Faksem z Gdańska
Podatki 2000 są wciąż niewiadomą, ale za to z coraz większą energią dokonywana jest próba zaczarowania rzeczywistości pod hasłem uwłaszczenia. Komisje sejmowe idą ostro do przodu, nie bacząc na przestrogi, że cała ta robota urąga zasadom sztuki legislacyjnej i oderwała się od realiów ekonomicznych kraju. Od dawna wiadomo, iż jedynym sensownym polem, gdzie można coś ustawowo zdziałać pod hasłem uwłaszczenia, jest spółdzielczość mieszkaniowa. Można znaleźć w miarę bezpieczną ścieżkę przekształcenia własnościowych i lokatorskich praw spółdzielczych w pełną własność, chociaż wcale nie jest to łatwe.Ale i tu mamy paradoksalną sytuację w Sejmie. Dwie komisje sejmowe zajmują się równolegle identyczną materią spółdzielczości mieszkaniowej. Z jednej strony, nadzwyczajna komisja do spraw reformy spółdzielczości mieszkaniowej. Z drugiej strony, połączone komisje finansów publicznych oraz Skarbu Państwa, uwłaszczenia i prywatyzacji, które zajmują się mieszkaniami, w ramach nieszczęsnego projektu uwłaszczenia. Jedność czasu i miejsca, ale nie jedność konkluzji! W tym samym gmachu dwie komisje poruszają się na tym samym polu i idą w różnych kierunkach.Reforma prawa spółdzielczego uwzględnia możliwość ustanowienia odrębnej własności lokalu na wniosek członka spółdzielni. W przypadku konwersji lokatorskiego prawa do lokalu przewiduje się (ciągle mówimy o projekcie) płatność kwoty nie większej niż 5% aktualnej wartości rynkowej lokalu. Generalnie zaś posłowie pracujący w tej komisji widzą złożoność problemu, nie bagatelizują społecznych odczuć i dlatego delikatnie operują na zaminowanym polu praw własności.Zupełnie inaczej postępuje komisja zajmując się uwłaszczeniem. Jest to brawurowa jazda, w stylu późnych lat 40. i 50. Tu zamiana praw lokatorskich następuje z automatu, na mocy ustawy. Inni spółdzielcy i organy spółdzielni nie są pytani o zgodę. Zobowiązania spółdzielców wobec banków umarza się w połowie, a banki uszczęśliwi się w rekompensacie akcjami spółek państwowych. I tyle, bo po co komplikować uwłaszczenie, skoro jest polityczna wola i nieskomplikowana była obietnica wyborcza AWS. Dodam, że te zamachy z siekierą na własność mieszkań czy działek nie stanowią najgroźniejszej części obietnicy i wykluwającej się w Sejmie ustawy. Najbardziej księżycowa jest część opisująca tzw. rejestr uczestników uwłaszczenia oraz emisję enigmatycznych bonów uwłaszczeniowych.Nie jest rzeczą normalną i nie zna precedensu praktyka tworzenia równolegle, w dwóch miejscach, pod tym samym sejmowym dachem, odmiennych zasad prawnych, regulujących identyczną materię. A jest to problem mieszkaniowy, który żywo interesuje ludzi. Najdziwniejsze jest zaś to, iż obie komisje prowadzi jedna i ta sama osoba, która radzi sobie jakoś z ewidentnym rozdwojeniem jaźni...
JANUSZ LEWANDOWSKI