Przed ofertą T-Online
Zaledwie 9% kapitału T-Online będzie sprzedawane w zapowiedzianej na początek kwietnia pierwotnej ofercie publicznej tego dostawcy usług internetowych - należącego do Deutsche Telekom.Cena emisyjna akcji w tej ofercie ma być ustalona w przedziale 35-50 euro. Dałoby to wycenę tego największego europejskiego providera internetu na poziomie 39-55 mld euro.Co najmniej połowa oferty, a zapewne 60%, ma być przeznaczona dla inwestorów detalicznych. Skierowaniu do publicznego obrotu większej liczby akcji sprzeciwiali się instytucjonalni inwestorzy, którzy mają 70-80% papierów Deutsche Telekom. Tak więc na rynek trafi ok. stu milionów papierów T-Online.Wyjątkowo duża rozpiętość widełek cenowych została spowodowana zmiennością koniunktury na rynku akcji spółek internetowych. Papiery dwóch firm, które ostatnio przeprowadzały obserwowane z dużą uwagą oferty - World Online w Amsterdamie i Lastminute com. w Londynie - notowane są teraz znacznie poniżej ceny emisyjnej. Dlatego też analitycy i zarządzający funduszami apelowali, by cenę T-Online ustalić na poziomie 30-35 euro. Niektórzy byli nawet zdania, że nie powinna ona przekraczać 30 euro. Argumentowali to tym, że jeśli oferta T-Online zakończy się klapą, to trzeba będzie przewartościować cały sektor internetowy.Zarządy T-Online i Deutsche Telekom nie wpadają jednak w panikę. Twierdzą one, że ostatnie zachwiania na rynku świadczą jedynie o tym, iż inwestorzy zaczęli zwracać większą uwagę na jakość spółek internetowych wprowadzających akcje do publicznego obrotu.Szefowie obu firm podkreślają, że T-Online, której co miesiąc przybywa 200 tysięcy nowych abonentów, rozwija się szybciej, niż zakładano. Może też poszczycić się dominacją na olbrzymim krajowym rynku, w którym ma 55-proc. udział.
J.B.