Rynki zagraniczne
Czołowe rynki świata mozolnie odrabiają straty po dość gwałtownym załamaniu koniunktury na początku roku. Najlepiej bykom idzie za Atlantykiem: Dow Jones na dwóch ostatnich sesjach ustanawiał rekordy wszech czasów, a o krok od najwyższych wartości w historii są indeksy S&P 500 i Nasdaq Composite. Do najsilniejszych giełd na świecie zalicza się parkiet w Warszawie, gdzie od ostatniej sesji zeszłego roku WIG wzrósł już prawie 10% i znajduje się na najwyższym poziomie od marca 1994 roku.
AmerykaNa zamknięcie sesji poniedziałkowej wartość indeksu Dow Jones wyniosła 11 572,2 pkt., co jest rekordem wszech czasów. Pomimo tego bardzo optymistycznego faktu, z punktu widzenia analizy technicznej, sytuacja najważniejszego wskaźnika na świecie, nie prezentuje się rewelacyjnie. Oczywiście, w perspektywie długoterminowej trend ma kierunek wzrostowy i na razie nic nie zapowiada jego zmiany, ale w krótszym terminie przewaga byków nie jest już tak wyraźna. Przede wszystkim w dalszym ciągu nienaruszona pozostaje bardzo silna linia oporu, poprowadzona przez szczyty z maja, lipca i sierpnia zeszłego roku. Dopiero jej ewentualne przełamanie spowoduje całkowite przejęcie kontroli nad rynkiem przez popyt i znaczne zwiększenie dynamiki trendu wzrostowego. Ponieważ jednak wraz ze zbliżaniem się do opisywanego oporu, który znajduje się na wysokości 11 620 pkt., wzrosty przychodzą z coraz większym trudem, można przypuszczać, że wykres indeksu odbije się od tej wartości. Jeśli tak się stanie, będzie można spodziewać się korekcyjnych spadków, przynajmniej do poziomu 10 650 pkt. Na tej wysokości przebiega główna linia trendu wzrostowego, rozpoczętego w październiku 1998 roku. Dopiero ewentualna zniżka poniżej tego wsparcia będzie zapowiedzią silniejszych i głębszych spadków na giełdzie nowojorskiej. W szybkim tempie straty z początku roku odrabia indeks S&P 500, obejmujący dużo więcej spółek niż Dow Jones. W poniedziałek wartość wskaźnika wyniosła 1457,6 pkt. i była tylko o 12 pkt. niższa od rekordu wszech czasów. Ale byki czeka teraz bardzo ciężkie zadanie, bowiem w pobliżu poziomu ostatniego szczytu (1469 pkt.) znajduje się silny opór, wyznaczany przez przełamaną na początku roku linię trendu wzrostowego. Jeśli atak na ten poziom nie powiedzie się, będzie można spodziewać się silnego spadku indeksu, nawet w okolice 1320 pkt. Na tej wysokości znajduje się główna linia trendu wyznaczająca tempo wzrostu od października 1998 roku.Noworoczne załamanie koniunktury nie ominęło również amerykańskiego rynku elektronicznego, który 1999 rok kończył w bardzo silnym trendzie wzrostowym. Po spadku poniżej linii wsparcia siła byków nieco osłabła, ale ich dominacja w dalszym ciągu jest dość wyraźna. Indeks Nasdaq Composite zamknął notowania poniedziałkowe na poziomie 4050 pkt., niecałe 2% poniżej historycznego rekordu. W perspektywie średnioterminowej można spodziewać się dalszego wzrostu kursów spółek zaawansowanej technologii, ponieważ na wykresie indeksu nie widać żadnych formacji zapowiadających przejęcie kontroli nad rynkiem przez niedźwiedzie. Żeby hossa była kontynuowana, musi zostać spełniony jeden warunek: byki muszą przełamać opór wyznaczany przez połowę dużej czarnej świecy z zeszłego tygodnia, który znajduje się właśnie na wysokości 4050 pkt.EuropaCzołowym giełdom ze strefy euro odrabianie strat przychodzi z nieco większym trudem niż rynkom amerykańskim. Wyjątek stanowi giełda we Frankfurcie, gdzie indeks Xetra DAX po raz drugi w tym roku będzie próbował pokonać 7 tys. punktów.Spadek na niemieckim rynku akcji został powstrzymany dokładnie na linii trendu poprowadzonej przez dołki trwającego od października tego roku, bardzo silnego trendu wzrostowego. Zgodnie z zasadami analizy technicznej, odbicie od linii trendu oznacza najczęściej powrót do tej tendencji. Aby tak się stało, indeks Xetra DAX musi pokonać, ostatni szczyt, który ukształtował się na wysokości 6958 pkt. Umocnieniu trendu wzrostowego będzie również sprzyjać e przełamanie bariery