Z Chuckiem LeBeau na temat tworzenia systemów transakcyjnychi inwestowania na rynkach futures rozmawia Piotr Wąsowski
Chuck LeBeau jest jednym z najlepszych twórców systemów inwestycyjnych w USA. W Polsce jest znany jako współautor książki "Komputerowa analiza rynków terminowych", która ukazała się w 1998 roku nakładem wydawnictwa WIG Press.
- Jak rozpoczęła się Pańska kariera na rynku?- Jeszcze w collegu zainteresowałem się handlem na rynkach towarowych. Jednym z moich profesorów był Charles Harlow Jr., współautor książek o inwestowaniu na rynkach towarowych. Jednocześnie był on bardzo aktywnym traderem na rynkach zbóż i pochodził z rodziny tradycyjnie zajmującej się handlem na rynkach towarowych. Dr Harlow stał się moim pierwszym mentorem i spowodował, że jeszcze jako student prawa zdecydowałem się zostać traderem i zmieniłem swoje plany zawodowe.Po ukończeniu studiów przez kilka lat służyłem w armii i brałem udział w konflikcie w Wietnamie. Po zakończeniu służby natychmiast rozpocząłem pracę dla firmy E.F. Hutton, gdzie ukończyłem kurs dla maklerów na rynku akcji. Później, po przeprowadzce z Nowego Jorku do Chicago, odbyłem kurs na maklera rynków towarowych. Dzięki moim studiom na uniwersytecie i doświadczeniu w dziedzinie analizy technicznej, zdobytym w czasie współpracy z dr. Harlowem, udało mi się osiągnąć spore sukcesy jako maklerowi i traderowi.Po pewnym czasie awansowałem na menedżerskie stanowisko, gdzie odpowiadałem za trening i nadzór nad maklerami na terminowych rynkach towarowych. E.F. Hutton była wtedy jedną z największych i najbardziej innowacyjnych firm w tym biznesie. Mieliśmy setki maklerów na rynkach futures. W tym czasie największe firmy z Wall Street jeszcze nie interesowały się tym segmentem. Po krachu na rynku akcji w 1987 roku E.F. Hutton połączyła się z jedną z tych firm, które tak naprawdę nie były zainteresowane rynkiem futures. Wtedy zdecydowałem się odejść z tzw. maklerskiej strony rynku futures i zostałem doradcą inwestycyjnym na rynkach towarowych (tzw. CTA - Commodity Trading Advisor).Właśnie wtedy zacząłem wspólnie z Davidem Lucasem prowadzić badania nad komputerową analizą rynków terminowych, które doprowadziły do powstania książki "Computer Analysis of the Futures Markets" (Komputerowa analiza rynków terminowych, WIG Press, 1998). Na początku nie zamierzaliśmy pisać książki, po prostu analizowaliśmy rynki w ramach naszego nowego przedsięwzięcia związanego z doradztwem inwestycyjnym. W jakiś sposób wyniki naszych badań rozeszły się i zgłosił się do nas wydawca proponując stworzenie z tego książki. Uznaliśmy, że to będzie dobrze służyć naszemu doradczemu biznesowi i zgodziliśmy się upublicznić wyniki naszych badań i analiz. Odtąd bardzo polubiłem pisanie i wygłaszanie wykładów. Od tego czasu dzielę się z innymi większością rezultatów moich badań nad rynkiem.- Jakie metody analizy rynku stosował Pan na początku swojej kariery, a jakie teraz? Jak to się zmieniało w czasie?- Na początku, gdy zacząłem handlować towarami we wczesnych latach sześćdziesiątych, mało kto interesował się rynkami, na których inwestowałem, a także samą analizą techniczną. Jednak moja wiedza na ten temat pozwoliła mnie i moim klientom zarobić sporo pieniędzy, szczególnie w czasie hossy w latach 70. Inwestorzy i analitycy kierujący się analizą fundamentalną cały czas powtarzali wtedy, że ceny są za wysokie. Jednak moja analiza techniczna tych rynków pokazywała istnienie silnych trendów wzrostowych. Wykorzystaliśmy to zajmując długie pozycje i ignorując opinie fundamentalistów. Zarobiliśmy spore pieniądze. Później analitycy fundamentalni przyznali, że inflacja zafałszowała statystyki popytu i podaży i przyznali się do błędu.W latach 60. i 70. stosowałem klasyczną analizę techniczną wykresu ceny oraz