Wielu inwestorów zadaje sobie pytanie: jaki wybrać horyzont inwestycyjny, aby wyniki były jak najlepsze? Czy w transakcjach futures należy śledzić na bieżąco każdą zmianę kursów i reagować, czy też spokojna lektura porannej gazety i rzut oka na komputerowy wykres w zupełności wystarczą? Niniejszy artykuł ma na celu pomoc w podjęciu decyzji o sposobie zaangażowania na rynku futures.W jednej z publikacji dotyczących inwestowania przeczytałem interesujące porównanie: jeśli inwestowanie w akcje porównać z jazdą pociągiem osobowym, to rynki futures są zdecydowanie ekspresami. Czy idąc dalej tym tokiem rozumowania transakcje jednodniowe (kiedy pozycje są otwierane i zamykane w czasie tej samej sesji) są czymś wyjątkowym w stosunku do dłuższego horyzontu? Zanim przejdziemy do dalszych analiz, przyjrzyjmy się najpierw cechom obu typów transakcji.Transakcje długoterminowePlusy:- mała liczba transakcji (niski sumaryczny koszt transakcji w jednostce czasu);- możliwość śledzenia rynku w oparciu o ceny zamknięcia;- relatywnie mała ilość czasu wymagana na bieżącą analizę;- możliwość składania zleceń przed zakończeniem sesji danego dnia lub przed rozpoczęciem sesji następnej;- stosunkowo łatwy i tani dostęp do notowań (w tym do serwisów internetowych);Minusy:- wysokie ryzyko (wyrażone w pieniądzach) spowodowane stosunkowo daleko odsuniętą linią obrony (50 i więcej punktów w przypadku FW20) minimalizującą prawdopodobieństwo zbyt szybkiego zamknięcia pozycji, a co za tym idzie - konieczność posiadania większych dodatkowych środków na rachunku w celu uzupełnienia depozytu zabezpieczającego;- na razie występująca w Polsce potrzeba limitowania zabezpieczającego zlecenia stop, złożonego na wypadek dużych niekorzystnych zmian kursu (pewną atrapą może być śledzenie ostatnich 30 minut notowań w serwisach internetowych bazujących na Telegazecie i adekwatne do sytuacji działania w postaci zamknięcia lub otwarcia pozycji; warto pamiętać, że o 15.30 naszego czasu otwiera się giełda w Nowym Jorku i często notowania zmieniają swój dotychczasowy trend);- konieczność uwzględniania terminu wygaśnięcia danej serii i ewentualnego "rolowania" kontraktu (co wiąże się z dodatkowym kosztem transakcji i poślizgiem cenowym albo chwilowym zaangażowaniem większych środków na rachunku na równoległe otwarcie drugiej pozycji);Transakcje jednodniowePlusy:- bardzo duża kontrola bieżącej sytuacji rynkowej;- brak ryzyka dużej niekorzystnej zmiany cen na otwarciu następnej sesji po wiadomościach podanych po zakończeniu poprzedniej sesji;- możliwość wykorzystania (przynajmniej teoretycznie) każdego ruchu w trendzie krótkoterminowym.Minusy:- konieczność całkowitego zaangażowania się w "grę giełdową";- kosztowny dostęp do danych w czasie rzeczywistym;- drogie oprogramowanie do analizy technicznej w czasie rzeczywistym;- poślizgi cenowe (rozumiane jako różnica między ceną wygenerowaną przez sygnał analizy technicznej a faktycznie dokonaną transakcją - szczególnie na szybkich i "nerwowych" rynkach);- wysokie koszty całkowite transakcji z uwagi na ich wielość;- czasami mało atrakcyjna dzienna rozpiętość cen;- stres spowodowany presją czasu.Prześledźmy teraz dwa lata notowań kontraktów terminowych na WIG20. Analiza obejmuje okres od 22 stycznia 1998 roku do 31 stycznia 