Giełdy poddały się światowemu trendowi
W piątek notowania na parkietach giełd środkowoeuropejskich przebiegały spokojnie. Co prawda, wszystkie indeksy straciły na wartości, jednak ich skala nie była wielka. Dość niespodziewanie najwięcej, bo 1,77%, stracił praski PX-50. Podobnie zachowywał się budapeszteński BUX. Został wyhamowany gwałtowny ruch na giełdzie rosyjskiej, która po dwudniowym wzroście o około 10%, straciła tym razem 0,87%. Większość analityków oczekuje nowych silnych sygnałów, choć część z nich przyznaje, że ceny wielu wschodnioeuropejskich blue-chipów są już na bardzo atrakcyjnym poziomie.
BudapesztW piątek notowania na budapeszteńskim parkiecie przebiegały pod znakiem doniesień zza Oceanu i z parkietów zachodnich. - Podstawą obecnych wydarzeń były informacje z USA o danych dotyczących stanu deficytu - skomentował to krótko Tamas Moro, makler Procent. - Wygląda na to, że inwestorzy stracili zaufanie do wschodnioeuropejskiej gospodarki - dodał Robert Agoston, makler Garmond Capital. W efekcie BUX zamknął się na poziomie 6 779,71 pkt., czyli o 1,65% niższym niż w czwartek. Jednocześnie o jedną trzecią wzrosły obroty, które wyniosły prawie 13,3 mld forintów.PragaPo spokojnym przebiegu czwartkowej sesji, piątek okazał się bardziej nerwowy. Na rynku pojawiło się sporo inwestorów kupujących walory blue-chipów po okazyjnych cenach. Przykładowo, cena energetycznego potentata, CEZ osiągnęła wartość 84,2 korony, co, zdaniem analityków, jest dobrym poziomem wsparcia. Nabywcy tych walorów okazali się jednak bardzo ostrożni. - Jeśli nastroje zagranicznych inwestorów się poprawią, to papiery te powinny zacząć szybko rosnąć - powiedział jeden z analityków. Z drugiej strony, negatywnie swoją obecność na parkiecie zaznaczył STP Telecom, który stracił 3,3% i osiągnął cenę najniższą od maja br., czyli 530 koron.W sumie obroty rynku wzrosły do wysokości 801 mln koron, znacznie powyżej długoterminowej średniej. Okazało się jednak, że wsparcie ze strony kupujących jest niewystarczające. Rynek stracił 9 pkt. (1,77%) i zatrzymał się dokładnie na poziomie 500 pkt. Zdaniem Jana Pavlika z Wood & Company, większość sprzedaży była spowodowana przez rodzimych graczy. - Musieli oni po prostu zareagować na to, co dzieje się za granicą - stwierdził makler.MoskwaW piątek giełda w Moskwie, pod presją wydarzeń na rynkach zachodnich, zamknęła się na poziomie nieco niższym niż dzień wcześniej. Po gwałtownych wzrostach obserwowanych od dwóch dni, spadek o 0,87% wydaje się jedynie drobną korektą. Zdaniem Nancy Herring, dyrektora Regent European Securities, indeks już wcześniej przekroczył kilka poziomów wsparcia i teraz można się spodziewać, że RTS mimo wszystko będzie spadać. - Giełdy w Stanach Zjednoczonych, Azji i Europie poszły w dół. Niemożliwe jest to, by rynek rosyjski był w stanie to pokonać - stwierdziła dyr. Herring. Według niej, są jednak szanse na choćby nieznaczną poprawę sytuacji. - Ceny koncernów naftowych są teraz naprawdę niskie, a powinny one wykazać w tym roku niezłe zyski. Być może w ciągu tygodnia wyklaruje się także sytuacja polityczna, co da impuls do wzrostów - dodała.
Kolumnę redagują: ANDRZEJ KRZEMIRSKI i adam mielczarek