Posłowie żądają odwołania prezesa ZUS
Stanisław Alot, prezes ZUS, przyznał wczoraj na sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. Ubezpieczenia Społecznego, że zadłużenie Zakładu wynosi obecnie 2,8 mld zł. Zgodę na zaciągnięcie kredytów Zakład uzyskał w Ministerstwie Finansów.Prezes ZUS zapewniał posłów, że Zakład nie może utracić płynności finansowej, gdyż gwarantem wypłat rent i emerytur jest budżet państwa. Wydaje się jednak, że wicepremier Leszek Balcerowicz nie zgadza się, by kredytami w nieskończoność napełniać kasę FUS. Pogarszająca się sytuacja w ZUS jest stale rosnącym zagrożeniem dla finansów publicznych. - Nie może być tak, że jeśli ktoś ze względu na swoje działania ma problemy, wyciąga potem rękę do kieszeni podatnika - zaznacza wicepremier.Ponieważ resort finansów twierdzi, że nie ma wiarygodnej informacji na temat rzeczywistej sytuacji finansowej Zakładu ani tego, co się faktycznie w ZUS dzieje, zlecił kontrolę skarbową w centrali. Kontrolerzy mają resortowi przekazywać na bieżąco informacje, które będą pomocne przy konstrukcji budżetu państwa na przyszły rok. Urzędy skarbowe natomiast mają zająć się egzekucją nie zapłaconych składek na ubezpieczenia społeczne. Resort obawia się jednak, że ZUS nie dysponuje listami dłużników, ale listami podejrzanych o to, że nie płacą. Dlatego urzędy kontroli skarbowej zajmą się egzekucją składek tam, gdzie płatnicy zalegają z podatkami.Prezes ZUS na nadzwyczajnej komisji potwierdził, że obecna ściągalność bieżącej składki wynosi 92,9%, a więc jest o 6 pkt. proc. niższa od zakładanej na ten rok w ustawie budżetowej i o 2 punkty procentowe niższa niż w ub.r.
ANNA GARWOLIŃSKA