2000 roku, w którym odbyły się 504 sesje.Na rynkach terminowych otwarcia następnej sesji często znacznie różnią się od zamknięć sesji poprzedniej. Również i w przypadku kontraktów na WIG20 nie są to zdarzenia rzadkie. Stanowi to źródło zysku dla inwestorów utrzymujących pozycje dłużej niż jedną sesję. Dla porównania, wykres przedstawia histogram otwarć następnej sesji w stosunku do poprzedniej (w wartościach bezwzględnych).W tabeli 1 zestawiono sumaryczną liczbę punktów zakresu dziennych zmian notowań kontraktów na WIG20, rozumianych jako wartość bezwzględna między maksimum a minimum w ciągu danej sesji oraz ich średnią wartość i odchylenie standardowe z 504 sesji oraz sumę, średnią i odchylenie standardowe dla analogicznych otwarć.Warto zwrócić uwagę na bardzo podobną sumę zakresów dziennych i otwarć (co daje bardzo zbliżone średnie wartości dla 504 sesji). Większe odchylenie standardowe mówi o większym rozrzucie wartości od średniej. Aspekt otwarć ma w moim przekonaniu dwie strony - głównie dla graczy długoterminowych. Po pierwsze, dobrą stroną "mocnych" otwarć jest szybszy przyrost zysku - trochę na zasadzie: rolnik śpi, a w polu rośnie. Niestety, druga strona jest mniej przyjemna. Dalekie otwarcie w kierunku niezgodnym z posiadaną pozycją (np. duży wzrost przy pozycji krótkiej) może spowodować szybki spadek zysku lub nawet dużą stratę. Inwestor jest w tej sytuacji pozbawiony możliwości reakcji i nawet najlepsze zlecenia typu stop tutaj nie pomogą.Jak widać z tabeli 1, średni zakres zmian dziennych jest wart 220 zł dla jednego kontraktu (jeden pkt. ma wartość 10 zł). Nie uwzględniamy tu kosztów transakcji, które wahają się w granicach 25-40 zł za transakcję, czyli 50-80 zł za rundę (otwarcie i zamknięcie pozycji). Daje to netto od 140-170 zł na kontrakt.Jest to wartość teoretyczna, gdyż wychwycenie całego ruchu podczas dnia sesyjnego jest zadaniem bardzo trudnym. Przyjmijmy więc, że uda się z dużym prawdopodobieństwem wyłapać 50% ruchu dziennego oraz że dokonujemy tylko jednego otwarcia i zamknięcia pozycji w ciągu sesji. Jest to założenie bardzo uproszczone, gdyż w rzeczywistości mogą się zdarzyć sesje z dużym ruchem w dwie strony (widoczne na wykresach świec japońskich np. jako nagrobek doji czy młot), kiedy możemy odwrócić pozycję w okolicy punktu zwrotnego i podążać w przeciwnym kierunku. Przyjmując jednak to uproszczenie zakładamy, że spośród 11 421 punktów wychwyciliśmy 5711. Tabela 2 pokazuje wartość tych transakcji przed i po uwzględnieniu kosztów transakcji (50 zł).Jest to całkiem przyzwoity wynik. Przy okazji warto zwrócić uwagę na duży udział kosztów transakcji (ok. 44%) w zysku brutto - o czym była mowa wcześniej. Dla 80 zł udział ten wzrósłby do ok. 71%, a zysk spadłby prawie o połowę! Pokazuje to bardzo dobitnie, że gra dzienna jest bardzo wrażliwa na wysokość opłat transakcyjnych. Biorąc pod uwagę, że średnia wartość notowań kontraktów na WIG20 (w cenach zamknięcia) wynosiła w analizowanym okresie 1479 pkt., a wartość depozytu zabezpieczającego 15% wartości kontraktu, środki na rachunku potrzebne do wygenerowania takiego wyniku wynosiły: 1479 × 10 zł × 15% = 2219 zł. Daje to zwrot ok. 719% w skali rocznej (31 910/2 = 15 955/2219). Dla wyższych opłat transakcyjnych wynik ten spada do ok. 