Chłodnym okiem
Jedną z charakterystycznych cech zjawiska globalizacji jest umacnianie pozycji rynkowych przez największe korporacje ponadnarodowe. Sprzyjają temu ogromne rynki zbytu oraz możliwości obniżania kosztów dzięki korzystaniu z czynników produkcji o różnych cenach w różnych krajach, jak również ujawnianie zysków w krajach o najmniejszych dolegliwościach fiskalnych. Szerokiej publiczności korporacje ponadnarodowe znane są z codziennego życia do tego stopnia, że wielu kojarzą się nierozerwalnie z naturalnym otoczeniem. Dodatkowym elementem wzmacniającym tę pozycję jest ich renoma, nieporównanie większa niż jakiejkolwiek innej konkurencji.We współczesnym świecie renomę firm mierzy się często za pomocą badań opinii publicznej. Są też specjalnie organizowane konkursy, w których wypowiadają się szefowie największych koncernów. Wskazują oni, które z nich - ich zdaniem - są najlepsze. Taka ocena powinna być najbardziej obiektywna, bowiem zasadą jest, że nie można głosować na siebie, tylko na konkurencję. Poważanie zdobyte u konkurentów ma w końcu największą wymowę. W takich przedsięwzięciach specjalizuje się m.in. "Financial Times".Pewien tygodnik w Polsce próbował wyłonić najbardziej renomowane krajowe przedsiębiorstwa. W regulaminie głosowanie na siebie nie było zabronione. Wielu szefów bez jakiejkolwiek żenady oddawało taki głos, czego jury konkursu nie mogło oczywiście uwzględnić przy podliczaniu głosów.Renoma i pozycja firmy nierozłącznie jest kojarzona z nazwiskiem jej szefa. Tworzeni są w ten sposób ludzie-legendy, którzy jeżeli przechodzą do pracy w innych koncernach, to odbywa się to na ogół w atmosferze skandalu. W Stanach Zjednoczonych elementem renomy spółki często bywa wysokie wynagrodzenie szefa. Firma, której szef otrzymuje wynagrodzenie rzędu kilkudziesięciu milionów dolarów rocznie, podnosi swoją renomę.W Polsce pojawiają się w sposób spontaniczny pewne elementy budowania renomy z wykorzystaniem silnej osobowości szefa jako symbolu sukcesu firmy. Jest kilka przykładów spółek giełdowych, które powstawały głównie dzięki wysiłkom prezesów. Dość częstym przypadkiem było tzw. samouwłaszczenie szefów dawnych firm państwowych. Ludzie o wybitnych zdolnościach menedżerskich, motywowani szansami osiągania niezwykle wysokich apanaży oraz samorealizacji w tworzeniu imperiów gospodarczych, wznosili się na wyżyny ludzkich możliwości i odnosili sukces. Splendor sukcesu spływał po części na prezesa i spółkę, i powstawało pozytywne sprzężenie zwrotne między renomą firmy oraz jej szefa.Dało się słyszeć głosy oburzenia z powodu samouwłaszczania się nomenklatury z dawnego systemu. Byłbym tu daleki od jednoznacznie negatywnych ocen. Trudny do ogarnięcia dla przeciętnego zjadacza chleba osobisty sukces materialny pojedynczych osób przyczyniał się do tworzenia nieprzemijających wartości, jakimi były rozwój przedsiębiorstwa, miejsca pracy dla tysięcy osób, tworzenie wzorców przedsiębiorczości do naśladowania itd.Łączny sukces szefów i firm zdarza się też w przypadku spółek prywatnych, tworzonych od podstaw w ostatnim dziesięcioleciu. Zasługi szefów są jeszcze większe niż w poprzednim przypadku, bowiem ich imperia były tworzone od zera, a nie na gruzach firm państwowych. Za kilka lat mało kto będzie pamiętał o ich rodowodzie, a gospodarka zyska więcej renomowanych przedsiębiorstw.
BOHDAN WYŻNIKIEWICZ
INSTYTUT BADAŃ
NAD GOSPODARKĄ RYNKOWĄ