Listy
Piszę do Was jako - jak podejrzewam - jeden z nielicznych, którzy są sceptycznie nastawieni do prawie już ogłoszonej hossy na rynku akcji GPW. Zwracam uwagę, że przeważająca opinia o pozytywnym dalszym rozwoju sytuacji - to jest marszu w górę cen akcji do, być może, poziomu WIG w wysokości 26 000 pkt. - tylko mnie w tym utwierdza. Optymistyczny scenariusz jest tylko jednym z kilku możliwych i moim zdaniem najmniej prawdopodobnym. Dlaczego? Wymienię kilka powodów:1. Tak naprawdę brak jest podstaw fundamentalnych zarówno w całej gospodarce, jak i w zdecydowanej większości spółek, aby ich akcje były średnio o 50% droższe od cen dzisiejszych. Podawany w mediach wzrost produkcji za październik i listopad o odpowiednio 9 i 15% po pierwsze o niczym nie przesądza, a po drugie jakby zapomniano, jaka jest baza wyjściowa tych wzrostów. Przypomina mi to trochę tzw. procenty albańskie zaraz po II wojnie światowej.2. Narastająca inflacja, która moim zdaniem - a wbrew zapowiedziom - przekroczy w przyszłym roku 10%. Spowoduje ją głównie wzrost cen żywności oraz paliw, przede wszystkim płynnych. Wzrost cen paliw będzie wynikał z podniesienia akcyzy - już nawet wiadomo o ile - oraz drożejącej ropy na rynkach światowych.3. Sytuacja budżetu państwa - już nie do pozazdroszczenia - ulegnie pogorszeniu. Powód? W dalszym ciągu nierozwiązane problemy górnictwa i przemysłu metalowego, głównie hutniczego, ale również ZUS-u i kas chorych. Wpływy z prywatyzacji przedsiębiorstw nie są niewyczerpywalne, tak naprawdę to już niewiele efektywnych przedsiębiorstw pozostało do sprzedaży. O tym, że budżet "robi bokami", świadczy chociażby gwałtowny wzrost rentowności bonów skarbowych i obkładanie dodatkową akcyzą czego tylko się da.4. PTE, które - zdaniem wielu analityków - będą inwestować w polskie akcje, generując tym samym popyt i zwyżkę cen, zwyczajnie nie mają "kasy" bo:a) wydały znaczne sumy na reklamy,b) musiały stworzyć i opłacić swoją infrastrukturę, niezbędną do normalnego inwestowania,c) otrzymały od ZUS - który jest tu pośrednikiem - kilkanaście procent sumy, jaką winny otrzymać, i nic nie wskazuje na to, aby ZUS szybko wywiązał się ze swoich zobowiązań,d) jak przypuszczam, rozsądni analitycy nie zechcą inwestować w już przewartościowane w większości akcje. Kilka wymienię: BIG - wskaźnik C/WK wynosi ok. 4; Elektrim odpowiednio 12, Optimus - wskaźnik C/Z ok. 25 000 itp.5. Analiza techniczna (zarówno w krótkim, jak i długim terminie) raczej skłania do stwierdzenia, że właśnie rozpoczęło się formowanie drugiego szczytu formacji M (pierwszy szczyt tej formacji uformował się w czerwcu br.), po którym winny nastąpić spadki do poziomu ok. 11 500-12 000 pkt. Zwracam uwagę, że obecna fala wzrostowa jest tylko korektą - aczkolwiek bardzo dynamiczną - spadków, które rozpoczęły się w czerwcu. Do takiej właśnie interpretacji upoważniają mnie następujące przesłanki:a) zbyt krótka i, jak się wydaje, słaba (niskie obroty) "baza" przed wybiciem się obecnej fali w górę;b) zwyżka nie jest tak naprawdę potwierdzona obrotami;c) w zwyżce bierze udział mniej niż 50% firm notowanych na GPW (wąski rynek);d) mocno już przewartościowane akcje "motorów" zwyżki (przykład BIG);e) oscylatory szybkie zarówno na wykresie WIG, jak i większości blue chipów nie potwierdzają obecnych szczytów, a niektóre wygenerowały już negatywne dywergencje.Biorąc pod uwagę fakt, że zawsze większe jest prawdopodobieństwo kontynuacji trendu niż jego zmiany (trend trwa dopóty, dopóki nie ma jednoznacznych sygnałów jego zmiany), przypominam, iż nasza giełda znajduje się w trendzie bocznym (od kilku lat). Hossa rozpocznie się dopiero wtedy, gdy jednoznacznie zostanie pokonany opór na poziomie, a raczej w strefie, 18-18,7 tys. pkt. Opór ten jest na tyle silny, że nie wydaje mi się możliwe, aby obecna fala startująca przy kiepskiej bazie z poziomu 14 tys. pkt. była w stanie go pokonać i utrzymać się ponad nim. To drugie, tzn. "utrzymać się", jest zresztą zdecydowanie ważniejsze. Samo pokonanie może okazać się po prostu tzw. pułapką hossy, po której - nie daj Boże - może powtórzyć się sytuacja z marca 1994 r.Reasumując, pozwolę sobie na stwierdzenie, że naszej giełdzie (inwestorom) hossa się należy. Kilkuletnie inwestowanie bardzo nielicznym przyniosło zyski, zdecydowana większość poniosła straty, często bardzo bolesne. Być może wiara, że "wreszcie i u nas pójdzie do góry" jest jednym - jeżeli nie głównym - motorem obecnego optymizmu. Ale chyba jeszcze nie tym razem.
WŁODZIMIERZ SKRZYPEK (Bytom)