o specjalny status jest dla mnie co najmniej wątpliwe. Poza tym, w dłuższej perspektywie trzeba liczyć się, że ten status zniknie.Analizując MR Leasing Service, patrzyliśmy na tę firmę tak, jakby nie była ona zakładem pracy chronionej. Celem przejęcia MR było połączenie z partnerem działającym dokładnie w tej samej branży co EFL. Fuzja ta da nam większą penetrację i udział w rynku oraz ograniczy koszty.EFL działa na Słowacji i Białorusi. Jak idą tam interesy i czy przymierzacie się do innych rynków?Nasze działania na Słowacji i Białorusi nazwałbym eksperymentami. Doświadczenia, jakie stamtąd płyną, są bardzo pożyteczne, ale jest to raczej nauka. Aby zrobić tam biznes, trzeba go robić porządnie, czyli zaangażować odpowiednie siły i środki. Wiąże się z tym strategiczna decyzja, czy przerzucać za granicę deficytowe środki i siły. To trudna decyzja, skoro polski rynek leasingu rozwija się w tempie 80% rocznie.Polska jest, obok Bułgarii, jedynym państwem w Europie, w którym przepisy są tak skonstruowane, że leasing samochodów osobowych jest nieopłacalny. Z czego to wynika?Sprawa leasingu samochodów jest pokłosiem splotu pewnych przypadkowych okoliczności. Na początku lat 90. firma Sobiesława Zasady rozpoczęła leasing luksusowych mercedesów. W 1992 r. spowodowało to bardzo negatywne nastawienie fiskusa do leasingu aut - wprowadzono rygorystyczne przepisy wymierzone w cały dział leasingu samochodów. Od tamtego czasu nie ma mocy sprawczej, by to zmienić.Jednak w tym przypadku rynek znalazł rozwiązanie - leasing pojazdów o dopuszczalnej ładowności przekraczającej 500 kg. Producenci homologowali większość modeli aut, jako auta tzw. société. Powoduje to takie paradoksy, że hyundai atos jest autem dostawczym. Nie ma co ukrywać, że większość tych aut wykorzystywana jest jako pojazdy osobowe.Za pomocą leasingu finansowane jest w Polsce 8% wszystkich inwestycji. Zachodni eksperci twierdzą tymczasem, że mogłoby to być 5-7 razy tyle...W 1993 r. za pomocą leasingu finansowane było zaledwie 2,5% inwestycji. Po pierwszym półroczu tego roku jest to już nawet 10%. Widać więc wyraźną tendencję wzrostową. Średnia europejska to 19%. Aby osiągnąć poziom europejski, potrzebujemy po pierwsze wzmocnienia finansowego sektora leasingowego, a po drugie przyciągnięcia do leasingu nie tylko małych i średnich przedsiębiorstw, ale także dużych firm, w tym giełdowych, dla których wciąż brak precyzyjnych regulacji rachunkowych i podatkowych wokół leasingu.Kiedy w Polsce pojawi się leasing indywidualny i czego może dotyczyć?Prace nad leasingiem indywidualnym zamierzamy rozpocząć już w tym roku. Nawet w obecnej sytuacji ten leasing może być opłacalny dla prywatnego konsumenta. Bardzo duże możliwości w tej dziedzinie widzę w leasingu samochodów. Tegoroczne wyniki sprzedaży aut w Polsce wskazują, że dynamika sprzedaży przerosła tę z poprzedniego roku, uważanego za rekordowy. Warto więc walczyć na tym rynku.Nie ukrywam, że nasz obecny brak zaangażowania w leasing indywidualny wynika z troski o znalezienie odpowiednich źródeł finansowania. Gdybyśmy mieli większe możliwości finansowania, to jesteśmy w stanie zaoferować taki produkt.Fuzja EFL z MR Leasing Service wskazuje, że konsolidacja sektora postępuje. Jak może on wyglądać za parę lat?Proces konsolidacji jest już faktem. Obecnie w Polsce mówi się o istnieniu od 100 do 300 firm leasingowych. Większość z nich stała się ostatnio mało aktywna. Moim zdaniem, mają one problemy i nie jest to zamierzona "cisza przed burzą".Firmy tzw. topu podzielą się na kilka kategorii i powybierają sobie rynki. Będziemy mieć firmy tzw. captive, czyli producenckie, zorientowane na dany segment, np. samochody. Będą też firmy bankowe, które - według mnie - zaoferują kompleksowe usługi leasingowe. Tworzy się też grupa firm niezależnych, które dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza z nich to duże, niezależne i ekspansywne, jak EFL. Próbują one umocnić swoją pozycję na rynku. Ciekawą przyszłość wróżę też części małych, regionalnych firm, świetnie dopasowanych do potrzeb, o niskich kosztach, dobrze zarządzanych, które potrafią zrobić niektóre rzeczy lepiej niż wielcy potentaci.Dziękuję za rozmowę.

.