Handel z Rosją

- Deficyt w handlu z Rosją może wynieść w tym roku nawet 1,9 mld USD - poinformował Jerzy Rutkowski z Departamentu Analiz Ekonomicznych Ministerstwa Gospodarki. Po trzech kwartałach ujemne saldo przekroczyło 1,2 mld USD. W tym samym okresie ub.r. było to 381 mln USD. Deficyt rośnie, bo polskie firmy nie zdołały odzyskać pozycji na rynku rosyjskim sprzed kryzysu z sierpnia 1998 r. W 1997 r. - najlepszym dla naszego eksportu na Wschód - wartość sprzedaży do Rosji wyniosła 2,15 mld USD. W tym roku będzie to prawdopodobnie 700 mln USD, co stanowi 43,8% wartości z ub.r. i zaledwie 32,5% z 1997 r.- Rok temu mówiliśmy, że szczęściem w nieszczęściu jest to, że sprzedawaliśmy do Rosji artykuły pierwszej potrzeby, na które zawsze będzie popyt. Paradoksalnie to właśnie szok popytowy stał się główną przyczyną załamania naszego eksportu - mówił J. Rutkowski podczas wczorajszej konferencji Związku Polskiego Przemysłu, Handlu i Finansów. Dewaluacja rubla spowodowała gwałtowny wzrost cen towarów importowanych i rosyjscy producenci stali się bardziej konkurencyjni. Na dodatek polska żywność - jeden z głównych produktów sprzedawanych na Wschód - nie wytrzymała walki cenowej z subsydiowanymi artykułami z Unii Europejskiej i USA.Z drugiej strony, rosyjski import odbudował pozycję i jest na niemal przedkryzysowym poziomie. Przede wszystkim dlatego, że głównym towarem, jaki Rosja nam sprzedaje, jest ropa, której ceny na światowych rynkach rosną. - Tylko w przypadku handlu z Rosją deficyt rośnie tak gwałtownie. W obrotach z pozostałymi czołowymi partnerami saldo poprawia się - powiedział J. Rutkowski. Jego zdaniem, odzyskanie przez polskich eksporterów pozycji w Rosji potrwa 3 do 5 lat. W procesie tym instytucje państwowe powinny odgrywać jedną z głównych ról. Jak mówi J. Rutkowski, wsparcie państwa powinno mieć charakter "logistyczno-traktatowy". Formami tego wsparcia mogą być m.in. kredyt rządowy (lub bankowy konsorcjalny) dla eksporterów, wprowadzenie rozliczeń barterowych i ścisła współpraca między regionami obu państw. - Sama wymiana towarowa nie zdynamizuje obrotów polsko-rosyjskich. W Rosji muszą znaleźć się polskie inwestycje - uważa J. Rutkowski.Według Zbigniewa Kwiczaka, byłego radcy handlowego ambasady polskiej w Moskwie, jednym z głównych problemów jest brak informacji o polskiej ofercie handlowej. - Poszczególne regiony nie wiedzą, co my im możemy sprzedać i same wizyty ministrów nic tu nie zmienią. Często - poza Petersburgiem i Moskwą - poziom wiedzy na temat naszej oferty jest żaden - uważa Z. Kwiczak.

M.CH.