wykresu kółko i krzyżyk. Używałem też średnich ruchomych kursu. Jednak już wtedy wiedziałem, że to metody zamykania pozycji i zarządzania kapitałem miały największy wpływ na mój sukces inwestycyjny. Nawet teraz, kiedytosuję bardziej wyszukane strategie inwestycyjne i komputerowo tworzone wskaźniki, nadal największą wagę przywiązuję do sposobów zamykania pozycji oraz do odpowiedniego zarządzania kapitałem. To nie metody wchodzenia na rynek decydują o sukcesie inwestycyjnym, lecz zamykanie pozycji i zarządzanie kapitałem dzielą traderów na tych, którzy zarabiają pieniądze i na tych, którzy je tracą.- Co charakteryzuje dobrego inwestora? Powinien mieć świetną intuicję czy też raczej być dobrym analitykiem?- Nigdy nie uważałem siebie za analityka. Dobry trader nie musi być dobrym analitykiem, a dobry analityk może okazać się słabym graczem. Jeżeli potrzebuję fundamentalnych informacji, to polegam na raportach analityków. Wielu czytelników "Profesjonalnego Inwestora" pewnie zdziwi się, jak powiem, że teraz bardzo rzadko spoglądam nawet na wykresy cen. Jeżeli potrzebna jest mi analiza techniczna jakiegoś rynku, to mam do tego odpowiednie oprogramowanie komputerowe. To pozwala mi nie tracić zbyt wiele czasu na analizę rynku i skupić się na badaniach naukowych oraz uczeniu innych.Gdy inwestuję na rynku, staram się skoncentrować na tych czynnościach, które nie są zau-tomatyzowane. Na przykład zastanawiam się, jak duża ma być pozycja albo czy warto rolować daną pozycję w wygasających kontraktach na nową. Myślę, że także te elementy można zautomatyzować, ale nie wydaje mi się to dobrym pomysłem. Jednak zarządzanie pieniędzmi to chyba zbyt istotna sprawa, by w całości powierzyć ją komputerom. Nadal sam podejmuję decyzje o wielkości pieniędzy zaangażowanych w daną pozycję. Nie wierzę popularnym matematycznym wzorom, które służą do obliczania wielkości pozycji. Moim zdaniem, te wzory są oparte na zbyt wielu nierealnych założeniach co do przyszłych wyników inwestycyjnych.- W jaki sposób kontroluje Pan swoje emocje? Jaki mogą mieć one wpływ na wyniki inwestycyjne?- Emocje nie powinny wpływać na decyzje inwestycyjne. Niekontrolowane lub negatywne emocje w czasie gry na giełdzie mogą oznaczać, że inwestor sądzi, iż dokonując transakcji robi coś złego. Zwykle jest to związane albo z brakiem kontroli nad stratami, albo z inwestowaniem zbyt dużych pieniędzy w jedną pozycję. Zanim wejdę na rynek, zawsze wiem, gdzie mam zamiar zamknąć pozycję, gdy się pomylę. W takiej sytuacji straty praktycznie mnie nie obchodzą. Wiem, ile w najgorszym przypadku mogę stracić. Znacznie bardziej emocjonalnie podchodzę jednak do zysków, ponieważ są bardziej nieprzewidywalne. No i zyski są znacznie przyjemniejsze od strat. Być może właśnie dlatego inwestowanie sprawia mi tyle przyjemności. Jestem inwestorem od 35 lat i naprawdę trudno jest mi sobie wyobrazić coś fajniejszego i bardziej emocjonującego niż trading. Nawet jeżeli nie wygrywam, co, oczywiście, zdarza się bardzo często, potrafię się z tego cieszyć. Jeżeli ktoś nie lubi inwestować, nie powinien tego robić. Są znacznie łatwiejsze sposoby zarabiania pieniędzy.- Czy najlepszym rozwiązaniem, by wyeliminować emocje przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, jest zastosowanie obiektywnych systemów (strategii) inwestycyjnych?- Wydaje mi się, że jestem już zbyt stary, aby siedzieć przed monitorem i dzwonić do maklerów, by dokonać transakcji. Wolę automatyczne systemy inwestycyjne. Jednak w tym pierwszym podejściu nie ma, oczywiście, nic złego. W tej chwili projektuję zestaw automatycznych systemów transakcyjnych, które planuję zastosować przy zarządzaniu funduszem inwestycyjnym na rynkach terminowych i towarowych.Najważniejszym elementem strategii inwestycyjnej są dobre metody zamykania pozycji oraz rzetelny system zarządzania kapitałem inwestycyjnym. Wejście na rynek może wynikać albo z sygnałów generowanych przez system inwestycyjny, albo z własnych decyzji gracza. Tak naprawdę to nie ma większego znaczenia. Obie metody mogą być skuteczne i przynosić zyski. Jednak w obu przypadkach niezbędna jest dyscyplina we wprowadzaniu w życie własnego planu inwestycyjnego oraz ścisła kontrola strat.