Koleżanki i koledzy. Niektórzy z nas zdążyli już przejrzeć gazety, zapoznając się tym samym z projektem przedłożenia rządowego w przedmiocie przyszłorocznego budżetu. Jak jechałem tu autem, to nawet słyszałem, że poseł przewodniczący też już udzielał wypowiedzi w rzeczonej sprawie. Oględnie mówił bardzo, że niedługo zapozna się z ostatnią wersją projektu, który mu się jednak już teraz umiarkowanie podoba. Widocznie wcześniej też przebiegł oczami po wzmiankowanych gazetach. Słusznie mówił nasz przewodniczący, człowiek w końcu rozważny, stateczny, nieskory do słów prędkich, lekką ręką na wiatr rzucanych.Z tego, co można znaleźć w gazetach wynika, że to jest nie do zrobienia, że to jakieś żarty prawdziwe. Co też ten nasz rząd sobie ubrdał? Misiąga czytaliście, koleżanki i koledzy? A opinię eksperta wybitnego, cytowanego przez PAP, z Centrum Adama Smitha, niejakiego pana Sadowskiego, to znacie? Ten powiedział, że też się zgadza z Misiągiem. Zresztą kto się nie zgadza z Misiągiem? No kto, pytam? Z Misiągiem wszyscy się zawsze zgadzają, odkąd tylko przestał być wiceministrem odpowiedzialnym za budżet, bo przedtem nikt się z nim w ogóle nie zgadzał z zasady.Sam na własne uszy słyszałem prof. Belkę Marka, nie byle kogo przecież, bo byłego ministra finansów i obecnego, między innymi, doradcę pana prezydenta, który powiedział wprost, cytuję: "To jest budżet iluzji". Kto, jak kto, ale profesor już na pewno wie, co mówi. Iluzja jest czysta, jak łzy tej koleżanki posłanki, co tu nam niedawno płakała z okazji haniebnego zamachu na ulgi podatkowe dla pracodawców, pochylonych pod ciężarem zatrudnianych przez siebie inwalidów.I my, koleżanki i koledzy, w pełni odpowiedzialności za los państwa i narodu, obojętne, czy przypadkowo staliśmy się posłami koalicji czy też opozycji, nie powinniśmy przykładać ręki, ani w ogóle niczego, do pieszczenia tej iluzji. Za nic. Dlatego, koleżanki i koledzy, teraz, kiedy już wiemy ponad wszelką wątpliwość, że w projekcie przyszłorocznego budżetu wzrost jest nierealny, inflacja jest nierealna, bezrobocie, deficyt budżetowy, eksport, import, stopy procentowe, deficyt płatniczy, deficyt obrotów bieżących, nawet kurs walutowy podali nam, kurczę, fałszywy. Kiedy już to wszystko wiemy bez najmniejszych niedomówień, z wiarygodnych gazet, z ust najlepszych ekspertów, że to się wszystko kupy nie trzyma, a byłbym zapomniał jeszcze przecież o niezapomnianym Alocie, który powiedział nam i milionom rodaków wszystko, co wiedział, zanim odszedł, a więc kiedy już wiemy, że nas chcieli oszukać, oszwabić, przyszła pora powiedzieć za kardynałem Wyszyńskim: no possumus. Starczy tego dobrego. Nie damy się. Nie wytracimy głosów naszych wyborców za budżet iluzji.Mam, koleżanki i koledzy, konstruktywny wniosek. Nawet garść sporą konstruktywnych wniosków. Musimy wziąć sprawy we własne ręce, bo inaczej Polska pójdzie migiem pod wodę. Dlatego proponuję generalnie w sprawie podatków - stawki obniżyć, ulgi zachować, a jak się nie da, to z podatkami nie zdążyć, niech będzie wszystko po staremu i już; w przedmiocie urlopów macierzyńskich - wydłużyć jeszcze bardziej, z powodów tak oczywistych, że zrozumiałby je nawet losowo wybrany kolega poseł z komisji kultury; ulgi dla zakładów pracy chronionej - oczywiście zostawić; te wszystkie niepotrzebne uszczelnienia w systemie zabezpieczeń społecznych - starannie przeanalizować, poprosić o ekspertyzy, słowem: poprocedować jeszcze czas jakiś, nie spieszyć się, rozważyć starannie; opodatkowanie rolnictwa - odłożyć do czasu, aż rolnicy dojrzeją; liberalizację stosunków pracy - uznać za niezgodną z duchem zjednoczonej Europy i w ogóle oddalić.Koleżanki i koledzy, co wy na to? Czy za mną nadążacie? Jesteśmy przecież prawie wszyscy ludźmi odpowiedzialnymi. Nie możemy zgodzić się na wieszanie gruszek na tej lipie, którą ten rząd nam tu pcha do obróbki. Musimy twardo stąpać po wyboistej glebie mazowieckich piasków. Zróbmy dla Polski chociaż tyle, ile możemy albo nawet odrobinę więcej. Wywróćmy ten nieprawdziwy budżet do góry nogami. A później na nich bezpiecznie stańmy. Zobaczymy przed sobą całkiem inną perspektywę. Wierzcie mi. Dziękuję za uwagę.

JANUSZ JANKOWIAK