378%.Każdy z inwestorów chciałby osiągać takie wyniki! Daje to chyba dobry pogląd na to, że transakcje dzienne nie są takie proste, jak mogłoby się wydawać i jak to wynika z powyższej teoretycznej kalkulacji. Dlatego pewnie Charles LeBeau i David W. Lucas w książce "Komputerowa analiza rynków terminowych" piszą: "(...) Jesteśmy w stanie zaryzykować stwierdzenie, że na tysiąc osób grających w ten sposób, zaledwie jednej udaje się na dłuższą metę osiągać zyski. (...) Znacznie lepiej spożytkujecie swój czas i energię doskonaląc umiejętności w spekulacji o dłuższej perspektywie czasowej".Zobaczmy więc, jak wyglądają zyski z transakcji w dłuższym horyzoncie. Wykres pokazuje duże ruchy cenowe, jakie zdarzyły się w analizowanym okresie.W tabeli 3 zestawiono dokładne wartości ruchów zaznaczonych na tym wykresie.Jest to znowu wartość teoretyczna. Zakładając, że system podążający za trendem jest również w stanie wyłapać z dużym prawdopodobieństwem 50% ruchu, otrzymujemy wyniki, jak w tabeli 4.Ten wynik jest gorszy niż poprzednio. Daje zwrot na poziomie 270% rocznie z kontraktu. Wynika to z tego, że potrzebny jest dodatkowy kapitał w wysokości 1500 zł na zabezpieczenie depozytu dla linii obrony na poziomie 150 punktów [1/2 × 19 980/(2219 + 1500)]. Nawet gdybyśmy podnieśli koszt transakcji do 80 zł, zmiana wyniku nie byłaby bardzo duża.PodsumowanieWybór podejścia do rynku zależy od bardzo indywidualnych preferencji i predyspozycji. Dla inwestorów chcących być blisko rynku kusząca jest perspektywa potencjalnie dużych zysków. Jeśli założymy, że każdego dnia "zarobimy" 30 punktów na kontrakcie, to - mimo wysokich kosztów transakcyjnych - będziemy nieźle "na plusie". Ponadto każde obniżenie kosztów transakcji dodatkowo polepsza nasze wyniki. Sami musimy ocenić szanse gry dziennej i własne umiejętności jej prowadzenia. Praktyka bowiem pokazuje, że kto nie osiąga zysków w inwestycjach długoterminowych, nie osiąga ich też w transakcjach jednodniowych. Dr Alexander Elder w książce "Zawód inwestor giełdowy" pisze: "Inwestor nie odnoszący zwycięstw często myśli, że mógłby osiągnąć o wiele lepsze wyniki, gdyby miał dostęp do danych w czasie rzeczywistym. (...) Jednak dostęp do notowań w czasie rzeczywistym powoduje, że traci oni pieniądze w szybszym tempie!".Konkluzją z powyższych rozważań niech będzie stwierdzenie, że trudno rozpatrywać powyższe horyzonty czasowe alternatywnie. Jedną z rozsądnych i naturalnych dróg wydaje się skracanie tego horyzontu, jeśli zależy nam na zbliżaniu się do rynku. Warto to robić wówczas, gdy w dotychczasowym horyzoncie osiągaliśmy długoterminowo zyski. Jeśli tak nie było, to może się okazać, że przyspieszymy jedynie katastrofę finansową i zdziesiątkujemy naszą armię, jaką jest stan naszego rachunku. Inną drogą może być operowanie kilkoma jednostkami transakcyjnymi, różniącymi się horyzontem oraz punktami wejścia i wyjścia z rynku. W każdym z przypadków musimy robić to świadomie i zdawać sobie sprawę z ponoszonego ryzyka. nWykresy: Omega SuperCharts.Literatura:Charles LeBeau, David W. Lucas, Komputerowa analiza rynków terminowych, WIG-Press, 1998.Alexander Elder, Zawód inwestor giełdowy, Dom Wydawniczy ABC, 1998.SuperCharts User's Manual - Version 4, Omega Research, 1998.
Ireneusz Adamczyk, prywatny inwestor