Choć było nerwowo, to zachowanie rynku w ostatnich dniach można uznać za więcej niż zadowalające. Na szczęście nie przygniotła nas polityka, choć brakło niewiele. Weto prezydenta było zdarzeniem tym bardziej przykrym, że niespodziewanym. Nie godzi się krytykować najwyższego urzędnika RP, nawet jeśli, tak jak w tym przypadku, jego działanie wniosło dużo nerwowości na parkiet. Przy czym jest ono dziwne wobec bliskich wyborów tym bardziej, że tak doświadczony polityk nie powinien popełniać tak rażącego politycznego błędu. Myliłem się w ocenie prezydenta i być może mylę się szacując, że w kraju gdzie decyduje elektorat negatywny, co najmniej kilka milionów wyborców nie zapomni, że między wierszami konstytucji można znaleźć tak "specyficzne" pojęcie sprawiedliwości społecznej.Nie prezydent jednak wystraszył rynek, lecz wicepremier Balcerowicz, który na szczęście dla gospodarki i giełdy nie dotrzymał słowa. Nie uzyskali satysfakcji ci, którzy liczyli na dymisję - choć ich zawiść można zrozumieć. Trwałe miejsce w historii gospodarczej świata i autorytet, to coś, o czym większość naszych polityków nie może nawet pomarzyć.Brak dymisji i poprawiająca się powoli sytuacja gospodarcza sprawiają, że perspektywy rynku rysują się wciąż nieźle. To, że po dojściu w okolice poziomu oporu nie zanotowaliśmy silnej korekty, wskazuje, że bliskość sylwestra odbiera chęć do pozbywania się akcji i polowanie na korektę może się nie udać.

.