- No właśnie, w jaki sposób ogranicza Pan ryzyko poniesienia strat?- To bardzo dobre pytanie. Aby dobrze na nie odpowiedzieć, trzeba napisać kilka książek. Moja kolejna książka będzie dotyczyła właśnie ograniczania ryzyka, czyli zasad stosowania zleceń stop i zamykania pozycji. Zawsze używam zleceń stop do kontroli ryzyka i stosuję pewną kombinację tych zleceń, aby spełniały określone zadania. Na przykład mam specjalny rodzaj zlecenia stop, którego używam w dniu otwarcia pozycji. Kolejne zlecenie stop służy do osiągnięcia punktu równowagi (break even point), a jeszcze następne do realizacji małych zysków i kontroli zysku, tak aby papierowy zysk nie zamienił się w stratę.Gdy budujemy system transakcyjny, zasady otwierania pozycji są bardzo proste. Jednak zasady wyjścia z rynku są bardzo skomplikowane. Stosujemy różne zlecenia stop dla różnych sytuacji, tak aby w pełni kontrolować ryzyko naszych pozycji.- Na czym polega dobry system transakcyjny?- To znowu jest bardzo dobre pytanie, ale odpowiedź na nie wymagałaby więcej niż obszernej książki. Dotychczas napisałem jedną książkę na ten temat, a obecnie pracuję nad dwoma kolejnymi. Dysponuję jednak ogromną ilością informacji na temat tworzenia systemów na mojej stronie internetowej. Zapraszam więc polskich inwestorów - czytelników "Profesjonalnego Inwestora" - na naszą stronę internetową http://traderclub.com Tam można znaleźć tyle informacji na ten temat, ile tylko macie czasu, by na niej surfować.- Jaka jest Pańska ulubiona technika dokonywania transakcji na rynku?- Lubię inwestować na wielu rynkach stosując różne systemy transakcyjne. Poszczególne systemy są skonstruowane tak, by wykorzystywać różne warunki rynkowe. Jedne generują sygnały w czasie trendów wzrostowych, inne w czasie spadkowych, a jeszcze inne w okresach stabilizacji. Jeżeli stosuję wszystkie systemy na raz, to są one przygotowane na każdą możliwość. Mogę zarabiać zarówno na silnych trendach, jak i w okresach stabilizacji.W przypadku wskaźników nie uważam, by należało je traktować jako samodzielne narzędzia do dokonywania transakcji. Wskaźniki powinny być stosowane raczej jako element systemu transakcyjnego. Przy takiej filozofii okazuje się, że wskaźniki nie są ani dobre, ani złe. Pełnią po prostu pewną rolę przy podejmowaniu decyzji.Na przykład układ długoterminowych średnich kroczących może bardzo dobrze identyfikować kierunek tendencji na rynku, ale z pewnością nie będzie dobrym narzędziem do wyznaczania dokładnych miejsc wejścia lub wyjścia z rynku. Jeżeli chcę się dowiedzieć, jaka jest siła trendu, to zastosuję wskaźnik ADX. Jeżeli będę chciał wyznaczyć dołek lokalnej korekty, to raczej użyję wskaźnika RSI. Jeżeli będę chciał zamknąć pozycję stosując zlecenie stop, to prawdopodobnie zastosuję tzw. trailing channel breakout.Gdy tworzę system transakcyjny, stosuję zestaw kilku wskaźników, gdzie każdy z nich jest przeznaczony do analizy rynku, który spełnia odpowiednie kryteria (znajduje się w fazie odpowiedniej dla tego wskaźnika). Taki system ma dawać dobre sygnały wejścia i wyjścia z rynku. To jest tak jak gra zespołowa, każdy wskaźnik pełni inną funkcję, ale każda z nich jest równie ważna.Gdy wraz Davidem Lucasem badaliśmy rynki przygotowując się do napisania książki "Komputerowa analiza rynków terminowych", testowaliśmy wiele wskaźników osobno, tak jakby każdy z nich stanowił oddzielny system transakcyjny. Szybko przekonaliśmy się, że to był duży błąd. Nasze badania pokazały, że każdy wskaźnik może być dobry lub zły, w zależności od tego, jak był stosowany. Po prostu trzeba dopasować odpowiedni wskaźnik do odpowiedniej sytuacji na rynku.