Oczekiwane silne wsparcie w okolicach 15 tys. punktów, z którym jeszcze do piątku wielu uczestników rynku wiązało oczekiwania na pojawienie się korekty wcześniejszych spadków, zostało przebite w stylu nie pozostawiającym wielu złudzeń na przyszłość. Spadki w pierwszej części tygodnia wiązały się z nowymi informacjami z zakresu finansów publicznych, szczególnie z ZUS i ich bezpośrednim, acz zaskakującym skutkiem w postaci podwyżki stopy interwencyjnej. Gdy już wydawało się, że festiwal złych informacji się skończył, przyszło pogłębienie spadków na NYSE i obecnie to sytuacja na rynkach zagranicznych zdeterminuje tempo obsuwania się naszego parkietu. Niestety, perspektywy krótkoterminowe nie są najlepsze. Niski, nawet w czasie silnych spadków, poziom obrotów wskazuje na brak chętnych do inwestowania na naszym rynku. Obsuwanie się pod ciężarem zamierającego popytu to jedna z najgorszych form spadków, gdyż stwarza atmosferę zapomnianego rynku, źle odziałującą na nastroje inwestorów. Obraz naszej gospodarki i polityki fiskalnej ucierpiał ostatnio tak mocno, że odbudowa pozytywnego wizerunku nie będzie prosta. Szczególnie drażniące są naiwne socjotechniki informacyjne, które towarzyszą ignorowaniu reguł finansów publicznych. Stosowanie manipulacji liczbami, łatwych do wychwycenia przez inwestorów, jest dużo gorsze dla naszej wiarygodności aniżeli rzeczowe, choćby nawet politycznie niewygodne informowanie o sytuacji. Najbliższym ważnym testem polityki gospodarczej będzie debata budżetowa. Jeśli w jej trakcie nastąpi przeforsowanie fikcji gospodarczej, to skutkiem będzie to, że choć w przeciwieństwie do sytuacji z ubiegłego roku perspektywy poprawy sytuacji przedsiębiorstw są wyraźne, to niebezpieczeństwo dalszej utraty kontroli nad finansami publicznymi pogrzebie nadzieje na w miarę szybkie nadejście kolejnej fazy wzrostowej.
.