Zaszkodziła krytyka budżetu
Prezes ZUS Stanisław Alot podał się do dymisji. Tym samym uprzedził ministra pracy Longina Komołowskiego, który zapowiedział, iż wkrótce odwoła szefa Zakładu. Zdaniem prezesów towarzystw emerytalnych, rezygnacja S. Alota nie będzie miała wielkiego wpływu na sytuację funduszy emerytalnych.
Prezes ZUS był krytykowany przede wszystkim przez szefa resortu finansów Leszka Balcerowicza. Jego zdaniem, S. Alot jest niekompetentny i naraża budżet na duże straty. Zgodnie z założeniami tegorocznego budżetu, ściągalność składki ubezpieczeniowej powinna wynosić 98,9%, tymczasem w pierwszej połowie roku niewiele przekroczyła 90%. Odbiło się to na płynności Zakładu - zaciągnął on w bankach komercyjnych pożyczki łącznie na 3,1 mld zł, a dodatkowo jest kredytowany z budżetu. Jednak o tym, że S. Alot pożegnał się z funkcją prezesa ZUS, zdecydowała jego poniedziałkowa wypowiedź. Stwierdził w niej, że w przyszłorocznym budżecie zaplanowano zbyt wysoką ściągalność składki (98,9%) oraz nie doszacowano dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, co oznacza, iż na wypłatę emerytur może zabraknąć nawet 3 mld zł.Jednak wielu ekonomistów uważa, że S. Alot miał rację i budżet na 2000 r. jest tak skonstruowany, że znowu zabraknie pieniędzy dla ZUS. Według Marka Belki, doradcy ekonomicznego prezydenta i byłego ministra finansów, przy założonym w budżecie poziomie dotacji ZUS musiałby mieć ściągalność na poziomie 120%, aby na bieżąco wypłacać emerytury i spłacić kredyty.Zdaniem szefów towarzystw emerytalnych, rezygnacja S. Alota nie będzie miała wielkiego wpływu na sytuację OFE. Nie przyspieszy bowiem budowy systemu informatycznego, który ma decydujący wpływ na tempo przesyłania składek do funduszy oraz na kondycję finansową FUS.- Teraz jest to sprawa infrastruktury informatycznej, oprogramowania - stwierdził Klaudiusz Wolny, wiceprezes Pocztowo-Bankowego PTE. - Nie sądzę, aby następca S. Alota był w stanie coś tutaj poradzić. Może jedynie oczyścić atmosferę wokół ZUS i reformy emerytalnej.
M.S., PAP