- W jaki sposób buduje Pan swoje systemy transakcyjne?- W sumie zbudowałem czternaście systemów transakcyjnych przeznaczonych do inwestowania na wielu różnych rynkach jednocześnie. Tworzenie jednego skutecznego systemu trwa zwykle od dwóch do trzech miesięcy. Na ogół pracuję nad kilkoma systemami jednocześnie. Testowanie systemu na wielu różnych bazach danych zabiera sporo czasu. Pierwszy system przeznaczony na rynek kontraktów terminowych na indeks S&P 500 budowałem ponad rok. Próbowaliśmy wielu technik podążania za trendem, by w końcu stwierdzić, że najlepsze efekty na tym rynku daje podejście oparte na identyfikacji zmian trendu. Gdy poznaliśmy najważniejsze cechy tego rynku, skonstruowanie kolejnego systemu dla tych kontraktów było znacznie łatwiejsze i zabrało o wiele mniej czasu. Trwało zaledwie trzy miesiące.- Czy jest Pan graczem krótkoterminowym czy długoterminowym? Jaki horyzont inwestycyjny jest najlepszy dla inwestora?- Nie jestem zwolennikiem takiego stawiania sprawy. Zawsze staram się traktować rynek jako całość. Gdy tworzymy kompleksowy system dokonywania transakcji, staramy się, by działał na każdym rynku, wykorzystując zarówno krótkoterminowe, jak i długoterminowe trendy. Dlaczego mamy się ograniczać tylko do jednej perspektywy. Każda z nich daje możliwości zarobienia pieniędzy. Dlaczego tego nie wykorzystywać.- Czy jest Pan zwolennikiem klasycznej analizy wykresów, czy raczej polega na wskaźnikach technicznych lub innych wysublimowanych technikach inwestycyjnych?- Raczej nie analizuję rynków zbyt długo. Tworzę systemy, które do tego służą. Te systemy raczej wykorzystują wskaźniki niż klasyczne formacje cenowe ze względu na to, że łatwiej jest je policzyć i zaprogramować. Wydaje mi się, że formacje cenowe są zbyt subiektywne, by je stosować. Raczej preferuję wskaźniki.- Czy stosuje Pan własne wskaźniki, czy też te najpopularniejsze spotykane w każdym programie komputerowym do analizy technicznej?- Nie mam żadnych specjalnych i nieznanych wskaźników. Raczej stosuję te najbardziej popularne. Wskaźników jest tyle, że pojedynczy inwestor z pewnością nie jest w stanie ich wszystkich wykorzystać. Sądzę, że poszukiwanie własnego, doskonałego wskaźnika jest głupie i stanowi całkowitą stratę czasu. Inwestorzy powinni skoncentrować się na tym, by skutecznie stosować wskaźniki, które już zostały skonstruowane. Ostatnia rzecz, jaka jest potrzebna na świecie, to kolejny wskaźnik służący do analizy rynku.- Jaką wagę przywiązuje Pan do wykresów przy analizie rynku? Jaki rodzaj wykresu uważa Pan za najlepszy?Rzadko spoglądam teraz na wykresy cen, ponieważ są one podobne do wykresów wskaźników. Myślę, że należy używać takiego wykresu, jaki najbardziej odpowiada aktualnym warunkom rynkowym. Dokładnie tak samo, jak przy wskaźnikach. Można używać wszystkich w różnym czasie i nie wpadać w taką pułapkę: albo tylko wykres liniowy, albo tylko wykres świecowy, czy też jakiś inny. Każdy z nich jest dobry w odpowiednich warunkach.- Jaką wagę przywiązuje Pan do sygnałów uzyskanych przy analizie wolumenu na rynku?