podażowej znajdującej się na 7 tys. pkt. W czasie pierwszej tegorocznej sesji wskaźnik znalazł się już prawie 200 pkt. powyżej tego poziomu, ale zamknięcie notowań wypadło na 6958 pkt. Bardzo długi górny cień widoczny na wykresie świecowym świadczy o tym, że niedźwiedzie nie zamierzają poddać się bez walki i przekroczenie granicy 7 tys. pkt. może być bardzo trudne. Zamknięcie notowań poniedziałkowych wypadło na poziomie 6925 pkt.Tak jak DAX nie może przekroczyć bariery 7 tys. pkt., tak wzrosty paryskiego CAC - 40 zatrzymały się na 6 tys. pkt., przy czym z punktu widzenia analizy technicznej, sytuacja francuskiej giełdy jest znacznie słabsza. Ostatnia fala wzrostowa zakończyła się 30 grudnia zeszłego roku, na poziomie 5958 pkt. Wykres indeksu, który wybił się już powyżej górnej linii kanału wzrostowego, obejmującego 14 miesięcy notowań, powrócił do jego wnętrza. Sytuację taką można określić jako naruszenie oporu, co jest sygnałem słabnięcia tendencji wzrostowej. Ponieważ jednocześnie wskaźnik spadł poniżej przyspieszonej linii trendu, można przypuszczać, że giełdę w Paryżu czeka dość głęboka korekta. Najbliższe istotne wsparcie można wyznaczyć nieco poniżej 5 tys. pkt., a stanowi je dolna linia opisywanego kanału trendowego. Na zakończenie sesji poniedziałkowej wartość indeksu CAC-40 wyniosła 5646 pkt.Wykres wskaźnika FT-SE 100 jest bardzo podobny do CAC-40 - po gwałtownym spadku na początku roku, byki z wielkim trudem odrobiły tylko niewielką część strat. Po spadku poniżej przyspieszonej linii trendu będzie bardzo ciężko doprowadzić FT-SE do rekordowych poziomów. Szczególnie że na poziomie 6730 pkt. znajduje się silny opór wyznaczany przez połowę dużej czarnej świecy z zeszłego tygodnia. W najbliższym czasie należy spodziewać się raczej pogłębiania korekty niż powrotu do tendencji wzrostowej. Wsparcie znajduje się w okolicach 6200 pkt. i jest wyznaczane przez główną linię trendu. Zamknięcie sesji poniedziałkowej wypadło na wysokości 6607 pkt.AzjaNoworoczne załamanie koniunktury nie ominęło również rynków azjatyckich, przy czym z większymi spadkami mieliśmy do czynienia na giełdzie w Hongkongu. Jednak również sytuacja techniczna japońskiego Nikkei 225 nie jest najlepsza, bo wskaźnik ten ma wyraźne kłopoty z pokonaniem 19 tys. pkt.Hang Seng zamknął sesję poniedziałkową na poziomie 15 848 pkt. Na początku roku indeks stracił na wartości aż 13% i spadł poniżej przyspieszonej linii trendu. Oznacza to znaczne osłabienie trendu wzrostowego i wielce prawdopodbny spadek wskaźnika, aż do właściwej linii trendu znajdującej się na wysokości 13,5 tys. pkt.Nie najlepsza koniunktura panuje również na giełdzie w Tokio. Już od kilku miesięcy byki mają wyraźne problemy z kontynuacją tendencji wzrostowej. Najpierw Nikkei 225 przez długi czas nie mógł przebić się przez poziom 18 tys. pkt., teraz nie może pokonać 19 tys. pkt. Wykres wskaźnika odbił się od oporu poprowadzonego przez szczyty z lipca i listopada ubiegłego roku i spadł dokładnie do poziomu głównej linii trendu, wyznaczającej tempo zwyżki od stycznia 1999 r. Jej ewentualne przełamanie znacznie pogorszy sytuację techniczną Nikkei 225 i japoński rynek akcji będzie zagrożony bardzo poważnym spadkiem. Na wykresie wskaźnika widoczna jest formacja podwójnego szczytu, której linia szyi pokrywa się ze wsparciem długoterminowego trendu wzrostowego. W przypadku przejęcia kontroli nad rynkiem przez niedźwiedzie z wysokości formacji wynika, że Nikkei 225 powinien spaść przynajmniej o 10%.PodsumowaniePoczątek roku był niezwykle udany dla posiadaczy polskich akcji. Giełda w Warszawie zalicza się do najsilniejszych na świecie i wypada zdecydowanie lepiej od innych rynków europejskich. Jeśli sytuacja ta nie ulegnie zmianie w najbliższym czasie, już niedługo WIG jest w stanie pokonać poziom szczytu z marca 1994 roku. Z drugiej strony, nie należy zapominać, że rynki światowe wydają się być na początku nieco większej korekty, co może utrudnić lub nawet uniemożliwić wzrost notowań w Warszawie.
TOMASZ JÓŹWIK