- Zwykle inwestuję na rynkach terminowych. W związku z tym nie przywiązuję dużej wagi do analizy wolumenu. Na rynkach futures połowa wolumenu obrazuje kupujących, a druga połowa sprzedających. Te części są zawsze równe. Liczba kontraktów kupionych i sprzedanych jest zawsze taka sama. Moim zdaniem, zachowanie cen wpływa na wielkość wolumenu bardziej niż wolumen wpływa na kurs. Przypuszczam, że to raczej zmiana ceny przyciąga graczy, co wpływa na wzrost wolumenu niż odwrotnie. Większość sądzi, że to zmiany wolumenu wpływają na rozwój trendu. Według mnie nie jest to prawda. Moim zdaniem wolumen to jeden z tych wskaźników, które zbyt późno dają sygnały zmiany trendu.Stosuję analizę wolumenu, aby raczej zmierzyć płynność rynku. Przy jej pomocy wybieram rynki, na których chcę dokonywać transakcji. Także przy określaniu wielkości pozycji patrzę na wielkość wolumenu, aby później nie mieć problemów z zamknięciem inwestycji. Uważnie obserwuję wolumen także wtedy, gdy zbliża się moment wygaśnięcia kontraktu i chcę zrolować pozycję na dłuższy kontrakt.- Co Pan sądzi o teorii Elliotta i innych "magicznych" teoriach zachowania rynku?- Zdecydowanie nie jestem ich zwolennikiem. Nie wierzę w żadną teorię, która zakłada, że rynek podlega jakimś mistycznym wzorom zachowania. Według mnie, jest to myślenie życzeniowe. Ten ogólny porządek rynku jest raczej tylko w głowie wyznawcy tej teorii niż na rynku. To jest całkowicie subiektywne.- Średnie ruchome. Co Pan sądzi o tym narzędziu analizy technicznej?- Tak jak każdy wskaźnik, średnie kroczące mogą być bardzo skutecznym narzędziem przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych, jeżeli są odpowiednio stosowane. Pod koniec lat 80. wraz z Davidem Lucasem przetestowaliśmy ponad milion kombinacji różnych średnich ruchomych na bazie danych obejmujących 15 lat notowań. Z naszych obserwacji wynikało, że żadna z nich nie działa dobrze na rynku znajdującym się w trendzie bocznym (co zdarza się przez większość czasu). Z drugiej strony, na rynku o silnym trendzie praktycznie każda kombinacja działała dobrze. Powstaje więc proste pytanie. Jak rozpoznać rynek w trendzie? Średnie kroczące nie dadzą nam odpowiedzi na to pytanie. Na rynku o silnej tendencji średnie ruchome dają niewiele sygnałów. Na rynku o trendzie bocznym dają tych sygnałów dużo, ale prawie wszystkie są błędne. Dla inwestorów grających zgodnie z trendem nie jest to więc narzędzie doskonałe.- Co Pan sądzi o sytuacji, gdy początkujący gracz zarabia od razu duże pieniądze? Czy to może źle wpłynąć na przyszłą karierę na rynku czy wręcz przeciwnie?- Nie ma nic złego w zarabianiu pieniędzy, pod warunkiem że ten sukces jest wynikiem dobrej inwestycji. Często jednak się zdarza, że początkujący trader zarabia pieniądze, łamiąc zasady, których doświadczeni gracze nauczyli się przestrzegać. Na przykład inwestowanie bez stosowania linii obrony czy zleceń stop może przynieść zyski w krótkim okresie, ale w dłuższej perspektywie czasowej na pewno skończy się ogromnymi stratami. Problemy występują wtedy, gdy inwestor stosuje niekompletne strategie inwestycyjne, które w krótkim okresie mogą działać dobrze. W takiej sytuacji początkujący gracz może przyzwyczaić się do tych metod i nabrać złych nawyków. W dalszej perspektywie może go to kosztować wiele straconych pieniędzy.- Jaki jest Pański ulubiony rynek do inwestowania?- Staram się grać na wszystkich rynkach, które charakteryzują się wysokim wolumenem i silnymi trendami. Najbardziej odpowiada mi rynek kontraktów terminowych na amerykańskie obligacje skarbowe (US bonds futures).- Co Pan sądzi o polskim rynku futures? W jaki sposób przyspieszyć jego rozwój, tak aby stał się bardziej płynny i przyjazny dla inwestorów?- Dobry rynek dla inwestora to taki, który charakteryzuje się wysoką płynnością i silnymi trendami. Niestety, niewiele wiem na temat polskich rynków. Także w USA jest wiele rynków, na których nigdy nie byłem obecny. Mogę jednak dać jedną ogólną radę. Dobry rynek musi kształtować się długo. Trzeba być cierpliwym. Jeżeli istnieje potrzeba, żeby dany rynek powstał i się rozwinął, to on powstanie. Jeżeli tak naprawdę nie jest to potrzebne, to niezależnie od zastosowanych środków rynek się nie rozwinie. Nie ma się co spieszyć. Lepiej powoli budować silny rynek, niż robić to zbyt szybko i skonstruować rynek słaby.Pewnych ogólnych zasad trzeba się jednak trzymać. Muszą być odpowiednie warunki dla inwestorów, by mogli łatwo wejść i wyjść z rynku oraz ograniczać ryzyko.- Jaki jest optymalny poziom dźwigni finansowej?- W tym względzie jestem raczej konserwatystą i staram się utrzymywać ryzyko na bardzo niskim poziomie. Ryzykuję co najwyżej 3-4% mojego kapitału w każdej transakcji. W przypadku całego portfela nigdy nie dopuszczam, by zagrożona była więcej niż piąta część mojego kapitału. Zdecydowanie lepiej jest popełnić błąd i zainwestować zbyt mało w zyskowną transakcję, niż zaryzykować zbyt dużo i stracić.- Co Pan sądzi o podejmowaniu decyzji inwestycyjnych na podstawie analizy fundamentalnej?- Inwestowanie na rynkach futures na podstawie analizy fundamentalnej nie jest proste. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Nasza analiza mówi nam, że kontrakty na soję powinny wzrosnąć z 5 do 8 dolarów. Kupujemy te kontrakty, a ich cena spada do 4 dolarów. Co wtedy robimy? Czy jesteśmy zdyscyplinowanymi graczami i ograniczamy straty, sprzedając kontrakty, czy też dokupujemy więcej? No bo przecież analiza fundamentalna rynku mówi, że kontrakty powinny kosztować 8 dolarów. Więc kupowanie po 4 dolary jest teoretycznie lepsze niż po 5 dolarów. Ale może powinniśmy poczekać, aż soja zacznie rosnąć i dopiero wtedy kupić, gdy na rynku panuje trend wzrostowy i ryzyko jest mniejsze. No, ale wtedy już stajemy się analitykami technicznymi, a nie fundamentalnymi.Trzeba pamiętać o tym, że gdy fundamenty wyglądają najgorzej, to bessa zwykle się kończy, a gdy wyglądają najlepiej - to mamy szczyt hossy. To jest zdrowy rozsądek. Myślę, że analiza fundamentalna może służyć do tego, by wybrać te rynki, które oferują największy potencjał zysku. To może być dobre podejście dla inwestorów długoterminowych, którzy chcą kupić i trzymać i wcale nie zamierzają być traderami. Dla graczy krótko- i średnioterminowych timing na rynku powinien zdecydowanie opierać się na analizie technicznej.- Czy zdradziłby Pan polskim inwestorom - czytelnikom "Profesjonalnego Inwestora" jakiś własny skuteczny system transakcyjny?- Mogę zaoferować system inwestycyjny przeznaczony do dokonywania transakcji na rynkach kontraktów terminowych na obligacje, który jest dostępny na mojej stronie www. Jest on dostępny pod adresem internetowym http://www.traderclub.com/25.htm. - można go stosować na wielu rynkach. Dołączone są dane o wynikach stosowania tego systemu. System może być modyfikowany tak, aby bardziej odpowiadał każdemu graczowi.- Proszę krótko opisać, co można znaleźć na Pańskiej stronie internetowej http://www.traderclub.com?- Dostęp do strony jest darmowy. Strona zawiera ogromną ilość informacji i materiałów edukacyjnych. Sprzedajemy także systemy inwestycyjne. Są one jednak głównie przeznaczone na poszczególne amerykańskie rynki i raczej nie polecam ich stosowania na polskim rynku. Myślę, że polscy czytelnicy będą również zainteresowani uczestnictwem w listach dyskusyjnych na naszych stronach w dziale FORUM. Można zarówno przeglądać opinie innych traderów należących do Trader Clubu, jak i samemu zadać pytanie. To może być bardzo interesujące i przyczynić się do zwiększenia wiedzy o metodach analizy rynku i metodach dokonywania transakcji.Członkostwo w Trader Club jest darmowe. Członkowie klubu otrzymują cykliczny biuletyn, którego jestem autorem. Znajdują się w nim porady na temat dokonywania transakcji oraz opisy różnych strategii i systemów inwestycyjnych. Aby się zapisać, musicie tylko odwiedzić naszą stronę i przesłać nam wasz adres e-mailowy. Nasza strona jest bardzo popularna. Mamy członków w ponad siedemdziesięciu krajach świata.- Dziękuję za rozmowę
.